Podatek dla najbogatszych – dużo wątpliwości

Podatek dla najbogatszych – dużo wątpliwości
Fot. stock.adobe.com/Andrey Popov Background
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Według propozycji Ministerstwa Finansów od przyszłego roku osoby mające roczne dochody przekraczające 1 mln zł zapłacą od nadwyżki dodatkową stawkę PIT w wysokości 4 %.

#WitoldGadomski: Zamiast sięgać po skomplikowane rozwiązania i szukać dla nich nowych określeń, można po prostu podnieść stawki podatkowe, a jeszcze lepiej spróbować znaleźć w budżecie oszczędności #PodatekDlaNajbogatszych @MF_GOV_PL

Płatników takich ma być według szacunków resortu  25 tys., w tym są osoby rozliczające się za pomocą Formularzy PIT 36 i PIT 37 (dochody z pracy, także z umów o dzieło i zleceń), PIT 38 (dochody kapitałowe) i PIT 40A (emeryci). Dochody z tego podatku pojawią się po raz pierwszy w roku 2020, przy rocznym rozliczeniu PIT i uzupełnione o 0,15% dochodów Funduszu Pracy mają dać kwotę 2 mld zł, przeznaczoną na Fundusz Solidarnościowy Wsparcia Osób Niepełnosprawnych.

Pieniądze są potrzebne już dzisiaj

Rozwiązanie to budzi szereg wątpliwości. Po pierwsze – jeśli ma być sposobem na zażegnanie sporu z rodzicami niepełnosprawnych dzieci, to będzie rozwiązaniem mocno spóźnionym. Konieczne jest wygospodarowanie kilku miliardów zł w budżecie tegorocznym. Jak duża ma to być suma, zależeć będzie od ostatecznego kształtu ustaw o świadczeniach dla osób niepełnosprawnych i ich rodziców. Niezależnie od tego, czy zostanie uchwalony „podatek solidarnościowy”, czy nie, prawdopodobnie konieczna będzie nowelizacja tegorocznego budżetu, gdyż pojawi się nowa pozycja w wydatkach.

Po co nowy fundusz?

Druga wątpliwość wiąże się z tworzeniem osobnego funduszu. Będzie on zbyt  mały (przynajmniej według założeń, pokazanych przez MF), że sfinansuje tylko część potrzeb niepełnosprawnych osób i ich opiekunów. Jaki jest więc sens jego tworzenia? Profesor Vito Tanzi, jeden z najlepszych na świecie specjalistów od podatków przestrzega, by nie przypisywać dochodów podatkowych z określonych źródeł do konkretnych celów. To zmniejsza elastyczność budżetu. Czasami pojawiają się nadzwyczajne dochody, co stwarza pokusę nadmiernego zwiększania wydatków, a innym razem dochody są zbyt małe, by finansować potrzeby. Polski budżet i tak ma kilkanaście rozmaitych funduszów celowych, które utrudniają ocenę rzeczywistego stanu finansów publicznych. Kolejny fundusz będzie krokiem w złą stronę.

Wstęp do kolejnych podwyżek podatków?

Największe wątpliwości budzi fakt, że wprowadzony ma zostać trzeci próg podatku dochodowego, który na początku dotyczyć będzie dochodów rzeczywiście wysokich, ale gdy wpływy z niego okażą się niewystarczające, może zostać rozszerzony na podatników o dochodach niższych. Dziś przedsiębiorcy płacą na ogół  liniowy 19-procentowy PIT i to samo dotyczy części menadżerów. Zarobki przekraczające 1 mln zł rocznie (po odliczeniu składki na ZUS) płacą niektórzy menadżerowie, a także nieliczni specjaliści –  prawnicy, informatycy, księgowi, lekarze. Mają także zawodowi gracze giełdowi, którym się poszczęści. Podatki, które płacą można „optymalizować”, to znaczy starać się je legalnie zmniejszać, zmieniając formę zatrudnienia, rejestrując firmę za granicą, zwiększając koszty własne. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że rzeczywiste wpływy państwa z tego nadzwyczajnego podatku będą mniejsze od założonych i kolejnym ruchem rządu będzie obniżenie poziomu dochodów, których przekroczenie będzie obciążone nową stawką.

Zamiast sięgać po skomplikowane rozwiązania i szukać dla nich nowych określeń, można po prostu podnieść stawki podatkowe, a jeszcze lepiej spróbować znaleźć w budżecie oszczędności.