Prognozy agencji ratingowych dotyczące Polski już są nieaktualne
W piątek wieczorem agencja Fitch Ratings potwierdziła długoterminowy rating Polski w walucie obcej na poziomie „A-„, zmieniając jednocześnie jego perspektywę na negatywną ze stabilnej.
Wśród czynników, które wpłynęły na zmianę perspektywy, agencja wskazała na pogarszającą się sytuację finansów publicznych, prognozowane, wysokie deficyty fiskalne, szybki wzrost długu i wyzwania polityczne w kraju.
„Ocena ratingowa u Fitch była jedną z najbardziej stabilnych i nie zakładałem, że akurat ta agencja będzie tu liderem zmian. Następni w kolejce są Moody’s i S&P, i widzę spore prawdopodobieństwo, że to jest dopiero pierwsza tego typu decyzja” – powiedział Piotr Bielski.
Poprzednie prognozy agencji ratingowych już nieaktualne
Spośród trzech największych agencji ratingowych wiarygodność kredytową Polski najwyżej ocenia Moody’s – na poziomie „A2”. Oceny kredytowe Polski Fitch i S&P są o jeden poziom niższe niż Moody’s.
Ekonomista Santander BP ocenił, że prognozy Moody’s z ostatniego przeglądu ratingu Polski są już mocno nieaktualne.
„Wczytując się w raport z marcowego przeglądu ratingu przez Moody’s widać, że większość z przyjętych wówczas założeń jest zupełnie nieaktualna. Wiosną agencja spodziewała się wzrostu PKB Polski w tym roku na poziomie 4 proc., stabilizacji długu publicznego w okolicy 60 proc. i dużej determinacji rządu, żeby w ciągu pięciu lat obniżyć deficyt do 3 proc. – teraz widać, że żadnej z tych rzeczy nie uda się spełnić” – stwierdził.
Sam wzrost gospodarczy nie wystarczy
„Perspektywy fiskalne Polski pogarszają się, na co Fitch zwracał uwagę w swoim piątkowym raporcie. Trudno też wskazać jakąś wiarygodną strategię poradzenia sobie z tym problemem, między innymi ze względu na ograniczenia polityczne. Wśród rządzącej koalicji nie widać dużego apetytu na podwyżki podatków, a tam, gdzie jest wola na ich podnoszenie, istnieje ryzyko w postaci potencjalnego weta prezydenta. Nie widać też atmosfery politycznej na obniżanie wydatków” – powiedział Bielski.
„Jedyną strategią wydaje się być wyrastanie z długu i nadzieja, że solidny wzrost gospodarczy nas uratuje, a to nie jest takie proste. Nawet w latach 2025-2026, kiedy nominalny wzrost PKB wciąż będzie bliski 7 proc. i jest to raczej górna granica naszych możliwości, dług będzie przyrastał. Więc to nie jest tak, że szybki wzrost obniża nam zadłużenie” – dodał.
„Dopóki nastroje na globalnych rynkach są dobre, dopóki na rynkach trwa apetyt na ryzyko, to Polska będzie radziła sobie dobrze” – zaznaczył.”
„Natomiast gdyby nastroje rynkowe zaczęły się pogarszać, na przykład w obawie o globalne spowolnienie gospodarcze, to pewnie inwestorzy zaczęliby szukać potencjalnie wrażliwych rynków i Polska może być tu mocniej wyeksponowana. Każde osłabienie sytuacji gospodarczej powoduje, że ta i tak już słaba sytuacja w finansach publicznych może się pogorszyć. Póki co dług trzymany jest w ryzach właśnie dzięki dobrej sytuacji gospodarczej” – podsumował Piotr Bielski.