PRL, stan wojenny i inflacja

PRL, stan wojenny i inflacja
Witold Gadomski
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Czterdziesta rocznica wprowadzenia stanu wojennego to dobra okazja, by przypomnieć zjawisko ekonomiczne, które towarzyszyło polskiemu społeczeństwu w ostatniej dekadzie PRL. Wyraźny wzrost inflacji wystąpił już w końcu lat 70., czyli w ostatnich latach rządów Edwarda Gierka. Według danych GUS w roku 1978 ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 8,1%, a w 1979 o 7,0%.

Rzeczywista inflacja była wyższa, choć brak jest danych, by ją dokładnie ocenić. Znaczna większość cen na dobra i usługi kupowane przez gospodarstwa domowe w PRL, była ustalana urzędowo.

Nawis inflacyjny

Nie były to ceny, zapewniające równowagę rynkową, czego efektem były braki towarów w sklepach. Ekonomiści sytuację tą nazwali „nawisem inflacyjnym”, czyli nadmiarem pieniędzy, posiadanych przez ludność w stosunku do towarów. Ale przyczyną pojawienia się „nawisu” był nie tyle nadmiar pieniędzy, ile oczekiwania inflacyjne, które sprawiały, że towary były wykupowane natychmiast, gdy się pojawiały w sklepach.

Rząd nie potrafił sobie z tym poradzić, a Narodowy Bank Polski w czasach PRL nie prowadził samodzielnej polityki pieniężnej, lecz był instytucją pomocniczą, realizującą płatności na zlecenie rządu.

Rekompensaty za wzrost inflacji

Inflacja wyraźnie przyspieszyła w latach 80., a impulsem były podwyżki wynagrodzeń, wywalczone przez strajkujących w sierpniu 1980 roku robotników. Jeden z punktów porozumień gdańskich przewidywał przyznanie wszystkim pracownikom w Polsce dodatku drożyźnianego w wysokości 500 zł, przy średniej pensji wynoszącej miesięcznie 6400 zł.

Nawiasem mówiąc – strajkujący domagali się by dodatek drożyźniany wynosił 2000 zł, co oznaczałoby podwyżkę średnich płac aż o 1/3. Podwyżki płac spowodowały, że w roku 1981 średnie wynagrodzenie wynosiło 7689 zł, co oznaczało wzrost o 27%.  

W roku 1980 inflacja według GUS wyniosła 9,4%, a w roku następnym 21,2%. Płace rosły szybciej niż ceny, ale miało to niewielkie znaczenie, gdyż sytuacja w sklepach już wcześniej zła, dramatycznie się pogorszyła.

W 1982 roku, po wprowadzeniu stanu wojennego władze przeprowadziły tzw „manewr cenowo-płacowy”. Ceny wciąż w ogromnej większości ustalane urzędowo zostały znacznie podniesione, a jednocześnie pracownicy otrzymali podwyżki, zwane rekompensatami.

W efekcie inflacja, liczona przez GUS wyniosła w roku 1982 100,8%, a średnie wynagrodzenia miesięczne wzrosły o 51% – do 11631 zł.

Inflacja spadła poniżej 10% dopiero w 1998 roku

Płace realnie wzrosły o 25%, w efekcie czego zmniejszył się nawis inflacyjny i w kolejnym roku spadła też inflacja liczona przez GUS. Ale aż do końca PRL nie udawało się jej obniżyć poniżej 10%.

Rolnicy otrzymywali w skupie wyższe ceny niż ceny detaliczne w sklepach

Najniższa była w roku 1984, gdy wynosiła 15%, ale potem rosła do 60,2% w roku 1988.

Przyczyną był brak odpowiedniej polityki pieniężnej NBP i nakręcająca się spirala cenowo-płacowa. Władze dotowały artykuły pierwszej potrzeby, zwłaszcza żywność, co prowadziło do absurdalnych sytuacji, gdy rolnicy otrzymywali w skupie wyższe ceny (np. za mleko) niż ceny detaliczne w sklepach.

Spirala inflacyjna została przerwana dopiero po uwolnieniu cen żywności w lipcu 1989 roku i podniesieniu stóp procentowych przez NBP w roku 1990. Inflacja najpierw gwałtownie wzrosła. W grudniu 1989 roku wyniosła 640% w skali roku, a w lutym 1990 roku 1180% – co było najwyższym wskaźnikiem od 1945 roku, ale w kolejnych miesiącach spadała – w grudniu 1990 roku do 250%, w grudniu 1991 do 60%, w grudniu 1992 do 44%.

Poniżej poziomu 10% spadła dopiero w październiku 1998 roku. Podstawowa stopa NBP wynosiła wówczas 23%.     

Źródło: aleBank.pl