Pogrzeb z „Pogrzebaczem”
Fala przeszła, ale za to pojawiły się nazwy branżowe. Proszę wpisać w wyszukiwarkę „denta”, a pojawi się długa lista gabinetów stomatologicznych. Choć może to i lepsze niż gabinet „Bzzzzzzzyk”. „Polak potrafi” – blogi, platformy biznesowo-finansowe itp. „Kalamis” – kolejna długa wyliczanka gabinetów kosmetycznych i fryzjerskich. Kalamis to greckie narzędzie do wykonywania ondulacji na gorąco. Dlatego fryzjerów nazywano kalamistrami. Poza tym Kalamis był greckim rzeźbiarzem z V wieku p.n.e.
Czasem jednak lepiej mieć nazwę standardową niż silić się na oryginalność. Zakład pogrzebowy Nowe życie – no, dla wierzących może i tak. Gorzej z usługami pogrzebowymi „Larwa” (brr!). W sieci krążą również nazwy niezweryfikowane, typu „Game Over”, „Było, minęło” czy „Bongo”. Ale zakład „Pogrzebacz” jest autentyczny!
A czy chcieliby Państwo kupić wędliny, sprzedawane przez firmę Kupska albo wytworzone w Masarni Stolec? Albo przyznać się do zakupów w sklepie zoologiczno-wędkarskim Zoofilek? Niezbyt zachęca do skorzystania ze swoich usług firma zajmująca się pracami wysokościowymi, nazwana „Jebud”. W sieci można znaleźć różne śmiesznostki typu „Staropolskie jadło – pizzeria”. Ładnych parę lat temu, kiedy byłem w Zakopanem, reklamowała się pizzeria na Gubałówce o wdzięcznej nazwie „Gubałceria”. Ciekawie nazwano też producenta analizatorów gazów technicznych: “Anal-Gaz”.
Falami przychodzą mody na używanie pewnych słów, często mocno na wyrost. Jak informuje innpoland.pl, słowo „Solutions” jest już w nazwie 274 polskich firm. A przeróżne „transy”, „centra” czy „instytuty”? Pamiętam takie „Centrum gier”: pomieszczenie tak gdzieś 2 na 3 metry, w środku trzy automaty. Są jeszcze „akademie”. Na przykład paznokcia.
No i akcent końcowy: nazwy „zagraniczne”. O ile broni sie wspomniany „Solutions”, bo na ogół nazywają się tak firmy oferujące jakieś rozwiązania, to wiele jest przypadków, świadczących już nie tylko o braku znajomości języka obcego, ale i umiejętności posługiwania się słownikiem. Mariusz Słowik pisze na stronie copywriting.pl o „atelie fryzur” albo o sklepie z wyrobami skórzanymi „Skin Shop”. Skojarzenie z Ilse Koch natychmiastowe (dla znających język i odróżniających „skin” od „leather”).
A że można śmieszenie, a nie ośmieszająco, świadczą takie nazwy jak ciuchlandy „KupCiuszek” czy „TaniArmani”, sklep ze śrubkami „Jasny gwint” czy „Artykuły Metalowe – Jan Żelazny”. A zamiast dentalnego stomatologa można iść do gabinetu „Dent Worry”.
Przemysław Szubański