Raport Specjalny | Obrót Gotówkowy – Euronet Polska | Jej wysokość gotówka
Po okresie COVID-19, który chyba był dość intensywny pod względem aktywności klientów odnośnie wypłat gotówkowych, przyszedł równie intensywny czas wojny za naszymi granicami, kiedy to klienci też reagowali impulsywnie. Jak podsumowałby pan ten specyficzny okres w kontekście dostępu do gotówki?
– Podczas pandemii nasze bankomaty były wręcz oblegane przez rzesze użytkowników na terytorium całego kraju. To potwierdza, jak istotne jest posiadanie gotówki w sytuacjach kryzysowych z punktu widzenia poczucia bezpieczeństwa i niezależności. Należało wówczas tak zarządzać procesem wypłat z bankomatów, aby przeciwdziałać zakłóceniom na rynku i zapewnić stały dostęp do gotówki przez cały okres pandemii. Euronet podołał temu zadaniu. Cóż, ludzie zdają sobie sprawę, że gotówka nie ulega awarii, jest najbardziej odporna, podczas gdy systemy cyfrowe są zagrożone cyberatakami.
Aktualne statystyki NBP wskazują na ponad 400 mld zł wartości wypłat z bankomatów za ostatnie cztery kwartały raportowe oraz ponad 220 mld zł wpłat, przy czym wartości te, jak dotąd, zwiększają się z roku na rok. Z drugiej strony, ilość bankomatów spada i osiągnęła poziom z 2014 r. Oczywiście, zjawiska takie jak pandemia czy rosyjska agresja na Ukrainę tylko nasiliły ten trend, ludzie nauczyli się traktować gotówkę jako formę zabezpieczenia, po którą warto sięgać w sytuacjach kryzysowych. Sądzę, że gdyby wydarzenia w Ukrainie zaczęły zmierzać w niekorzystnym kierunku, czego oczywiście nikomu nie życzę, moglibyśmy obserwować podobne zachowania, jak te z pierwszych dni po agresji Rosji na ten kraj.
Czy tak istotna zmiana jest efektem ostatnich lat, a może ta tendencja była zauważana również przed COVID-em?
– Przed COVID-em gotówka również bywała zabezpieczeniem dla płatności w sytuacjach kryzysowych, choćby na wypadek awarii terminala czy utraty zasięgu. Ludzie zdawali sobie sprawę, że usterka w systemach elektronicznych może nastąpić, a wówczas dysponując gotówką, jesteśmy niezależni od kaprysów techniki. Generalnie obserwujemy dość ciekawy trend – wraz z rosnącym udziałem płatności elektronicznych coraz częściej uświadamiamy sobie, jak istotnym elementem naszego życia jest tradycyjny pieniądz.
Rosnące potrzeby klientów w zakresie dostępu do gotówki sprowadzają się do sytuacji kryzysowych, czy może pewien powrót do niej jest efektem uświadomienia sobie trwałych potrzeb ludzkich, choćby w zakresie stabilnego dostępu do pewnych podstawowych usług?
– Przywołam tu przykład Szwecji, która, podobnie jak pozostałe kraje skandynawskie, była bardzo zaawansowana w eliminowaniu gotówki, tymczasem w styczniu 2023 r. szwedzki bank centralny określił ramy swojej odpowiedzialności za gotówkę, niejako nakazując bankom uzupełnienie mocno uszczuplonej infrastruktury. To najlepszy dowód na odwrócenie się dotychczasowej tendencji odchodzenia od płatności gotówkowych. Gotówki przybywa w ujęciu wartościowym. Wprawdzie ilość wypłat maleje, ale wzrasta wartość jednorazowej wypłaty i ma to związek w pierwszej kolejności z rosnącą inflacją, a do tego dochodzą opłaty pobierane przez banki za wypłaty gotówkowe dokonywane w sieciach definiowanych przez banki jako obce (poza własną siecią bankomatów).
Jak w takim razie powinien wyglądać optymalny model współpracy między bankami a operatorami sieci bankomatów, według waszego punktu widzenia?
– Banki, jeśli chodzi o acquiring ATM, mają dwa punkty styczności ze schematami płatniczymi. Pierwszy ma charakter kosztowy. Jeśli użytkownicy kart wydanych przez bank chcą dokonać wypłaty w tzw. bankomatach niezależnych, które do końca tego roku powinny stanowić 70% wszystkich urządzeń, to banki rzeczywiście widzą tę pozycję kosztową. Z drugiej strony, banki mają też pozycję przychodową względem schematów płatniczych, myślę o instytucjach dysponujących własnymi bankomatami. Generalnie jednak w ujęciu netto możemy mówić w większym stopniu o pozycji kosztowej banków, banki są netto wydawcami kart, a nie operatorami bankomatów.
Natomiast mają one bezpośrednią komunikację i z klientami, użytkownikami kart, i ze schematami płatniczymi. Użytkowników kart informują w tabelach opłat i prowizji o opłacie za wypłatę gotówkową, która z reguły jest wyższa niż opłata należna operatorowi bankomatu, w komunikacji banku do klienta brakuje podkreślenia, że opłata za wypłatę od operatora jest tylko w części kosztem banków na rzecz VISA/Mastercard/PSP, a w konsekwencji na rzecz operatora bankomatu. A skoro nie jest wprost powiedziane, czy opłata jest skorelowana z działalnością banku, czy operatora bankomatu, to wypłacający gotówkę może sądzić, że to operator bankomatu narzuca opłatę w wysokości 5, 10 lub nawet powyżej 20 zł, co jest nieprawdą.
Banki mają zarazem bardzo dobre relacje ze schematami płatniczymi. Ważne jest, żeby organizacje kartowe wsłuchiwały się w rynek, zwłaszcza że i banki, i organizacje kartowe mają dostęp do niezależnych analiz rynku bankomatów w Polsce, jak choćby tej opublikowanej w ub.r. przez Uniwersytet Warszawski, gdzie wprost są wymienione koszty po stronie operatorów. Schematy płatnicze, zapraszając kiedyś tzw. acquire’ów ATM do współpracy, określiły, że będą pokrywane koszty, plus jakaś wartość godziwa za obsługę bankomatów. Tak się nie dzieje już od długiego czasu. Rzecz w tym, że brakuje informacji ze strony VISA, Mastercard, ale również PSP (operator systemu BLIK), że zapoznały się z reprezentatywną „Analizą rynku bankomatów w Polsce” wykonaną przez Uniwersytet Warszawski i co zamierzają z tym zrobić. Analiza jasno wskazuje na brak pokrycia kosztów transakcji wypłaty krajowej z bankomatu przez opłaty narzucone przez schematy VISA/Mastercard/BLIK. Tu widzimy również rolę banków, żeby mogły wpłynąć na schematy kartowe, aby dla dobra ich klientów, schematy VISA, Mastercard i BLIK wyszły z milczącego kręgu odnośnie wspomnianej analizy Uniwersytetu Warszawskiego.
Wróćmy do ewolucji obrotu gotówkowego – warto przypomnieć, że mamy trzy kategorie miejsc zasilanych środkami z banku centralnego (z reguły za pośrednictwem firm CIT), w których można zaopatrzyć się w gotówkę. Są to bankomaty, oddziały bankowe i placówki poczty. Oczywiście mamy też blisko 400 tys. punktów oferujących wypłaty cashback, ta formuła jest ostatnio niezmiernie promowana, jednak stanowi ona, co do zasady, rynek wtórny. Bez zasilania w gotówkę od strony bankomatów, placówek poczty czy oddziałów bankowych cashback nie mógłby się rozwijać. Dodajmy, że cashback odpowiada za nieco ponad 1% wartości wypłat w porównaniu z bankomatami, więc jego udział w rynku jest minimalny.
Równolegle, liczba oddziałów bankowych maleje z roku na rok, ponieważ banki dochodzą do wniosku, że bankomat z funkcją recyklingu jest w stanie wykonywać większość tych operacji, które realizuje się w placówkach. Ten trend obserwowany jest nie tylko w Polsce, generalnie bankomaty stają się coraz ważniejsze dla obrotu gotówkowego, który sukcesywnie się zwiększa, zatem zadbanie o ten kanał dystrybucji gotówki leży w interesie banków. Brak bankomatów oznaczać może powrót klienta do oddziałów, a przecież nie po to banki redukują liczbę oddziałów i zmniejszają ilość placówek obsługujących gotówkę, żeby na powrót je otwierać, bo jak wspomniałem – z roku na rok wartościowo jest coraz więcej gotówki w obrocie.
Czy zmiany technologiczne wpłyną na funkcjonowanie bankomatów w przyszłości? Współcześni klienci domagają się intuicyjności zarówno w sklepie, w banku, jak i na stacji benzynowej.
– Jeśli chodzi o Polskę, warto przypomnieć, że bankomaty, zwłaszcza Euronetu, są jednym z tych miejsc, do których innowacyjne rozwiązania dochodzą najwcześniej. Pierwsza transakcja BLIKA była w bankomacie Euronetu, uczestniczymy zatem we wdrażaniu wszelkich tego rodzaju nowinek, jakie tylko wchodzą na polski rynek. I nie chodzi tu tylko o innowacje płatnościowe, ale również rozwiązania z obszaru bezpieczeństwa. Podam przykład: kiedy tylko pojawił się problem wyłudzeń wykorzystujących przelewy na telefon, to w bankomatach pojawiły się ostrzeżenia dla klientów, czy aby faktycznie przelewają środki na sprawdzony numer telefonu.
No i znowu pojawia się tu dość ważna dla operatorów bankomatów kwestia interchange’u bankomatowego (opłaty jaką bank wydający instrument płatniczy płaci na rzecz akceptanta/operatora bankomatu), bo jak inwestować w kolejne innowacje w sytuacji, kiedy przy wypłatach gotówkowych przychód pokrywa mniej więcej 50% kosztów. Z powodu braku rentowności krajowych wypłat gotówkowych musimy szukać kolejnych źródeł przychodu, np. wyświetlanie w bankomatach reklam, które m.in. subsydiują koszty wypłat. Musimy mieć dodatkowe usługi, które mogą wywoływać dysonans u klientów, powodować, że nie czuje się tego efektu one click przy wypłatach. A wystarczyłoby np. wprowadzić stawki interchange na podobnych zasadach, jak ma to miejsce w przypadku płatności bezgotówkowych (czynnik % w kalkulacji opłat za wypłaty), i można by rozwiązać większość problemów, w tym w szczególności uwolnić limity wysokości jednorazowej wypłaty, ograniczając się do tych stricte technicznych, w rodzaju maksymalnej liczby 40 wypłacanych banknotów.
Obecnie interchange w przypadku polskiego segmentu acquiring ATM, nie podlega zdrowym zasadom, dlatego my nie możemy dzisiaj mówić o one clickach, bo musimy radzić sobie w kryzysowej sytuacji. Z tych samych przyczyn sytuacja zmusiła nas do demontażu nierentownych bankomatów – tylko w tym roku będzie to kilkaset urządzeń, w większości w Polsce powiatowej i w małych miejscowościach, gdzie jest mniej turystów, w związku z czym nie jesteśmy w stanie subsydiować strat transakcjami zagranicznymi. W efekcie Polska z kraju, w którym dostępność gotówki dla obywateli jest niezmiernie istotna może stać się krajem, gdzie banki i operatorzy będą głównie czerpali przychody z turystyki w obrocie gotówkowym, nie dbając o obywateli w sensie społecznym aspektu dostępności lub o klientów banku w sensie braku ich dostępności do gotówki. To ewidentnie nie jest kierunek, w jakim powinniśmy zmierzać. Oczywiście wychodzimy naprzeciw potrzebom turystów, choćby instalując bankomaty sezonowe, np. w miejscowościach nadmorskich. Rzecz w tym, że do sytuacji sprzed kilku lat, kiedy w całej Polsce funkcjonowało blisko 23 tys. urządzeń, ewidentnie przy dzisiejszych uwarunkowaniach z interchange bankomatowym – nie ma powrotu. Z ostatnich danych NBP wynika, że ilość bankomatów w Polsce spadła do poziomu z roku 2014.
Były próby rozwiązania tego problemu w postaci choćby mobilnych bankomatów. Czy to się sprawdza, czy raczej ma charakter epizodyczny?
– Ewidentnie epizodyczny. Transakcje zagraniczne stanowią ok. 3%, trudno byłoby ustawiać te bankomaty mobilne pod kątem turystów, których spora część i tak odwiedza duże miasta z powszechnym dostępem do urządzeń stacjonarnych. Z kolei gdy chodzi o wypłaty środków dla obywateli właśnie likwidujemy jako nieopłacalne niektóre stacjonarne bankomaty, tym bardziej nie będzie się nikomu opłacać uruchamianie bankomatów mobilnych.
Być może pewnym rozwiązaniem obecnego stanu jest już obrany kierunek, czyli umiejscowienie wokół bankomatu dodatkowych usług…
– To jest cały czas mowa o subsydiowaniu. Od zmiany stawek interchange bankomatowego w 2010 r. cały czas szukamy kolejnych usług, które mogłyby pokryć stratę na kosztach wypłat gotówkowych. Czas tą sytuację naprawić, stąd nasze apele, przede wszystkim do schematów płatniczych, banków, ale również i regulatorów. Z drugiej strony, brak bankomatów w wielu miejscowościach może oznaczać faktycznie odcięcie ludzi od dostępu do gotówki. Ostatnio w mediach podano przykład jednej miejscowości, Ścinawy nad Odrą, gdzie jakakolwiek awaria jednego urządzenia oznacza konieczność udania się do oddalonego o 16 km miasta w godzinach, kiedy placówki pocztowe nie działają. To ewidentnie sprzyja wykluczeniu finansowemu. Przypomnę, że NBP w Narodowej Strategii Bezpieczeństwa Obrotu Gotówkowego wskazuje na potrzebę regulacji rynku w zakresie zmiany opłat bankomatowych interchange, jednak od 2021 r. nic się w tym zakresie nie zmieniło. Może czas, by NBP zaangażował się w ten temat. Z drugiej strony, cały czas wierzymy w to, że dojdzie do samoregulacji rynku opłat bankomatowych.