Prawdziwa prawda
Zapytała mnie ostatnio Mama, jak to jest, że politycy w kółko opowiadają nam o Polsce, której tak naprawdę nie ma. - Nic z tego, co gadają nie ma pokrycia w rzeczywistości - mówiła. - A może za stara już jestem, żeby to zobaczyć. Jak to jest, powiedz. Tylko szczerze.
Zdziwiłem się, do tej pory nie miała takich wątpliwości. I była raczej dobrą obserwatorką życia politycznego i społecznego. Nie bardzo wiedziałem, co jej powiedzieć. Im bardziej się zastanawiałem, tym mniej wiedziałem. I nagle jakiś dobry duszek podpowiedział mi cytat z „Baltazara i Blimundy” José Saramago (portugalskiego pisarza, laureata literackiej Nagrody Nobla w 1998 r.): Każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy.
– Tak, to może być wytłumaczenie – stwierdziła Mama.
Długo jeszcze jej pytanie krążyło mi po głowie. A i odpowiedź na nie. No bo skoro każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy, to w jakim rzeczywiście żyjemy? Na dodatek każdy chce w oczach innych wyglądać na lepszego niż jest w rzeczywistości. Ile zatem jest tych światów? I w ilu funkcjonujemy? Jacy jesteśmy? Skąd przychodzimy? Dokąd idziemy?
I znów z pomocą przyszedł mi wspomniany Portugalczyk. – Być może w świecie ślepców wszystko będzie wreszcie prawdziwe (….). Ludzie zaczną wreszcie być sobą, ponieważ nikt nie będzie się im przyglądał – napisał w „Mieście ślepców”.
Nie omieszkał też dodać: Największym ślepcem jest ten, kto nie chce przejrzeć. Boże mój, ilu takich wokół nas. I w nas…
Nie to wszakże jest najgorsze. A to, że ciągle z uporem maniaka wracają niektórzy do przeszłości. Jakby to ona była najważniejsza, ona decydowała o wszystkim, ona a nie teraźniejszość. I plany czy zamierzenia na przyszłość. Jakby o niej zapomniano. Tymczasem, ostatni już cytat z José Saramago: Bez przyszłości teraźniejszość staje się bez znaczenia, to tak, jakby jej nie było.
A może rzeczywiście jej nie ma?