Podatki Trumpa, problem Ameryki
Gazeta powołuje się na zeznania podatkowe prezydenta z ostatnich 20 lat, których zresztą Donald Trump nie ujawnił. Gdy został prezydentem płacił podatki symboliczne – w 2016 i 2017 roku, po 750 dolarów.
Podatki przeciętnych Amerykanów
Sztab kampanii Joe Bidena opublikował na twitterze dane o średnich podatkach płaconych przez przeciętnych Amerykanów: nauczyciele 7239 USD, strażacy 5283 USD, pielęgniarki 10216 USD.
Trudno powiedzieć, czy rewelacje NYT wpłyną na wyniki wyborów. Amerykanie już cztery lata temu wiedzieli, że Trump jest milionerem, który stosuje tzw optymalizację podatkową, czyli stara się płacić fiskusowi możliwie jak najmniej.
Mimo to zagłosowali na niego, uznając, że jeśli prokuratura nie stawia mu zarzutów o unikaniu podatków, to nie ma o czym mówić. Trump zresztą zaprzeczył informacjom nowojorskiej gazety, stwierdzając, że to całkowita nieprawda.
Optymalizacja podatkowa
Wydaje się jednak, że informacje są dobrze udokumentowane, co nie znaczy, że prezydent USA jest oszustem podatkowym. W takim wypadku groziłoby mu więzienie (średnio 15-18 miesięcy) oraz wielomilionowa grzywna. Sądy amerykańskie karę więzienia orzekają, gdy oszustwo przekracza 1 mln USD.
Trump, jak każdy amerykański biznesmen korzystał z usług prawników i doradców podatkowych. Odliczał od podatku wydatki osobiste, takie jak mieszkanie, samoloty, a nawet 70 tys. USD, jakie wydał na stylizację włosów, podczas kręcenia reality show o nazwie „The Apprentice”.
Od 2010 roku co roku obniżał wymiar podatku, rozliczając stratę w 72,9 mln USD, jaką poniosły jego kasyna w Atlantic City. W 2011 roku amerykański fiskus Internal Revenue Service (IRS) rozpoczął audyt sprawdzający zasadność zwrotu.
Do dziś sprawa pozostaje nierozwiązana z nieznanych powodów i może ostatecznie trafić do sądu federalnego. Zapewne i tym razem Trump skorzystał z usług sprytnych prawników, którym udało się przeciągać śledztwo IRS.
Prezydent odmowę ujawnienia swoich zeznań podatkowych tłumaczy właśnie tym śledztwem. Jeżeli sąd, do którego zapewne Trump się odwoła w przypadku negatywnej dla siebie decyzji IRS, wyda werdykt na niekorzyść prezydenta, może on znaleźć się w trudnej sytuacji finansowej po zakończeniu prezydentury.
USA nie ma VAT
Sprawa podatków Trumpa pokazuje, jak skomplikowany jest amerykański system podatkowy. W odróżnieniu od Europy, a także Japonii, w Stanach Zjednoczonych nie ma VAT, który mógłby być efektywnym sposobem zasilania kasy państwowej.
Najważniejszym źródłem dochodów państwa jest podatek od dochodów indywidualnych (federalny, stanowy, lokalny) który daje ponad 40 % wpływów.
Podatki na ubezpieczenia społeczne stanowią ponad 25 % dochodów państwa, podatki konsumpcyjne (akcyza i stanowe podatki od sprzedaży) ok. 18 %, podatek od nieruchomości 12 %, a podatek korporacyjny (CIT) nieco ponad 4 %.
Każdy z tych podatków może zostać obniżony dzięki ulgom, z których korzystają zwłaszcza ci, których stać na doradców podatkowych.
Amerykańscy ekonomiści od dawna nawołują do gruntownej reformy systemu podatkowego, który polegałby na obniżeniu stawek oraz wyeliminowaniu większości ulg.
Ale w Kongresie taka reforma nie ma szansy przejść, gdyż za utrzymaniem konkretnych ulg zainteresowane są rozmaite grupy, które przy pomocy profesjonalnego lobbingu paraliżują próby uproszczenia podatków.