Polska gospodarka na niemieckim garnuszku
Prognozy dla gospodarki Niemiec, naszego największego partnera handlowego, są coraz gorsze. Jej spowolnienie może znacząco wpłynąć na koniunkturę w Polsce. Skutki może złagodzić osłabienie złotego.
Stan gospodarki Niemiec, naszego największego partnera handlowego, w znacznym stopniu wpływa na kondycję polskich firm i całej naszej ekonomii. Ta zależność jest widoczna od lat. Gdy koniunktura u naszego sąsiada poprawia się, u nas rośnie produkcja przemysłowa i zwiększa się wartość eksportu. Jej pogorszenie skutkuje negatywnymi tendencjami także w Polsce.
Trudno się temu dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że ponad jedna czwarta naszego eksportu trafia do Niemiec, zaś udziały kolejnych trzech krajów (Wielkiej Brytanii, Czech i Francji) nieznacznie przekraczają 6 proc. Taka struktura powoduje, że spadek niemieckich zamówień niełatwo naszym przedsiębiorstwom kompensować na innych rynkach. Tym bardziej, że sytuacji na nich także zależna jest od koniunktury w Niemczech.
Dynamika wzrostu naszej gospodarki wciąż utrzymuje się jeszcze na poziomie powyżej 4 proc., jednak w niemieckiej już widać wyraźne spowolnienie. Po zaskakująco wysokim, sięgającym 5 proc. wzroście PKB w pierwszych trzech miesiącach 2011 roku, w drugim kwartale wyniósł on już tylko 2,8 proc. Jeszcze bardziej wyraźne zależności widać w przypadku dynamiki produkcji przemysłowej w obu krajach. Zmniejsza się ona jednocześnie już od trzeciego kwartału 2010 roku. Można się więc spodziewać, że wkrótce w dół, w ślad za niemiecką, pójdzie dynamika naszej gospodarki. W trakcie poprzedniego spowolnienia gospodarczego z lat 2007-2009 polski PKB zareagował z opóźnieniem jednego kwartału w stosunku do PKB Niemiec. Podobnie może być i tym razem.
Co do spadku tempa wzrostu gospodarczego w globalnej gospodarce wątpliwości już nie ma. Niewiadomą pozostaje jedynie jego skala. Ta oczywiście będzie zróżnicowana w przypadku gospodarek poszczególnych krajów. W ciągu ostatniego półtora roku niemiecka gospodarka zasłużyła sobie na miano najbardziej dynamicznej w gronie krajów rozwiniętych. Niepokój budzi jednak nie tylko mocny spadek tej dynamiki w drugim kwartale 2011 roku, ale przede wszystkim obniżane systematycznie prognozy na najbliższą przyszłość. Niemieccy eksperci oceniają, że w całym 2011 roku tamtejsza gospodarka wzrośnie o 2,9 proc. Wrześniowa prognoza OECD zakładała wzrost w trzecim kwartale o 2,6 proc. a w czwartym nawet spadek o 1,4 proc. Zdecydowane spowolnienie przewidują czołowe niemieckie instytuty badawcze. W połowie października obniżyły one prognozę wzrostu PKB Niemiec na 2012 roku z 2 do 0,8 proc. Oceniają jednak, że uda się uniknąć recesji.
Wszystko więc wskazuje na to, że prognoza dla polskiej gospodarki, która zdaniem Ministerstwa Finansów ma wzrosnąć w przyszłym roku 4 proc., jest zbyt optymistyczna. Sypią się ostatnio coraz bardziej pesymistyczne szacunki, dokonywane przez zagraniczne banki i instytucje finansowe. Analitycy BNP Paribas zakładają, że w 2012 roku nasz PKB zwiększy się o 2,3 proc. Eksperci EBOR szacują, że w tym roku wzrost wyniesie 3,7 proc., a w 2012 roku sięgnie jedynie 2,2 proc. Jeszcze w czerwcu prognoza na przyszły rok zakładała wzrost o 3,5 proc.
Choć od kilku tygodni przedstawicieli rządu i Narodowego Banku Polskiego niepokoi osłabienie naszej waluty, to warto zwrócić uwagę, że wzrost kursu euro w stosunku do złotego pozwala zamortyzować niekorzystny wpływ dekoniunktury w Niemczech i innych krajach europejskich na naszą gospodarkę.
W ciągu kilku ostatnich lat działanie tego mechanizmu mieliśmy okazję obserwować dwukrotnie. W latach 2003-2004 osłabienie złotego przyczyniło się do dynamicznego wzrostu polskiego eksportu, mimo że niemiecka gospodarka powoli przechodziła z fazy stagnacji do szybszego rozwoju. W najostrzejszej fazie niedawnego kryzysu, w latach 2008-2009, nasz eksport co prawda początkowo gwałtownie zmalał, jednak dzięki wysokiemu kursowi euro do złotego, szybko zaczął się odbudowywać. Na podobny efekt można liczyć w najbliższej przyszłości i dzięki niemu można spodziewać się, że polska gospodarka uniknie poważniejszego załamania.
Roman Przasnyski, Open Finance