Raport specjalny Horyzonty Bankowości 2018: Zaufanie do banków to fundament rozwoju
Udział Skarbu Państwa w sektorze bankowym przekroczył 50%, czy polskie banki mogą mieć z tego powodu nadzieję na nowe środki pozyskane z programów wieloletniego oszczędzania?
– Wysoki udział państwa w sektorze bankowym może mieć swoje słabe i mocne strony, stać się pewnego rodzaju szansą, ale także zagrożeniem. To zastrzeżenie wynika z mojego osobistego, liczącego parę dekad, zawodowego doświadczenia, ale też z rezultatów badań prowadzonych nad bankowością w wielu krajach. W takiej bowiem sytuacji ze strony państwa potrzebna jest wiedza i wyczucie, ale także pewna stanowczość krajowych regulatorów. Chodzi przecież o to, aby nie popełnić strategicznego błędu w zarządzaniu dominującą częścią polskiego sektora bankowego. I aby nie doprowadzić do jakichkolwiek sytuacji kryzysowych.
Skupienie funkcji właścicielskich, regulacyjnych i nadzorczych może stanowić pokusę i wywołać próbę łatwiejszego osiągania celów społecznych i gospodarczych kosztem tempa rozwoju, bezpieczeństwa depozytów i stabilności całego sektora. Wierzę, że zawodowe doświadczenia zarówno premiera, jak i prezesa NBP oraz Komisji Nadzoru Finansowego są w stanie ustrzec nas przed taką sytuacją. Zbyt mocne, upolitycznione współdziałanie regulatorów i nadzorców w niektórych krajach było – moim zdaniem – podstawowym powodem kryzysu, jaki wystąpił w latach 2007-2008.
Jednak duży udział Skarbu Państwa jest także szansą na to, że wiele programów ujętych w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju ma szansę na skuteczniejszą realizację. Jednym z projektów jest zbudowanie pro rozwojowego systemu systematycznego oszczędzania na cele emerytalne, mieszkaniowe, zdrowotne i edukacyjne. Przymiotnik „pro rozwojowe oszczędzanie” nie jest tu przypadkowy. Myślę o takich sposobach oszczędzania, które albo z powodów pełnej wiedzy obywateli, albo ich intuicji są dla nich racjonalne i przekonujące. I takimi właśnie programami są te na cele mieszkaniowe, zdrowotne, edukacyjne czy emerytalne. Każdemu przecież zależy na zapewnieniu sobie godziwego poziomu życia w wieku senioralnym. Można do tych celów odkrywać różne sposoby oszczędzania i budować nowego typu konstrukcje inżynierii finansowej, ale warto po prostu skorzystać z wzorców już sprawdzonych w wielu krajach. Zwłaszcza w tych najbardziej rozwiniętych, w których wdrożono systemy wyraźnie – przez użycie instrumentów fiskalnych -uatrakcyjniające wieloletnie oszczędzanie.
W kraju na dorobku, jakim jest Polska, powinniśmy się starać, aby osoby, które dysponują pewnymi pieniężnymi nadwyżkami, zechciały współuczestniczyć w budowaniu zasobów finansowych służących realizacji strategicznych projektów rozwojowych. A te stworzą dobrą infrastrukturę do rozwoju gospodarczego i wzrostu poziomu życia wszystkich obywateli. Takie inwestycje służyć będą tworzeniu nowych miejsc pracy, innowacjom oraz innym ważnym celom, co do których realizacji polskie społeczeństwo będzie zgodne. Co mam na myśli? Chodzi mi o budowę infrastruktury nowoczesnej energetyki, w tym tej odnawialnej. Problem dotyczy także krajowych zasobów wody, bo Polska cierpi na wyraźny i narastający niedobór słodkiej wody. Pilnie potrzebujemy pozyskania nowych środków na poprawę jakości powietrza w naszym kraju. Zwiększa się społeczna świadomość zagrożenia ze strony niedostatku energii, czystej wody oraz dobrej jakości powietrza nad miastami. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że wiele chorób jest następstwem zanieczyszczenia powietrza.
Czy, pana zdaniem, możemy spodziewać się zmniejszenia dynamiki sporów o przewalutowanie kredytów mieszkaniowych udzielonych po roku 2004. A może obecny kurs CHF do PLN tylko uspokoił te nastroje, choć to wciąż ogromny problem, a jego rozwiązanie zostało tylko odwleczone w czasie?
– Pragnę i muszę powtórzyć to, co od mówię od wielu lat. Nie ma makroekonomicznego i prawnego powodu do dużej interwencji w tym obszarze. Ale jest społeczne uzasadnienie do interwencji polegającej na zbudowaniu mechanizmów asekurujących i wspierających rodziny najsłabsze ekonomicznie. Jest to wsparcie okresowe, ale w niektórych przypadkach może mieć stały charakter – w postaci dodatkowych instrumentów ze strony państwa. Moja obecna opinia nie wynika tylko i wyłącznie z tego, że mamy do czynienia z osłabieniem kursu CHF do PLN oraz rekordowo niskimi stopami procentowymi. Wynika to także z tego że 500-tysięczny portfel walutowy kredytów mieszkaniowych jest lepiej spłacany niż złotowy portfel kredytów mieszkaniowych szacowany na 1 mln 300 tys. umów. Po drugie, od czasu kiedy ich udzielono, wzrosły dochody większości kredytobiorców, a do części z nich dotarły pieniądze z nowych programów społecznych np. z programu „Rodzina 500+”.
W okresie kilku ostatnich lat wzrosły realnie dochody, choćby z powodu niskiego poziomu inflacji, a nawet deflacji. W związku z tym podejmowanie rozległej, kosztownej interwencji, grożącej destabilizacją części sektora finansowego, byłoby merytorycznym, społecznym i politycznym błędem. I niewątpliwie podważyłoby zaufanie do inwestowania i pewności prowadzenia biznesu w Polsce. W takim prawnym „pakiecie niepewności” poczesne miejsce zajmują regulacje, które dotyczą energetyki i OZE, systemu zabezpieczeń przy finansowaniu rolnictwa, obrotu ziemią. Obecnie niektóre regulacje mają wręcz preferować tych klientów, którzy świadomie doprowadzili do wielu strat i nie chcą z tego tytułu ponosić odpowiedzialności. Jak pokazują wyniki badań opinii publicznej, system bankowy i jego interesariusze powinni uczestniczyć w programach wspomagających tylko najsłabsze ekonomicznie rodziny.
Od wielu lat nie udało się stworzyć ogólnopolskiego systemu wspierania kredytowego i pożyczkowego dla MŚP. Jest wiele sygnałów świadczących o wprowadzeniu w ostatnich latach niezbyt szczęśliwych rozwiązań systemowych, które wręcz utrudniają współpracę prywatnych firm z JST. Czy sektor bankowy może być łącznikiem pomiędzy samorządami a państwem w dokończeniu niezbędnych inwestycji infrastrukturalnych?
– W historii polskiej transformacji podejście państwa do przedsiębiorczości, zwłaszcza tej małej i średniej, stale się zmieniało i musiało podlegać ewolucji. Z dawnego wręcz prymitywnego handlu wywodzi się dziś wiele silnych rynkowo firm, którymi interesują się zagraniczni partnerzy. I choć są u nas setki tysięcy małych firm, które jakoś sobie radzą, to brakowało nam stabilnego systemu poręczeń i gwarancji kredytowych. Szczęśliwie od kilku lat sytuacja ulega poprawie, a Bank Gospodarstwa Krajowego odgrywa ważną rolę. System poręczeń i gwarancji to najlepszy sposób wspierania przedsiębiorczości. Wydaje się, że systemy gwarancyjne mogą też pomagać w procesach restrukturyzacji firm, dając wybranym, zgodnie z polityką państwa i regionów, podmiotom gwarancje w imieniu Skarbu Państwa.
Mamy wiele dobrych doświadczeń we współfinansowaniu przez sektor bankowy wielu regionalnych i lokalnych projektów. W poprzedniej unijnej perspektywie finansowej banki wspierały, kwotą 46 mld zł, ponad 93 tys. różnych projektów inwestycyjnych. Niestety, niektóre procedury związane z finansowaniem projektów rozwojowych realizowanych przez JST nadmiernie komplikujemy, choć wiele instrumentów finansowych wciąż potrafimy konstruować i te, mam nadzieję, nadal będą wykorzystywane. Najtrudniejsza w warunkach dużego spadku społecznego zaufania do elit politycznych jest kwestia możliwości realizacji projektów opartych na partnerstwie publiczno-prywatnym. Urzędnicy samorządowi boją się podejmować takie działania, aby nie być posądzonym o korupcyjne zarzuty, bo działają na styku sektora publicznego i prywatnego. Wciąż nie potrafimy wypracować wysokiego standardu transparentności takiego sposobu inwestowania.
|
Widzi pan szanse na to, aby administracja publiczna brała pod uwagę sugestie sektora bankowego w swoich procesach legislacyjnych? Już widać poważny prawny regres w dziedzinie OZE, zabezpieczania kredytów dla rolników i w wielu innych sprawach?
– Są różnego typu regulacje, niektóre nawet idą w dobrym kierunku, ale mnie osobiście martwi nadmierne upolitycznienie administracji i odejście od drogi budowania korpusu służby cywilnej, którego zadaniem byłoby mądre działanie pro rozwojowe. Osłabienie prestiżu i pewności działania służby cywilnej ma negatywne konsekwencje, mam jednak nadzieję że ta kwestia zostanie w porę dostrzeżona.
Jaka jest obecnie rola ZBP w strukturach UE? Czy środowiska zachodnich bankierów wciąż szukają w naszym kraju inspiracji?
– Powstałe napięcie pomiędzy Polską a różnymi unijnymi agendami oraz – moim zdaniem – zbyt duża powściągliwość wobec strefy euro powodują, że siłą rzeczy nasz głos jest odbierany inaczej, niż byśmy chcieli. A trzeba wziąć pod uwagę, że prawie 80% regulacji dotyczących naszego rynku bankowego jest przygotowywanych w UE. Ten ogromny spór na polskiej scenie politycznej przekłada się także na antagonizmy na poziomie Parlamentu Europejskiego, co obniża efektywność naszych przedstawicieli. Co gorsza, powoduje pewnego rodzaju powściągliwość w krajowych instytucjach przed budowaniem mocnego przedstawicielstwa polskiego sektora bankowego w Brukseli. Do tego nie ma tam teraz klimatu, aby polski głos był bardziej słyszalny. To dość paradoksalna sytuacja, że ZBP zbudował bardzo aktywne i efektywne przedstawicielstwo, które jest tam mile widziane, a jednocześnie zmieniła się determinacja polskich władz do budowania przyjaznych dla Polski relacji ze strukturami UE. Szkoda, bo osłabła gotowość w niektórych krajach do tworzenia wspólnego dobra, jakim może być UE. Ale na poziomie europejskim wielu partnerów wciąż interesuje się Polską i naszym systemem finansowym. A ten został parę lat temu uznany na świecie za wręcz wzorcowy. Odnieśliśmy wielki sukces w stosowanych technologiach, tempie rozwoju gospodarczego, absorpcji środków unijnych. Mam nadzieję, że w nadchodzących miesiącach uda się to zmienić, wyraźnie poprawić relacje pomiędzy Polską a instytucjami UE. Ale to wymaga od wielu uczestników tego procesu wysiłku i dużo dobrej woli. Wierzę, że w tym procesie nasze przedstawicielstwo ZBP w UE będzie przydatne i wysoce efektywne.