Polskie banki dla Ukraińców?
To, co wydaje się być ukłonem w stronę osób, które doskonale posługują się językiem polskim i jednocześnie czują się Ślązakami czy Kaszubami za chwilę może się okazać nie chwytem marketingowym, ale biznesową koniecznością. Koniecznością, dlatego, ze w naszym kraju pojawia się liczne grupa osób, które nie posługują się sprawnie naszym językiem, ale pracują, zarabiają pieniądze, korzystają z usług finansowych, kontaktują się z naszymi urzędami.
Ta grupa to milion, a może już nawet dwa miliony Ukraińców. W samym Wrocławiu gdzie znajduje się centrala Credit Agricole jest ich ponad 100 tysięcy.
Niektóre banki już uruchomiają infolinie w języku ukraińskim. Jedno z mediów elektronicznych opublikowało ranking „najlepsze konto dla Ukraińca”, a ZUS potwierdził, że pracujący u nas nasi wschodni sąsiedzi mogą liczyć na polskie emerytury.
Jeszcze niedawno, kiedy UniCredit był właścicielem banku Pekao instrukcja obsługi w bankomatach była dostępna także w języku włoskim. Nie sądzę, aby wiele osób korzystało w Polsce z bankomatów używając tego języka. Myślę jednak, że bankomaty z językiem ukraińskim byłyby bardzo popularne. Na przykład we Wrocławiu czy w podwarszawskim Piasecznie gdzie obywatele Ukrainy stanowią bardzo znaczący element tamtejszego rynku pracy.
Ta grupa pracowników, konsumentów, a także przedsiębiorców z każdym rokiem będzie coraz większa. To jest nasz żywotny interes aby była jak największa. Takie są potrzeby naszej gospodarki. Spodziewam się, ze wkrótce banki jeszcze mocniej otworzą się na tę grupę klientów, bo jest zbyt liczna żeby ją lekceważyć.
Śladem banków powinny pójść takie instytucje jak ZUS, NFZ i… to nie żart, urzędy skarbowe.
Robert Lidke