Portfele funduszy potrafią być bardzo pojemne
Bez względu na wielkość aktywów, zarządzający funduszami stosują różne podejścia. Jedni koncentrują się na mniejszej liczbie, ich zdaniem, najbardziej obiecujących spółek. Drudzy z kolei wydają się zainteresowani głównie tym, aby mieć ich w portfelu jak najwięcej. Na wyniki funduszy nie ma to jednak większego przełożenia.
W portfelach funduszy inwestycyjnych akcji przeciętnie znajdują się walory kilkudziesięciu spółek. Dla funduszy akcji polskich uniwersalnych w ostatnich pięciu latach średnia liczba składników w portfelu wynosiła 78. Pomiędzy poszczególnymi funduszami różnice bywają jednak spore. Przykładowo w przypadku funduszu BNP Paribas Akcji średnia liczba składników portfela, obliczona na podstawie ostatnich 11 opublikowanych sprawozdań z okresu pięciu lat, wyniosła 31. Na drugim biegunie znajduje się z kolei Aviva Investors Polskich Akcji, ze średnią na poziomie 160. Różnica jest więc ponad pięciokrotna.
Do pewnego stopnia różnice w konstrukcji portfeli poszczególnych funduszy można tłumaczyć ich wielkością. Średnia wielkość aktywów netto, jakimi dysponował pierwszy z wymienionych wyżej funduszy na koniec miesiąca w ciągu ostatnich pięciu lat, wyniosła niecałe 98 mln zł. To sprawia, że ten fundusz zalicza się do najmniejszych na rynku. Fundusz Avivy średnio dysponował z kolei prawie 790 mln zł. Nie jest to jednak regułą. Przykładowo KBC Portfel Akcyjny, fundusz o najmniejszej średniej wielkości aktywów (61 mln zł), miał w portfelu przeciętnie 44 pozycje. Z drugiej strony, taki gigant jak Legg Mason Akcji, o średniej wartości portfela przekraczającej 1,5 mld zł, miał ich ledwie 50. Wydaje się zatem, że skala zgromadzonych przez fundusz aktywów nie przekłada się wprost na liczbę spółek, w jakie fundusz te pieniądze inwestuje.
Tak znaczne różnice w liczbie składników portfeli funduszy akcyjnych obrazują różne podejście zarządzających. Można powiedzieć, że jedni, hołdując zasadzie, że im większa dywersyfikacja, tym mniejsze ryzyko całego portfela, podchodzą do tematu bardziej ilościowo, drudzy zaś jakościowo, próbując skupić się na mniejszej liczbie firm, wyłuskując z nich te najbardziej perspektywiczne. Pytanie brzmi, czy to się potem przekłada na wyniki. Która strategia lepiej się sprawdza?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Porównując średnią liczbę składników w portfelach funduszy akcji polskich uniwersalnych w ostatnich pięciu latach ze stopami zwrotu wypracowanymi przez nie w tym okresie, można się dopatrywać lekkiej przewagi funduszy o umiarkowanej liczebności spółek w portfelach. Ich średnia liczba dla pięciu funduszy o najwyższych zyskach (a raczej najmniejszych stratach, bo w omawianym okresie, czyli od października 2006 do października 2011, poza jednym wyjątkiem, wszystkie są na minusie) wyniosła 68. Była zatem o 10 mniejsza od średniej dla wszystkich funduszy. Z kolei średnia dla pięciu najsłabszych funduszy była odrobinę wyższa i wyniosła 79.
Także jeśli przyjrzeć się funduszom, które wypadły lepiej od średniej dla całej kategorii (-23,5 proc.), obejmującej łącznie 20 funduszy, to liczba pozycji w ich portfelach (74) jest mniejsza niż w przypadku funduszy, które zanotowały straty większe od średniej (81).
Co ciekawe, wielkość wskaźników koncentracji portfeli, informujących o tym, jak dużą ich część stanowi połowa największych składników, w przypadku zdecydowanej większości funduszy jest zbliżona, bez względu na ogólną liczbę spółek, i waha się w przedziale od 75 do 90 proc., ze średnią na poziomie 84 proc.
Na podstawie analizy pięciu ostatnich lat na przykładzie funduszy akcji polskich uniwersalnych można dojść do wniosku, że pod względem wpływu na stopy zwrotu, między funduszami z dużą i małą liczbą składników panuje remis, z lekkim wskazaniem na te drugie. Pewna różnica bowiem jest, ale nie na tyle duża, żeby można było na jej podstawie wysnuwać daleko idące wnioski. Niemniej może to być dodatkowy czynnik, który można wziąć pod uwagę przy rozważaniach, który fundusz wybrać. Za mniejszą liczbą pozycji w portfelu może przemawiać chociażby to, że zarządzającym łatwiej jest monitorować sytuację panującą w 50 spółkach, a trudniej w przypadku 150, co nawet dla kilkuosobowego zespołu może niekiedy nastręczać trudności.
Bernard Waszczyk, Open Finance