Polska i świat w 2012 r., prognoza 2013 i 2014

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

gomulka.stanislaw.04.150x... W kwartałach IV 2012 oraz I 2013 r. oczekiwałbym ciągle dodatniego tempa wzrostu PKB...
... Maleje inflacja oraz nadwyżka importu nad eksportem - w niektórych miesiącach pojawił się nawet dodatni bilans handlowy...
... Prognozy na rok 2013 sugerują, że także w roku przyszłym nie nastąpi ani wyraźne polepszenie, ani też wyraźne pogorszenie tej relatywnej pozycji Polski w Europie...

… Dobrą wiadomością będzie, prawie pewne, przyjęcie dobrego dla Polski budżetu UE na lata 2014-2020…
… Mamy również największy sukces 2012 roku: bardzo znaczne zmniejszenie ryzyka rozpadu strefy Euro…
… Gospodarka światowa w 2012 r. rosła i ma rosnąć nadal w 2013 r. w tempie około 3% rocznie…
… Jest też wyraźna poprawa w Stanach Zjednoczonych…
… Znacznie zmalało ryzyko bankructwa krajów i dużych banków w Grecji, Portugalii i Irlandii, a także Grecji i Włoch…
… Polska powinna spełnić wszystkie kryteria z Maastricht w latach 2014-2016. Zatem, byłoby już bezpiecznie wejść do ERM2 na początku roku 2014, co otworzyłoby możliwość  wejścia do strefy Euro na początku roku 2017…

Polska na tle krajów UE  w roku 2011

Nie mamy jeszcze ostatecznych danych za rok 2012, więc odnotujmy relatywną pozycję Polski w rodzinie krajów UE w 2011 r. W 2012 r. ta pozycja nie uległa znaczącej zmianie. Ponadto prognozy na rok 2013 sugerują, że także w roku przyszłym nie nastąpi ani wyraźne polepszenie ani też wyraźne pogorszenie tej relatywnej pozycji. W tej ocenie ograniczę się do pięciu wskaźników: poziomu PKB na mieszkańca wg siły nabywczej, poziomu konsumpcji prywatnej na mieszkańca (tzw. wskaźnik AIC, Actual Individual Consumption) tempa wzrostu PKB, deficytu sektora finansów publicznych w relacji do PKB oraz długu publiczny w relacji do PKB. Porównanie dotyczy Polski wobec całej UE, strefy Euro oraz wobec Niemiec. Dane Eurostatu są następujące:

121221.bbc.tabela.01.595x203

W latach 2007-2011 deficyt budżetowy był w Polsce w każdym roku większy niż średnio w krajach UE, także w każdym roku większy niż średnio w krajach strefy euro. W tych pięciu latach deficyt ten wynosił przeciętnie 5,2% PKB w Polsce, podczas gdy w krajach UE wynosił on średnio 4,2%, w krajach strefy euro – 3,9% oraz  1,6% w Niemczech. W stosunku do roku 2007, przyrost deficytu budżetowego w latach 2008-2010 wyniósł 6 punktu procentowego (pp) PKB w Polsce, podczas gdy w krajach UE – 5 pp,  w krajach strefy euro – 5,5 pp oraz 4,3 pp w Niemczech. Polityka fiskalna rządu Tuska-Pawlaka była zatem bardziej ekspansywna niż średnio krajów UE. Było tak pomimo tego, że nie było potrzeby dofinansowania sektora bankowego, bo w odróżnieniu od Wielkiej Brytanii, Irlandii i Hiszpanii nie było kryzysu w sektorze finansowym. Ponadto spadek planowanych dochodów budżetowych był umiarkowany, ponieważ odchylenie w dół PKB w latach 2008-2009 w stosunku do trendu wyniosło w Polsce tylko około 3%, wobec około 7% w UE,  strefie euro oraz w Niemczech. Z powodu znacznie szybszego tempa wzrostu PKB w Polsce, a także relatywnie  większych  wpływów z prywatyzacji – pomimo wyższego deficytu budżetowego – relacja długu publicznego do PKB wzrosła w Polsce w latach 2008-2011 o 11,4 pp PKB, podczas gdy w UE relacja ta wzrosła o 23,5 pp oraz o 15,3 pp w Niemczech.

Generalnie możnaby więc powiedzieć, że pomimo dość ryzykownej polityki fiskalnej rządu, skutkującej wzrostem zadłużenia kraju o około 300 mld zł oraz dzięki dopływowi nett o  środków UE na sumę około 250 mld zł, Polska wyszła z zawirowań ostatnich  pięciu lat, jak  dotąd, stosukowo obronną ręką. Ale koszt tej polityki na kredyt i bez znacznych reform (doktryna małych kroczków) trzeba będzie zapłacić teraz i w przyszłości, w dużym stopniu już w latach 2012-2015, w konsekwencji niezbędnego, silnego obniżania tego deficytu. Ponadto, wyższy koszt obsługi znacznie większego długu publicznego rozłoży się na dziesięciolecia (w rezultacie przejęcia na bieżące wydatki części składki przekazywanej dotąd do OFE i utworzenia ekwiwalentnych, nowych zobowiązań w ZUS-ie, długu większego niż podaje się oficjalnie).

Interesujące jest również inne, bardziej długofalowe porównanie. Według danych przytaczanych przez Witolda Orłowskiego w jego książce W pogoni za straconym czasem (PWE, Warszawa 2010), w porównaniu z Francją, polski PKB na mieszkańca wynosił 46%  w 1950 r. i 31% w roku 1989. Według danych Eurostatu, w 2011 r., poziom ten wynosił 59%.

Dalsze usuwanie różnicy wobec Francji i innych krajów Europy zachodniej będzie jednak dużo trudniejsze niż w latach 1989-2011.

Co może ważniejsze, porównanie z Niemcami i innymi krajami Europy zachodniej, w oparciu o PKB na mieszkańca, zawyża znacznie  pozycję  gospodarczą  i ogólnie materialną Polski. Na tę pozycję składają się bowiem także inne wskaźniki, takie jak – w relacji na mieszkańca – rynkowa wartość przedsiębiorstw, zasoby mieszkaniowe, wartość infrastruktury, PKB liczone według kursów rynkowych, liczba i jakość patentów, wielkość rezerw dewizowych. Nie mamy pełnej statystyki dotyczącej wszystkich tych wskaźników. Te dane, jakimi dysponujemy wskazują, że luka rozwojowa między Polską a Niemcami jest dużo większa, może nawet około dwukrotnie większa, niż wynika to z prostego porównania siły nabywczej dochodów na mieszkańca.

Spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce w 2012 r. i prognoza na rok 2013.

Opublikowane przez GUS dane dotyczące PKB w kwartale III potwierdzają kontynuację silnego spowolnienia polskiej gospodarki  w 2012 r. W drugim kwartale z rzędu spadał popyt krajowy, w dodatku spadek o 0,7% w III kw. był nieco silniejszy niż 0,4 % odnotowane  w kwartale II. W obu kwartałach  niewielki  wzrost PKB  był możliwy dzięki dużemu dodatniemu wpływowi zmiany eksportu netto, wynoszącemu aż 2,7 pp PKB w kw II i 2,1 pp PKB w kw III.  Zatem, jak na razie, to nie tyle spowolnienie wzrostu w Europie, ale spadek inwestycji (szczególnie publicznych?) oraz praktycznie brak wzrostu konsumpcji, są głównymi przyczynami silnego spowolnienia wzrostu gospodarczego Polski.

Mechanizm spowolnienia został  zapoczątkowany zamrożeniem funduszu płac w sferze budżetowej oraz zmniejszaniem inwestycji publicznych. Te rządowe działania były z kolei wymuszone koniecznością zmniejszenia bardzo wysokiego w 2010 r. deficytu sektora finansów publicznych. W sytuacji rosnącej stopy bezrobocia i wygaszenia wzrostu płacy realnej, musiał przyjść moment, kiedy popyt konsumpcyjny przestaje rosnąć, przez pewien czas może nawet nieznacznie spadać. Na to zamrożenie konsumpcji nakłada się teraz prawdopodobnie duży spadek inwestycji w sektorze publicznym i umiarkowany spadek w sektorze prywatnym.

W kwartałach IV 2012 oraz I 2013 r. oczekiwałbym ciągle dodatniego tempa wzrostu PKB, po części z uwagi na niższy rok temu, niż teraz, poziom PKB (to tzw. efekt bazy, efekt czysto statystyczny). Ale następne 2-3 kwartały mogą przynieść dalsze spadki tempa wzrostu, bowiem efekt bazy zacznie wygasać. Prawdopodobnie maleć też będzie, na razie mocno dodatni, wkład do wzrostu PKB zmian eksportu netto. W tych kwartałach wystąpi w rezultacie „otarcie się” o recesję, w niektórych sektorach (budownictwo infrastrukturalne, przemysł samochodowy), trzeba się liczyć nawet ze znacznymi spadkami produkcji. Jeśli inwestycje publiczne będą redukowane w takiej skali, jak  rząd to dzisiaj zapowiada, to w roku przyszłym wchodzi w grę nawet (niewielki) spadek PKB. Poprawa koniunktury miałaby wtedy miejsce dopiero w 2014 r.

W odniesieniu do 2013 r., większość prognoz pokazuje wzrost PKB w tempie od 1 do 2%. W przypadku NBP mamy prognozę 1,5%. Sam, zakładam spadek inwestycji o około 5% oraz zerowy wzrost konsumpcji. Szacunki wkładu zmian eksportu netto do wzrostu PKB są bardzo niepewne. Stąd, moja ocena wzrostu PKB jest bardziej ostrożna, w przedziale od 0 do 2 procent. Duża niepewność dotyczy także stopy bezrobocia. Ponieważ stopa bezrobocia rejestrowanego wyniesie około 13% na koniec 2012 r., to należałoby oczekiwać wzrostu tej stopy do poziomu w przedziale 14-15% na koniec 2013 r.

Według ostatniego raportu UniCredit  „The biggest worry for 2013, apart from the uncertain GDP path, will be the situation in public finances” (CEE Quarterly, December 2012, p 32). Analitycy zwracają uwagę na prawdopodobnie znaczne przeszacowanie wpływów podatkowych w przyjętym właśnie budżecie państwa (według UniCredit, o 20 mld zł). Już w 2012 r. wpływy z VAT miały wzrosnąć o 9,3%, a według tego raportu wygląda na to, że spadną o 2,2%. W budżecie państwa na rok 2013 wpływy podatkowe zostały, w mojej bardzo szacunkowej ocenie, zawyżone o około 10 do 30 mld zł, a to oznacza, że w skali całego sektora finansów publicznych niedoszacowanie deficytu jest w skali od 20 do 50 mld zł. W tej sytuacji nowelizacja budżetu państwa na rok 2013 jest praktycznie przesądzona. W przeszłości takie nowelizacje miały miejsce zwykle albo w czerwcu albo we wrześniu. Utrzymanie deficytu całego sektora finansów publicznych na poziomie około 2% PKB nie będzie możliwe. Sukcesem będzie utrzymanie deficytu poniżej 4% PKB.

Nie wszystkie zmiany są na gorsze. Maleje inflacja oraz nadwyżka importu nad eksportem (w niektórych miesiącach pojawił się nawet dodatni bilans handlowy). Rośnie wiarygodność Polski jako dłużnika, w rezultacie maleją stopy procentowe od skarbowych papierów wartościowych, a to oznacza niższy koszt obsługi długu publicznego (jest szansa na poprawę ratingu Polski przez agencje ratingowe już za kilka miesięcy). W rezultacie umacnia się złoty oraz maleją stopy procentowe. Te ostatnie zmalały już o 50 pb w 2012 r. Zgodnie z prognozą NBP, stopa inflacji będzie maleć z około 2,5% na początku 2013 r. do około 1,5% na koniec roku. Dalszy spadek inflacji w 2014 r. jest prawdopodobny. W tej sytuacji presja na obniżenie stóp procentowych NBP przez RPP będzie duża i długotrwała. Moja prognoza jest taka, że stopy te spadną o 100 pb w przyszłym roku i o dalsze 50 pb w 2014 r.

Kolejną dobrą wiadomością będzie, prawie na pewno, przyjęcie dobrego dla Polski budżetu UE na lata 2014-2020. Dopływ środków netto do Polski powinien być na poziomie zbliżonym do tego, jaki miał miejsce w latach 2007-20013. Środki krajowe na dofinansowanie inwestycji infrastrukturalnych i innych, współfinansowanych przez UE, raczej  muszą się znaleźć. A to oznacza prawdopodobnie rewizję w górę zapowiadanego w dokumentach rządowych znacznego zmniejszenia inwestycji publicznych. Utrzymanie tych inwestycji na zbliżonym do obecnego, choć zapewne nieco mniejszym niż teraz, poziomie oznaczałoby kontynuację ambitnego programu modernizacji i rozbudowy infrastruktury transportowej wszystkich typów.

Europa i  Euro – co dalej?

Gospodarka światowa w 2012 r. rosła i ma rosnąć nadal w 2013 r. w tempie około 3% rocznie. To mniej niż w dekadzie 1997-2007, ale ciągle dużo szybciej niż w pierwszej połowie XX wieku,  porównywalnie do średniego tempa w drugiej połowie tego wieku. Nadal bardzo szybki wzrost gospodarczy mamy w Chinach i  Indiach. Mamy też wyraźną poprawę w Stanach Zjednoczonych. Ostatnie decyzje banku centralnego USA  oznaczają rozpoczęcie  kolejnej fazy silnego wzrostu podaży pieniądza bazowego. Bardzo niskie stopy procentowe mają być utrzymane także w latach 2013 i 2014.

Na tym tle Europa jest obszarem silnego spowolnienia gospodarczego lub stagnacji, tu i ówdzie nawet recesji. W swojej ostatniej prognozie z początku grudnia 2012 r. Europejski Bank Centralny szacuje, że w Strefie Euro wzrost PKB w 2012 r. był w przedziale od -0,6% do -0,4%, a w 2013 r. będzie w przedziale od -0,9% do +0,3%.  Zadawalające tempo wzrostu  dla tej strefy to około 1,5% rocznie. Zatem odchylenie w dół jest znaczne, ale dużo mniejsze niż to, z jakim mieliśmy do czynienia 4 lata temu (w 2009 r. spadek PKB wyniósł 4,4 % na obszarze UE i 4,3% w Strefie Euro, czyli odchylenie od trendu wyniosło 6%).

Niskie tempo wzrostu jest po części reakcją na zacieśnienie polityki fiskalnej rządów oraz kredytowej banków. Ale w rezultacie tych działań, mamy polepszenie wskaźników dotyczących stabilności makroekonomicznej, takich jak deficyty budżetowe państw oraz  rentowności skarbowych papierów wartościowych. Znacznie zmalało  ryzyko bankructwa krajów i dużych banków. Dotyczy to przede wszystkim Hiszpanii i Włoch, także takich mocno zagrożonych krajów jak Grecja, Portugalia i Irlandia. Rynki finansowe i  międzynarodowe instytucje publiczne (Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Europejski Bank Centralny, Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej) w ostatnich dwóch latach  wymuszały potrzebne reformy, podtrzymując zarazem dopływ środków finansowych do tych krajów na niezbędnym, minimalnym poziomie. To wymuszanie z jednej strony i warunkowa pomoc z drugiej to właściwa strategia, która będzie zapewne kontynuowana w roku 2013.

Stąd, mamy największy sukces roku 2012: bardzo znaczne zmniejszenie ryzyka rozpadu strefy Euro. Nawet bardzo dotąd sceptyczny polski minister finansów mówi teraz, że ryzyko takie praktycznie już nie istnieje. W związku z tym pojawił się na nowo projekt wejścia Polski do strefy Euro w ciągu najbliższych kilku lat. Ponieważ stopy inflacji i procentowe spadają, to sprostanie warunkom wejścia do tej strefy będzie zależne głównie od powodzenia planu obniżenia deficytu całego sektora finansów publicznych w relacji do PKB do około 1% w 2015 r. Polska  powinna spełnić wszystkie kryteria w latach 2014-2016. Zatem, byłoby już bezpiecznie wejść do ERM2 na początku roku 2014, co otworzyłoby możliwość  wejścia do strefy Euro na początku roku 2017.

Prof. Stanisław Gomułka
główny ekonomista BCC
minister finansów w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC