Poniedziałkowe szaleństwa skorygowane, rynki w punkcie wyjścia
We wtorek byki odbywały pokutę za nadmierny wcześniejszy optymizm. Wymiar kary był szczególnie wysoki na głównych giełdach europejskich. Ale i w Warszawie spadki były pokaźne. Reakcja na pierwsze słowa szefa Fed była umiarkowana.
WIG20 i indeks szerokiego rynku wtorkową sesję zaczęły od spadków przekraczających nieznacznie 1 proc. Znacznie mniejsza była skala zniżki wskaźników małych i średnich firm. W ciągu dnia sytuacja nie ulegała większym zmianom. Byki cały czas były pod presją i nie były w stanie wyprowadzić nawet niewielkiej kontry. Nasz rynek poddawał się nastrojom globalnym, ale podobnie jak dzień wcześniej, zakres wahań nie był tak duży.
Indeks blue chips niemal przez cały dzień poruszał się w bardzo wąskim przedziale 2420-2430 punktów. Można powiedzieć, że podaż kontrolowała sytuację, a chętni do sprzedaży akcji działali metodycznie i z rozmysłem, nie prowokując większej przeceny. Także kupujący nie ruszali do szturmu, licząc prawdopodobnie na to, że papiery pozostaną tanie jeszcze przez pewien czas, a może nawet jeszcze stanieją. Bardzo spokojnie zachowywały się indeksy małych i średnich spółek. W ich przypadku spadek nie przekraczał 0,5-0,6 proc. Także w tych segmentach niewiele się działo, z punktu widzenia skali wahań. Zwraca jednak uwagę utrzymująca się od kilku dni wyraźna słabość WIG Plus, indeksu grupującego najmniejsze spółki, które nie zostały zakwalifikowane do żadnego z pozostałych wskaźników. We wtorek wykazywał zdecydowaną tendencję spadkową, a w najgorszym momencie tracił prawie 1 proc.
W pierwszej części handlu w gronie największych spółek spadki nie ominęły nikogo. DO liderów pod tym względem od rana należały zniżkujące o ponad 2,5 proc. walory Asseco i tracące niema 2 proc. papiery PGNiG. Te ostatnie z czasem dorównały do najgorszego. Po około 1,5 proc. w dół szły akcje KGHM, PKN Orlen, PKO, Tauronu i Telekomunikacji Polskiej. W przypadku naszego telekomu sentyment inwestorów w ciągu dnia uległ radykalnej zmianie. Wczesnym popołudniem jego akcje zyskiwały ponad 0,5 proc. Jeszcze bardziej spektakularna zmiana miała miejsce w przypadku PGE. Walory tej spółki z niemal 1 proc. porannego spadku przeszły do przekraczającej 2 proc. zwyżki. Do zwyżkujących dołączyły też papiery GTC. Wspólną cechą akcji wszystkich tych trzech firm jest bardzo mocna przecena, jakiej doznały w ciągu ostatnich dniach i tygodniach. Jak z tego wynika, inwestorzy powoli zaczynają uznawać obecne poziomy cenowe za atrakcyjne.
Na szerokim rynku uwagę zwracał 24 proc. chwilami wzrost notowań Nordea Banku. To efekt informacji, że Bank of America szuka nabywcy na polski bank. Wśród spadkowiczów prym wiodły tracące ponad 40 proc. walory CEDC. To reakcja na złożone wierzycielom propozycje restrukturyzacji zadłużenia, a konkretnie konwersji długu na akcje. Jeśli nie zostaną przyjęte, spółka będzie być może korzystać z prawa ochrony przed wierzycielami. W gronie silnie przecenianych znalazły się papiery kilku firm deweloperskich i budowlanych, między innymi Budopolu, Budvar Centrum, Celtic, Orco, Reinhold.
Na głównych giełdach europejskich sytuacja we wtorek stanowiła lustrzane odbicie tej z poniedziałku. Indeksy w Paryżu, Frankfurcie traciły tyle samo, ile zyskiwały dzień wcześniej, czyli około 2,5 proc. Dotyczyło to również giełdy w Mediolanie, gdzie po wczorajszym skoku o prawie 4 proc., spadek przekraczał 3,5 proc. Liderem spadków był we wtorek wskaźnik w Sofii, tracąc prawie 5 proc.
Poniedziałkowe silne spadki odreagowywali na początku sesji amerykańscy inwestorzy. Indeksy na Wall Street zyskiwały po około 0,5-0,7 proc. To nieco poprawiło nastroje na naszym kontynencie.WIG20 reagował jednak na tę poprawę dość niemrawo. Ben Bernanke wziął przykład z Allana Greenspana i wyjątkowo dyplomatycznie wypowiadał się w kwestii ewentualnego ograniczenia skali skupu aktywów. Inwestorzy sprawiali wrażenie lekko rozczarowanych.
Na godzinę przed końcem sesji w Warszawie indeks największych spółek zniżkował o 1 proc., WIG spadał o 0,9 proc., mWIG40 o 0,5 proc., a sWIG80 o 0,7 proc. Obroty wynosiły 560 mln zł.
Roman Przasnyski
Open Finance