Raport specjalny | Elektrownia słoneczna
Dariusz Łukawski
Do końca października 2020 r. złożono ponad 900 tys. wniosków o dofinansowanie, co oznacza, że ponad 180 tys. właścicieli domów jednorodzinnych otrzymało lub otrzyma po 5 tys. zł wsparcia na budowę własnych źródeł odnawialnej, czystej energii. Program ma być kontynuowany w przyszłym roku i to na nowych, korzystniejszych zasadach – tak przynajmniej zapewnia Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i ochrony środowiska, pełnomocnik rządu ds. OZE.
Czysta energia
OZE, czyli odnawialne źródła energii to skrót, z którym warto się oswoić. Mimo że, paradoksalnie, zużycie energii w Polsce maleje. Tak, właśnie tak – maleje, rośnie za to udział OZE w jej produkcji, w tym najdynamiczniej fotowoltaiki. A wszystko dzięki prosumentom, czyli producentom i konsumentom w jednej osobie. W przypadku OZE ustawa określa, że: „prosument to osoba, która wytwarza energię elektryczną z odnawialnych źródeł energii na własne potrzeby za pomocą mikroinstalacji, jednocześnie może ją magazynować i przekazywać nadwyżkę do sieci energetycznej”.
Spadek zużycia energii to efekt rozwoju technologii. Żarówki LED zużywają o 85% mniej energii niż normalne (i są coraz tańsze), a laptopy są 10 razy wydajniejsze niż komputery stacjonarne. Telewizory podobnie. To nie zmienia jednak faktu, że 80% wytwarzanej w Polsce energii powstaje z węgla. Jego udział w produkcji ma być systematycznie zmniejszany do 60% w 2030 r. Mimo filtrów, nowoczesnych technologii i ekologicznych rozwiązań, szacuje się, że wytworzenie 1 MWh powoduje emisję 823 kg dwutlenku węgla do atmosfery. Natomiast słońce dostarcza nam nieprzebrane zasoby wyjątkowo czystej energii.
– Korzystam z energii słonecznej od kilku miesięcy i już udało mi się ograniczyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery o 3 tony – tak rozpoczął nasze spotkanie prosument Piotr, informatyk z okolic Warszawy, który zainstalował instalację fotowoltaiczną na swojej posesji. Napisałem na posesji, bo w przeciwieństwie do większości użytkowników czystej energii, cała instalacja jest ulokowana nie na dachu, a w nasłonecznionej, niewykorzystywanej części ogrodu. Przyczyny takiej decyzji to obawa przed uszkodzeniem dachu, przed potencjalnym pożarem, choć zdarza się to sporadycznie – np. w Niemczech instalacji fotowoltaicznych, a funkcjonuje ich tam 1,3 mln, były przyczyną jedynie nieco ponad 400 pożarów. Trzeci powód takiego ulokowania instalacji to lepsze chłodzenie.
Nakłady zwrócą się w przyszłości
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem dla właścicieli nieruchomości, którzy zdecydują się na zainstalowanie baterii fotowoltaicznych, będzie to, które zarekomendują fachowcy. Ważna jest powierzchnia łączna baterii, nasłonecznienie, czyli ekspozycja na południe i liczba dni słonecznych, choć baterie pracują nie tylko przy tropikalnych temperaturach. To wszystko podpowiedzą nam specjaliści. Branża, w której działa już ponad 18,5 tys. firm, zapewnia obsługę od zaprojektowania do zorganizowania finansowania i wykonania instalacji. Ubezpieczenie jest oczywistością. My musimy wiedzieć jedynie, ile tej energii potrzebujemy.
Piotr wyliczył, że oprócz zwykłych urządzeń domowych, potrzebuje zasilać swoje serwery, klimatyzację, która zimą dogrzewa dom oraz w przyszłości ładować elektryczny samochód, który zamierza nabyć. Tak też skonfigurował instalację. Mieści się ona w pierwszym, najpopularniejszym przedziale – do 10 kilowatopików (kWp), czyli 10 000 kWh. Jako że dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, nie pytałem o koszt, a jedynie o to, kiedy się zwróci instalacja modułów fotowoltaicznych. Piotr, który precyzyjnie wylicza wszystkie koszty, jest przekonany, że po odliczeniu państwowej dotacji w wysokości 5 tys. zł, za 7 lat będzie miał zwrot z inwestycji. Co to oznacza? To, że będzie płacił operatorowi tylko za prowadzenie rachunku i magazynowanie nadwyżek energii, która wyprodukowana latem, będzie mogła być zużyta zimą.
Rynek ma potencjał
Oprócz kończącej się transzy miliarda złotych z Programu „Mój Prąd”, własne programy wspierające fotowoltaikę mają również poszczególne miasta, walczące ze smogiem. Możliwość dofinansowania spowodowała gwałtowny skok liczby montowanych instalacji, z 27 300 w 2018 r. do 104 tys. w roku ubiegłym. Jeszcze nie ma precyzyjnych danych z tego roku, natomiast już wiadomo, że w październiku łączna moc tej najczystszej z czystych energii w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym sięgała 2683 MW.
Jedno jest pewne – potencjał rynku jest ogromny. Świadczą o tym np. wyceny jednego z liderów rynku Columbus Energy, którego akcje inwestorzy wycenili na ponad 1,5 mld zł. A przychody skonsolidowane w III kw. 2020 r. były o 182% wyższe niż w III kw. roku 2019.
Potencjał rynku określa też struktura mieszkaniowa. Ponad połowa Polaków mieszka w domach jednorodzinnych. Jest ich łącznie ok. 5 mln. Kolejne 700 tys. to bloki, kamienice i apartamentowce, które też mają dachy. Oczywiście nie wszyscy właściciele, użytkownicy i zarządcy zdecydują się na inwestycję, ale patrząc na doświadczenie sąsiadów, zdecydowana większość na pewno. Obniżenie rachunków za energię o 90-95%, dopłaty i dotacje, zwrot z inwestycji po 5-8 latach, prosta obsługa. Skuteczność modułu zmniejsza się po 25 latach użytkowania przeciętnie o 10-15%, czyli raz zamontowany może nam służyć przez 30 albo i więcej lat.
Potwierdza to Krzysztof Lalik, koordynator sprzedaży ds. PV innogy Polska SA. Podkreśla, że budowa instalacji do 50 kWp nie wymaga zgód środowiskowych i budowlanych, co znakomicie upraszcza inwestycję. Proces montażu trwa mniej niż 30 dni – i to od momentu zgłoszenia klienta. Firma jako jedna z pierwszych w Polsce weszła na rynek energii odnawialnej. Zainstalowała łącznie już 295 tys., modułów PV(fotowoltaicznych) dla 15,5 tys. klientów. Miesięcznie montuje ok. 1000 instalacji.
Oczywiście konkurencja na tak perspektywicznym rynku jest ogromna, co korzystnie wpływa na jakość usług. Również tych finansowych, banki potrafią rozłożyć kredyty na fotowoltaikę na 120 rat. Przy przeciętnym koszcie instalacji rzędu 25-30 tys. zł, pomniejszonych o dotacje, kwota raty może być niższa niż 200 zł.
– Kiedy zaczynaliśmy pięć lat temu, to był to niszowy produkt, działały pojedyncze instalacje, potem błyskawicznie się wszystko rozwinęło. Teraz innogy buduje mniej więcej co trzecią instalację w Warszawie – mówi Krzysztof Lalik. – Dwa lata temu przejęliśmy spółkę FOTON Technik i operujemy już na terenie całego kraju. Oferujemy oczywiście pełną obsługę usługi – od wyliczenia potrzebnej mocy, poprzez zaprojektowanie, instalację, pomoc w sfinansowaniu i atestach, w skompletowaniu dokumentów i podpisaniu stosownych umów, żeby dana instalacja mogła być włączona do sieci.
Opłacalna inwestycja
Prosument, jak już wspomniałem, to producent energii, który może ją oddać wtedy, kiedy ma nadprodukcję, a odebrać np. w miesiącach zimowych, gdy produkcja jest niższa. – Gdy dobrze dobierzemy moc instalacji, to jesteśmy w stanie w tym systemie rozliczania praktycznie zaspokoić w 100% zapotrzebowanie na energię elektryczną w danym budynku. Klient zatem nie płaci ani za zakup energii, ani za przesył, zostaje miesięcznie kilka złotych opłat abonamentowych, jak to nazywają klienci „opłat za licznik”- dodaje Krzysztof Lalik.
Dla klientów indywidualnych i małego biznesu najlepsze będą mikroinstalacje, czyli te do 50 kilowatopików. W tym przedziale innogy proponuje dwa współczynniki rozliczania energii. W instalacjach do 10 kWp, gdy prosument oddaje energię, to w chwili potrzeby będzie mógł odebrać 80% oddanej, zaś w mocach od 10 do 50 kWp odbiera 70%.
Typowe instalacje do domów jednorodzinnych mają moc od 4 do 6 kWp. Zawsze w pierwszej kolejności zaspokajają zapotrzebowanie budynku, a nadwyżkę oddają do sieci. Jeżeli produkcja jest za mała, to brakująca część jest dobierana z sieci. Po zakończaniu okresu rozliczeniowego wykonywany jest bilans, czyli sprawdza się, ile klient oddał lub ile pobrał energii.
Piotra, informatyk z okolic Warszawy, twierdzi, że korzystanie z własnego prądu wymusiło na nim zmianę nawyków. Nie ma już tańszej „nocnej taryfy” więc stara się tak programować zużycie energii, żeby pralka, zmywarka i inne energochłonne urządzenia były wykorzystywane w ciągu dnia, gdy panele pracują. Warto dodać, że Piotr ma inteligentny dom, czyli ze swego smartfonu zarządza większością urządzeń.
Zarówno Krzysztof Lalik, jak i Piotr podkreślają, że rośnie zainteresowanie fotowoltaiką również w biznesie, przełom ten nastąpił, kiedy we wrześniu ub.r. weszły przepisy wprowadzające pojęcie prosumenta. Piotr jako użytkownik ma dużo pytań od firm, z którymi współpracuje, proszą, by wyjaśnił, jak to działa. Z kolei Krzysztof Lalik z innogy podkreśla, że sprzedaż zdecydowanie zaczęła wzrastać od września, jednak zaraz po pierwszej fali klientów, rozpoczęła się pandemia. To zatrzymało część inwestycji w fotowoltaikę. Większość firm myśli o tym, jak przetrwać ten trudny czas. Budowa instalacji dla dużej instytucji to długi proces, w przypadku instalacji powyżej 50 kWp trwa nawet półtora roku, regulacje i procedury są bardziej precyzyjne, a co za tym idzie bardziej komplikują cały proces. A 50 kWp to instalacja zapewniająca energię dla niedużego biurowca.
Sporo zalet
„Królowa energii” jest najczystszym źródłem prądu. Jest zeroemisyjna. Nie generuje żadnego dźwięku i nie stanowi żadnego zagrożenia np. dla ptaków. No i nie zużywamy do jej produkcji wody. A inwestycja w składające się z krzemu, hartowanego szkła i aluminiowej ramki panele, zwraca się jakby samoistnie.
Ważnym argumentem są także ceny instalacji. Ustabilizowały się i raczej nie wzrosną. Ceny energii w Polsce rosły do 2018 r. o 5% rocznie. W 2018 r. skoczyły o 56%. Według wszelkich prognoz, trend wzrostowy będzie się utrzymywał przez wiele lat.
Więcej czystej energii to nasze dłuższe życie, to lepsze życie naszych dzieci. Jeżeli jeszcze zarabiają na tym producenci, dystrybutorzy, dostawcy, bankierzy i sami inwestorzy, to fotowoltaika jawi się jako swoiste perpetum moblie wszelkich korzyści. Na koniec nadmienię, że źródło, z którego korzysta, jest niewyczerpalne. Słońce dostarcza nam w ciągu godziny taki zasób energii, jakiego potrzebuje cały świat w ciągu roku, a globalne zasoby ropy, węgla i gazu mają wartość energetyczną bliską tej, jaką nasza gwiazda dostarcza Ziemi przez dwa miesiące. Wnioski możemy wysnuć sami.