Ranking lokat – luty 2020: depozyty w których bankach dały zarobić najwięcej?
Niestety banki ograniczają wciąż oprocentowanie produktów depozytowych. W ostatnich miesiącach na taki ruch zdecydowała się już ponad połowa instytucji działających w skali całego kraju. W efekcie, przy rosnących cenach w sklepach, oferta bankowa jest w większości przypadków zbyt skromna, aby zachować siłę nabywczą oszczędności. Przeciętna lokata ma już tak niskie oprocentowanie, że powierzając bankowi kwotę 10 tysięcy złotych po roku odbierzemy oprócz kapitału mniej niż 100 złotych odsetek.
Czytaj także: Lokaty bankowe: oszczędzający w Polsce mają gorzej niż w Szwajcarii >>>
Inflacja szybsza niż bank
Przy spodziewanej w 2020 roku inflacji na poziomie prawie 3% oznacza to po prostu, że przeciętna lokata nie daje oszczędnościom pełnej ochrony przez utratą siły nabywczej. Nie znaczy to jednak, że banki nie mają do zaoferowania żadnych ciekawych produktów depozytowych. HRE Investments regularnie zbiera informacje o depozytach, których warunki są godne uwagi. Bierzemy pod uwagę produkty najpopularniejsze wśród Polaków, a więc maksymalnie roczne. Zakładamy ponadto, że łowca bankowych okazji skłonny jest związać się z bankiem nie tylko promocyjnym depozytem, ale też – o ile skutkować to będzie możliwością skorzystania z lepszych ofert – zdecyduje się przy okazji na inne produkty (np. konto osobiste wraz z kartą płatniczą).
Im więcej oszczędności, tym gorsza oferta
I tak dysponując kwotą 10 tysięcy złotych osoba, która skorzysta z najatrakcyjniejszych ofert bankowych jest w stanie osiągnąć nawet ponad 4% zysku w skali roku. Niestety takim zyskiem nie będziemy mogli cieszyć się długo, bo depozyty o najwyższym oprocentowaniu są przeważnie limitowane – kierowane do nowych klientów, ich nowych środków, ale też można dzięki nim lokować ograniczone kwoty (często 10-20 tys. zł) i do tego tylko przez kilka miesięcy.
Do tego im wyższą kwotę chcemy ulokować w banku, tym trudniej osiągnąć satysfakcjonujący procent. Schody zaczynają się już przy kwocie rzędu 100 tys. złotych. Możliwy do osiągnięcia zwrot spada do co najwyżej 3,6% w skali roku – wynika z szacunków HRE Investments. To z jednej strony około trzy razy więcej niż średnie oprocentowanie lokat raportowane przez NBP. Problem w tym, że taki wynik jest możliwy do zrealizowania tylko jeśli skorzystamy łącznie z sześciu bankowych promocji, które wymagają otwarcia 5 kont bankowych i przynajmniej do części z nich wyrobienia karty debetowej, z której będzie trzeba aktywnie korzystać, aby uniknąć opłat. Gdyby tego było mało, to z większości promocyjnych ofert przestalibyśmy korzystać już po 3 miesiącach, co wymagałoby sięgnięcia głębiej w oferty z naszego zestawienia i otwierania kolejnych bankowych produktów, które już niestety są przeważnie niżej oprocentowane.
Czytaj także: Oprocentowanie lokat tąpnęło, tak źle jeszcze nie było >>>
Przy wyższych kwotach sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, a maksymalny zwrot z inwestycji topnieje do 3,1% w skali roku w przypadku zainwestowania kwoty 500 tys. złotych. W tym wypadku także z takiej stopy zwrotu będziemy mogli się cieszyć co najwyżej kilka miesięcy, po których przyjdzie pora na szukanie kolejnych produktów promocyjnych – najprawdopodobniej już niżej oprocentowanych.
Realny zysk dopiero od 3,5% w skali roku
Niesprzyjające warunki rynkowe powodują, że w bankowych ofertach nie znajdziemy wielu rozwiązań, dzięki którym uda nam się pokonać inflację. Wszystko dlatego, że prognozowana przez NBP inflacja ma w 2020 roku wynieść 2,8%. Aby więc uchronić posiadany kapitał przed utratą siły nabywczej niezbędne byłoby założenie lokaty oprocentowanej na około 3,5% w skali roku. Dopiero wtedy po potrąceniu podatku od zysków kapitałowych (19%) dopisane do lokaty odsetki powinny pozwolić zachować siłę nabywczą posiadanego kapitału. Takich depozytów niestety jest na rynku zaledwie kilka.