Regulamin wszystko przyjmie, ale prawo nie wszystko wybaczy
Sklepy internetowe w Polsce powstają jak grzyby po deszczu. Wiele z nich nie jest jednak prawnie gotowa do sprzedaży w sieci. Pomysł na "wrzucenie" do regulaminu sklepu informacji, często niezgodnych z prawem, nie zwalnia przedsiębiorcy z odpowiedzialności, a może wręcz przysporzyć sporych problemów.
Liczba polskich e-sklepów stale rośnie. Według prognoz Sociomantic Labs, w 2015 roku liczba sklepów internetowych w Polsce przekroczy 22 tysiące. Rynek e-commerce cechuje obniżony próg wejścia, dlatego wiele osób mających pomysł na własny biznes próbuje swoich sił w założeniu firmy handlującej w sieci. Niestety, nie wszyscy e-przedsiębiorcy zdają sobie sprawę z tego, jak ważna jest treść regulaminu ich e-sklepu, w którym muszą być zawarte kluczowe kwestie związane z jego funkcjonowaniem. Panuje wręcz przekonanie, że w takim regulaminie można umieścić wszystko, co przyjdzie nam do głowy. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna.
„Pożyczone” od innych
Skopiowanie regulaminu innego sklepu internetowego jest częstą praktyką e-przedsiębiorców.
– Czytając regulaminy niektórych e-sklepów można wręcz zauważyć, że ich zapisy odbiegają od charakteru danego sklepu, jakby je po prostu skopiowano metodą kopiuj-wklej. Niektórzy zapominają wręcz usunąć nazwy innego sklepu, od którego został „pożyczony”. Takie kopiowanie całości treści, niedostosowanej do konkretnej działalności, jest wprowadzaniem klienta w błąd i stosowaniem nieuczciwych praktyk rynkowych zarówno względem klientów jak i przedsiębiorcy, od którego skopiowało się dokument. A przecież regulamin jest niezbędnym elementem zgodnego z prawem funkcjonowania e-sklepu – mówi Rafał Stępniewski z RzetelnyRegulamin.pl.
Więcej nie znaczy lepiej
Kolejną sprawą, przy której e-przedsiębiorcy narażeni są na problemy z prawem, jest wpisywanie w regulaminach sklepów jak najwięcej informacji, które mają teoretycznie zdejmować z nich odpowiedzialność. Treści informujące o tym, że sklep nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne błędy w opisie lub drobne rozbieżności między zdjęciem produktu a jego rzeczywistym wyglądem i że nie mogą być one podstawą reklamacji, to przykłady zapisów z Rejestru Klauzul Niedozwolonych. – Są to wszystko zapisy niewiążące z mocy prawa. Dodanie ich nie zmniejsza odpowiedzialności sklepu za nierzetelne informacje czy opisy produktów. Klient e-sklepu musi być dokładnie poinformowany o produkcie, który planuje kupić. Co ważne, nieodpowiednie zdjęcie czy brak specyfikacji technicznej, stanowi złamanie obowiązków informacyjnych. A za to właścicielowi sklepu internetowego grozi kara grzywny do 5 tys. zł – tłumaczy Stępniewski z RzetelnyRegulamin.pl.
Tak jak każe prawo, a nie tak jak chcemy
Ekspert z RzetelnyRegulamin.pl podkreśla także, że sklepy internetowe do regulaminów wpisują często niedozwolone zapisy dotyczące dostaw, zwrotów towarów czy reklamacji. Jest to m.in. zapis zwalniający z odpowiedzialności za nieterminowe dostarczenie przesyłek przez firmę kurierską. Kurier pracuje na zlecenie sklepu, a nie klienta, więc to sklep jest odpowiedzialny za realizację umowy sprzedaży, której elementem jest dostarczenie towaru w formach, które oferuje sprzedawca. Innymi niedozwolonymi zapisami w regulaminach jest np. informowanie o tym, że zwracany towar zostanie przyjęty przez e-sklep tylko w oryginalnym opakowaniu lub że towar może być odesłany tylko za pośrednictwem firmy kurierskiej uzgodnionej ze sprzedającym i za jego zgodą – najczęściej stosowane przy przesyłkach reklamacyjnych. Zakazaną praktyką, dosyć powszechnie stosowaną, jest także odmowa przyjęcia zwrotu towarów odbieranych osobiście przez klienta. Często regulamin i strona sklepu wraz z komunikacją e-mail nie rozróżniają procesu składania zamówienia od rezerwacji. W praktyce klient zawiera umowę wcześniej, na odległość, za pośrednictwem strony www, a nie w sklepie stacjonarnym, więc przysługuje mu pełne prawo do jej odstąpienia.
Powyższe przykłady to najczęściej spotykane niedozwolone zapisy w regulaminach sklepów internetowych, które mimo ich umieszczenia, nie obowiązują klientów e-sklepu. Jednak za ich stosowanie UOKiK może nałożyć na e-sklep karę w wysokości do 10 proc. rocznych przychodów.
Ewa Krawiec