Redaktor Naczelny Miesięcznika Bank: Lepsi i gorsi kredytobiorcy
Problem kredytów we frankach na tyle zdominował polityczne dysputy nagłaśniane przez różnego typu "przekaziory", że można nabrać podejrzeń, iż jest stale podkręcanym tematem zastępczym.
Stanisław Brzeg-Wieluński
Redaktor Naczelny
To prawda, że banki zachęcały w ogólnonarodowej euforii początku XXI w. do zaciągania kredytów na cele mieszkaniowe… w złotych i w walutach. Wszyscy po roku 2004 zachwycaliśmy się wejściem Polski do UE. Za chwilę miała być wymiana złotego na euro.
Już w roku 2006 można było na poważnie myśleć o wejściu do korytarza walutowego. Tak się nie stało. Jest wiele materialnych dowodów, że różne środowiska, np. ZBP w korespondencji do wicepremier Zyty Gilowskiej, KNF, parlamentarzystów przypominało, czym jest ryzyko kursowe przy kredytach walutowych.
Już w roku 2006 można było na poważnie myśleć o wejściu do korytarza walutowego. Tak się nie stało. Jest wiele materialnych dowodów, że różne środowiska, np. ZBP w korespondencji do wicepremier Zyty Gilowskiej, KNF, parlamentarzystów przypominało, czym jest ryzyko kursowe przy kredytach walutowych. Kredyt na M-3 we frankach był i jest po dziś dzień tańszy niż złotowy. Klienci kredytów we frankach to zamożna i wpływowa część społeczeństwa. Czy nagła troska o nich nie jest spowodowana wyborczą karuzelą ? Dlaczego klienci frankowi są lepiej traktowani niż „złotowi”. Przecież Kurs CHF do PLN wiele razy był w przeszłości zbliżony do tego po 15 stycznia br. Skokowa aprecjacja franka to wynik kryzysu z roku 2008, długów Grecji, problemów Eurolandu i… kryzysu ukraińskiego. Obserwując poziom obiektywizmu mediów „zaprzyjaźnionych” z rządem oraz wielu „niepokornych” dziennikarzy, można odnieść wrażenie, że wajcha została przekręcona w jedną stronę. Wszyscy mamy się bać banków, drogich kredytów, przepłaconych mieszkań, a nie wojennego zagrożenia płynącego ze Wschodu. Zachowajmy zdrowy umiar w prezentowaniu problemów frankowiczów, skoro realne niebezpieczeństwo to ekspansjonizm Rosji, kryzys demograficzny, bezrobocie, chora służba zdrowia, bieda i śmieciowe umowy o pracę w skali niespotykanej w UE. Chyba że rządowi zależy na ukrywaniu przed społeczeństwem realnych zagrożeń, wskazując „masom” banki jako winowajców ich problemów….