Przemysł ma się słabo, RPP powinna interweniować
Kwiecień przyniósł dalsze pogorszenie koniunktury w polskim sektorze przemysłowym. Sytuacja obrazowana zmianami indeksu PMI jest najgorsza od lipca 2009 roku. To kolejny mocny argument za obniżką stóp procentowych przez RPP.
Indeks PMI dla polskiego przemysłu spadł w kwietniu do 46,9 pkt. z 48 pkt. przed miesiącem, sygnalizując szybsze pogarszanie się sytuacji w tym segmencie gospodarki. Dane nie tylko były gorsze od rynkowych prognoz (47,8 pkt.), ale był to też najniższy odczyt od lipca 2009 roku, a kwiecień był trzynastym kolejnym miesiącem, gdy indeks ten pozostaje poniżej granicznego poziomu 50 pkt. (oddziela on rozwój od recesji).
Indeks PMI jest kolejnym mocnym argumentem przemawiającym za powrotem Rady Polityki Pieniężnej (RPP) do obniżek stóp procentowych. Takie argumenty płyną już nie tylko z polskiej gospodarki, ale również z niemieckiej (wzrost gospodarczy u naszego największego partnera handlowego wyhamowuje, co musi się odbić na koniunkturze gospodarczej u nas), a dziś być może taki impuls napłynie ze strefy euro.
Prawdopodobieństwo cięcia stóp przez RPP już na majowym posiedzeniu mocno wzrosłoby, gdyby dziś na podobny ruch zdecydował się Europejski Bank Centralny (ECB). Decyzja banku zostanie ogłoszona o godzinie 13:45, a o godzinie 14:30 rozpocznie się konferencja prasowa po posiedzeniu. Nieznaczna większość uczestników rynku zakłada, że ostatnie słabe dane z Eurolandu i silny spadek inflacji, wymuszą na ECB obniżkę stóp o 25 punktów bazowych, co sprowadzi główną z nich do rekordowo niskiego poziomu 0,5%.
Decyzja, a później konferencja prasowa po posiedzeniu ECB, to główne wydarzenia dzisiejszego dnia. To one zdecydują o tym w jakich nastrojach będą go kończyć inwestorzy. W tym również ci handlujący na rodzimym rynku walutowym.
Złoty w pierwszej chwili zareagował osłabieniem na publikację indeksu PMI. Kurs USD/PLN wzrósł do 3,1671 zł, a EUR/PLN do 4,1663 zł. Jednak później, gdy słabe dane zwiększyły oczekiwania na cięcia stóp procentowych przez RPP, obniżając jednocześnie rentowności polskiego długu, zaczął się umacniać. O godzinie 10:47 za dolara trzeba było zapłacić 3,1486 zł, a euro kosztowało 4,1470 zł. Mając na uwadze, że o losach dnia i tak zdecyduje ECB, nie należy przywiązywać większej uwagi do wahań kursów przed godziną 13:45.
Marcin Kiepas
Admiral Markets Polska