Raport: Windykacja należności i faktoring – obrót gospodarczy

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

pieniadze.monety.250xDon Kichot kontra wiatraki? Ostatnie lata upływają pod znakiem kryzysu. Jednym z jego obliczy jest rozwój rynku spóźnionych płatności i trudnych kredytów.

Artykuł pochodzi z nr 3/2012 Miesięcznika Finansowego BANK

To zjawisko dotyczy również Polski. Na naszym rynku – podobnie jak w całej Europie – funkcjonuje już wiele firm zajmujących się ściąganiem należności, i to nawet tych niewielkich, kilkusetzłotowych. Problem jest na tyle poważny i wywierający wpływ na obrót gospodarczy, że stał się przedmiotem wielu unormowań europejskich. Dlaczego właśnie teraz jest on tak istotny?

Krzysztof Mika

Można odpowiedzieć bardzo krótko i ogólnie zarazem: bo koniunktura jest słaba i wszyscy liczą każdy grosz, choć – jak się przekonamy – nie do końca jest to prawda. Z drugiej strony – jest to wynik procesu racjonalizacji obrotu finansowego i jego doskonalenia w kierunku zmniejszania strat, co jest wynikiem dążenia do wzrostu konkurencyjności i szukania rezerw. Zastanówmy się zatem, o jakim rynku i wartościach mówimy. Potencjalne jego rozmiary określają wartości spóźnionych płatności i złych kredytów. Oczywiście są one różne, ale dane statystyczne pokazują charakterystykę trendów.

Płatności spóźnione

Zacznijmy od informacji dotyczącej udziału wszelkich spóźnionych płatności w ogólnym obrocie (tabela 1).

120308.tabela.1.01.537x393

Z danych zawartych w tabeli 1 wynika, że załamanie gospodarcze ostatnich lat nie jest jeszcze w statystykach widoczne, choć można się domyślać, że głęboka dekoniunktura w gospodarkach śródziemnomorskich dopiero się uwidoczni. Od siedmiu lat Europa traci rocznie w wyniku spóźnionych płatności ok. 3 proc. obrotu. Czy to dużo? Na to pytanie odpowiemy za chwilę. Na razie zastanówmy się nad kwestią, jakie bezpośrednie skutki wywołuje taka sytuacja. Najczęściej dyrektorzy radzą sobie, stosując nieco wyższe ceny uwzględniające owe straty. Z drugiej strony ponad 50 proc. badanych upatruje w tym zjawisku przyczynę spadku opłacalności. Dodatkowo uważają oni, że większość tych opóźnień ma charakter intencjonalny i jest formą finansowania działalności przez firmy dłużników. Sytuacja kryzysowa nie powoduje oczekiwań gwałtownego wzrostu spóźnionych płatności.

Jak duże są średnie opóźnienia w regulowaniu zobowiązań?

120308.tabela.2.01.776x356

I tu mamy do czynienia z sytuacją, która nie zmienia się dramatycznie w ciągu ostatnich lat, można mówić nawet o pewnej poprawie, widać natomiast, że „liderem” opóźnień jest zdecydowanie sektor publiczny.

W przypadku złych kredytów sytuacja wygląda nieco inaczej – tu do statystyk jest włączany każdy, w najmniejszym nawet stopniu przeterminowany.

120308.tabela.3.01.428x295

Obserwujemy tu stały wzrost udziału złych kredytów, ze swoistym skokiem pomiędzy rokiem 2008 a 2010, co w oczywisty sposób koreluje z ówczesnym kryzysem finansowym. Z drugiej jednak strony widać, że w ciągu ostatnich trzech lat poziom ma zbliżoną wysokość, jest stabilny i poza wspomnianym skokiem nie ma widocznej korelacji z deklarowaną w większości krajów sytuacją kryzysową. Te nieduże wielkości mogą wpływać uspokajająco – do momentu, w którym nie przełożymy ich na konkretne wartości liczbowe. Otóż dziennie, średnio w wyniku opóźnień w płatnościach gospodarka europejska traci ok. 9,3 mln euro dziennie, co w skali rocznej, w 2011 r. oznaczało utratę prawie 330 mld euro, a od 2007 do wspomnianego już 2011 r. ogromną sumę – prawie 1300 mld, czyli 1,3 bln. Skalę zjawiska najlepiej pokaże porównanie z całością zadłużenia europejskiego, wynoszącego ok. 7 bln euro. Te wielkości określają również dobrze wartość potencjalnego rynku windykacji z jednej strony, a drugiej wielkość negatywnych skutków ekonomicznych. Znajduje to również wyraz w opiniach przedsiębiorców, których prawie połowa deklarowała w ubiegłym roku negatywny cash flow, co oznacza zrozumiałe problemy w funkcjonowaniu. Warto jeszcze wspomnieć, że w gospodarkach rynkowych, gdzie przedsiębiorstwa pracują z niewielką marżą zysku, utrata kilkuprocentowej części przychodu oznacza stratę na działalności gospodarczej.

Bardzo interesującym, syntetycznym miernikiem wielkości ryzyka w obrocie pieniężnym jest stosowany przez firmę Intrum Justitia współczynnik EPI, czyli European Payment Index, konstruowany na podstawie badań ankietowych 6 tys. firm. Jest to próbka reprezentatywna, dobór przedsiębiorstw pod względem wielkości wygląda następująco: do 19 zatrudnionych – 35 proc.; 20-49 zatrudnionych – 25 proc.; 50-249 zatrudnionych – 24 proc.; 250-499 zatrudnionych – 10 proc.; 500-2499 zatrudnionych – 4 proc.; powyżej 2500 zatrudnionych – 2 proc. W badaniu bada się ankietowo 21 elementów, przede wszystkim jednak: rzeczywisty czas płatności, straty w płatnościach, strukturę wiekową aktywów.

Efekty klasyfikowane są wg następującej skali: do 100 – nie istnieje ryzyko zagrożenia płatności; 100-129 – czujnie obserwować i przygotować akcje zapobiegawcze oraz podjąć działania na rzecz stabilizacji sytuacji; 130-149 – należy interweniować natychmiast; 150-169 – interweniować natychmiast oraz ograniczyć ryzyko wszelkimi możliwymi sposobami; 170-199 – niezbędna interwencja w trybie alarmowym; powyżej 200 -„ratuj się kto w Boga wierzy”.

Sytuacja w Europie ze względu na EPI nie jest najlepsza – ilustruje to tabela 4. Na szczęście wynika z niej, że nie istnieje bezpośredni związek pomiędzy ryzykiem płatniczym a stanem gospodarki. Niemcy, Czechy i Francja mają stosunkowo wysokie, ostrzegawcze wręcz poziomy EP. Dla polskich przedsiębiorstw jest to swoiste ostrzeżenie – prowadząc wymianę handlową np. z Niemcami, powinny pomyśleć o zabezpieczeniu płatności.

120308.tabela.4.01.547x295

Jakim prawem?

I tu zaczynają się rzeczywiste problemy – zacznijmy od tego, że nie istnieją tak naprawdę praktycznie jednolite przepisy dotyczące odzyskiwania długów na terenie Unii. Można powiedzieć, że wierzyciel ma znacznie słabszą pozycję niż dłużnik. Jeżeli nawet posiada tytuł pozwalający na ściganie dłużnika, to do niego należą wszystkie czynności organizacyjno-prawne prowadzące do uzyskania w danym kraju prawomocnego dokumentu. Systemy prawne w krajach europejskich są różne, a dodatkowo dochodzą problemy wynikające z różnic językowych i zwyczaju. Istnieje, co prawda, rozporządzenie 805/2004, które mówi o tym, że tytuły egzekucyjne (orzeczenia i ugody sądowe) wydane w jednym kraju, mogą być realizowane w innym kraju unijnym, pod jednym wszakże warunkiem – że dotyczy to roszczeń bezspornych, czyli takich, które zostały uznane przez dłużnika w sposób formalny. Niestety rozwiązanie to posiada pewne ograniczenia – musi w toku odrębnego postępowania zostać stwierdzona wykonalność tytułu. Jak zatem widać, mamy tu do czynienia z poważnymi ograniczeniami i utrudnieniami. Można powiedzieć, że poza prawomocnym orzeczeniem (sądu) nie istnieje żadna metoda wcześniejszego zabezpieczenia majątku dłużnika. Dłużnik może długo i skutecznie uciekać ze swoim majątkiem, powiększając straty wierzyciela. Dodać należy, iż we wszystkich państwach unijnych dłużnik ma możliwości odwoływania się i składania zażaleń na decyzje wierzyciela. W Niemczech np. ma 14 dni na złożenie zażalenia. Po wydaniu nakazu z klauzulą wykonalności nadal może się odwoływać, dopiero brak takiego dokumentu wywołuje dalsze działania, np. komornika, a ten ma 30 lat na ściągnięcie długu. Następnym etapem jest złożenie zapewnienia przez dłużnika oraz oświadczenia o majątku. W celu wymuszenia złożenia oświadczenia można nawet aresztować go na sześć miesięcy. Jeżeli nie ma możliwości ściągnięcia z majątku, to dłużnik wpisywany jest do rejestru niewypłacalnych przedsiębiorców.

Celowo więcej miejsca poświęciłem sytuacji w Niemczech, ponieważ jest to kraj, z którym Polska ma najbardziej intensywne kontakty handlowe. Dochodzenie należności na drodze sądowej czy upominawczej jest, jak widać, bardzo czasochłonne, a zatem kosztowne – warto zastanowić się zawsze nad wynajęciem wyspecjalizowanej firmy w kraju dłużnika, która nas zastąpi. Można złośliwie powiedzieć, że Europa wyjątkowo nieskutecznie zajmuje się tą kwestią – bowiem już w 1998 r. zwracano uwagę na te problemy, jednak działania mające naprawić sytuację praktycznie nie wyszły poza formę zaleceń. Z drugiej strony można się zastanawiać, czy rozwiązania ułatwiające odzyskiwanie należności są konieczne, skoro systemy prawne państw członkowskich są wystarczająco sprawne w tym zakresie i nie istnieje uzasadniona potrzeba regulacji na szczeblu unijnym. Warto dodać, że jeśli chodzi o zajęcie w bankach europejskich konta, to nie jest to możliwe bez odpowiedniego tytułu wykonawczego i – podobnie jak w przypadku innych wierzytelności – nigdzie nie odbywa się automatycznie. Obligatoryjnym obowiązkiem zajmującego jest powiadomienie dłużnika o tym fakcie.

Zielona księga (kolejna)

Nieuregulowanie skuteczne i ostateczne kwestii wiedzy o majątku dłużnika stało się motywem wydania kolejnej zielonej księgi (zbiór zaleceń) COM (2008) 128 w roku 2008, mówiącej o sposobach zdobywania informacji o dłużnikach. We wstępie mówi się, o tym, co wydaje się oczywiste, że opóźnienia w płatnościach to ograniczenia dla swobodnego przepływu towarów i usług, a w tym szczególnym przypadku przepływu nakazów zapłaty w związku z tym celowe jest podjęcie wszelkich działań wyjawiających majątek dłużnika.

  1. Należy stworzyć przewodnik po krajowych przepisach egzekucyjnych, łącznie z adresami osób i instytucji mających dostęp do informacji o dłużniku. Znalazłyby się tam informacje na temat kosztów postępowań.
  2. Rozszerzenie informacji zawartych w różnego rodzaju rejestrach, w tym rejestrach ludności, oczywiście z zachowanie zasad ochrony danych, z uwzględnieniem przepisów lokalnych.
  3. Wymiana informacji pomiędzy organami egzekucyjnymi poszczególnych państw, łącznie z możliwością korzystania z rejestrów niepublicznych.
  4. Ujednolicone oświadczenia majątkowe w europejskim obszarze sądowym. Uchylenie od złożenia takiego oświadczenia byłoby możliwe jedynie w wypadku dokonania zapłaty lub wykazania składników majątkowych pozwalających na zaspokojenie roszczeń.

Dyrektywa 2012

Ma na celu ograniczenie liczby spóźnionych płatności na obszarze Unii Europejskiej. Przyjmuje się jako termin typowy pomiędzy kontrahentami okres 30 dni, zaś 60 dni jako okres ostateczny. Większe opóźnienie płatności ma być traktowane jako wyraz złej woli. Jeśli faktura nie określa tego dokładnie, to przyjmuje się termin 30-dniowy jako obowiązujący. Wystawiający fakturę ma prawo doliczyć sobie ok. 40 euro, jako koszt odzyskiwania spóźnionych należności, a wysokość karnych odsetek to 8 proc. ponad stopę procentową danego banku centralnego.
Szacuje się, że efektem zdyscyplinowania niesolidnych płatników będzie powrót do obiegu gospodarczego ok. 150 mld euro, traconych obecnie w wyniku opóźnień bądź odmowy płatności.

Dyrektywa ma być wdrożona w tym roku. Czy będzie równie mało skuteczna jak poprzednie uregulowania? Zobaczymy.

Więcej ciekawych artykułów w numerze 3/2012 Miesięcznika Finansowego BANK.