Problemem Europy jest niepełna integracja

Problemem Europy jest niepełna integracja
Ernest Pytlarczyk. Fot. BNP Paribas
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Europa ma bardzo duży rynek wewnętrzny, który jest bardzo atrakcyjny dla innych bloków gospodarczych i w związku z tym powinna go chronić – uważa dr Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao SA, w rozmowie z Janem Bolanowskim, w marcowym wydaniu Miesięcznika Finansowego BANK.

Raport Draghiego pokazuje, że gospodarka europejska straciła konkurencyjność wobec Stanów Zjednoczonych i Chin. Czy Europa, a w związku z tym i Polska jest skazana na przegraną w tym światowym wyścigu?
– Raport rzeczywiście nie jest optymistyczny. Wskazuje, że Europa ma kłopot z regulacją i z innowacyjnością. To oznacza problemy z konkurencyjnością na tych polach, na których Europie zależy. Unia Europejska nie chce bowiem konkurować kosztowo w tradycyjnych, pracochłonnych przemysłach, tylko w tych branżach, gdzie aktualnie tworzona jest największa wartość dodana. Chodzi przede wszystkim o przemysł i usługi wysokich technologii, jak choćby generatywna sztuczna inteligencja. Wystarczy jednak spojrzeć na wyceny spółek, by zobaczyć, że giełdy w Europie są zdominowane przez podmioty starej gospodarki, jak konglomeraty przemysłowe, energetyczne, firmy farmaceutyczne czy banki. Z kolei w Stanach Zjednoczonych wśród dziesięciu największych spółek aż dziewięć reprezentuje technologie, a dziesiątą jest fundusz inwestycyjny Berkshire Hathaway, który w swoim portfelu ma również podmioty nowej gospodarki.

Jest szansa, by zmienić ten profil gospodarczy Europy i nadgonić dystans do światowej czołówki?
– Raport zawiera sporo rekomendacji. Znaczna część z nich sugeruje pewien wzrost protekcjonizmu gospodarczego, w odpowiedzi na faktyczny wzrost protekcjonizmu na świecie. Raport wskazuje, że Europa powinna znacząco zwiększyć nakłady inwestycyjne i żeby duże środki na inwestycje przekazał sektor państwowy. Wydaje mi się, że problem został rzeczywiście dobrze zdiagnozowany. W UE są państwa, które mają na to przestrzeń fiskalną. Przykładem są Niemcy, które aktualnie mają niskie długi i deficyt oraz niskie stopy procentowe i dyskusja nad tym, by w tym newralgicznym momencie wydać więcej pieniędzy na inwestycje, jest jak najbardziej zasadna. Prawdopodobnie ze względu na nowe rozdanie po wyborach będzie większa szansa na wzrost wydatków publicznych w Niemczech.
Jeśli jednak chodzi o Europę, to poważnym problemem jest niepełna integracja. Kontynent jest bardzo rozdrobniony pod względem rynków finansowych. W kwestii regulacji, pomimo europejskich dyrektyw, wciąż nie ma pełnej harmonizacji na poziomie regulacji krajowych. Z punktu widzenia gospodarczego taka mądra harmonizacja przepisów jest kluczowa.
Z drugiej strony Europa ma bardzo duży rynek wewnętrzny, który jest bardzo atrakcyjny dla innych bloków gospodarczych i w związku z tym powinna go chronić. Przykładem jest nieuczciwy, mocno subsydiowany, chiński eksport. Europa jako blok gospodarczy powinna prowadzić efektywną i mądrą politykę celną, tak jak ma własną politykę klimatyczną odmienną niż w innych blokach gospodarczych. To wszystko wymaga jednak sprawności prawnej i synchronizacji, bo zbyt skomplikowany i dziurawy system ceł może okazać się strzałem w stopę.

Czy wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych to dla Unii Europejskiej szansa na mobilizację i przyspieszenie integracji, czy raczej zagrożenie i ryzyko rozbicia jedności?
– Agenda Donalda Trumpa jest jasna. America First oznacza, że interesy USA będą zawsze na pierwszym miejscu i dobór środków będzie podporządkowany temu celowi. Jeśli okaże się, że istnieje szansa na ogrywanie Unii Europejskiej i dogadywanie się bilateralne z poszczególnymi państwami, to Donald Trump to wykorzysta. Dla Europy jest to moment newralgiczny, bo dwie największe gospodarki – Niemcy i Francja – mają poważne problemy. To oznacza, że Europa znajduje się aktualnie bez silnego przywództwa, które zawsze płynęło z jednego z tych dwóch najsilniejszych krajów. W konsekwencji Unia Europejska wydaje się mniej spójna i to będzie pewnie przez prezydenta USA wykorzystywane.

Cały wywiad z dr Ernestem Pytlarczykiem przeczytasz tutaj

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK