Podaż przybiera na sile, czy byki są w stanie odeprzeć atak na kluczowe poziomy?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

gielda.byk.niedzwiedz.03.250x167W tym tygodniu mieliśmy powtórkę z zeszłego tygodnia, jeśli chodzi o dynamikę i kierunek zmian cen na rynku akcji w Stanach Zjednoczonych.

Poniedziałek upłynął pod znakiem wzrostów, głównie za sprawą danych z chińskiej gospodarki. Wskaźnik PMI lepszy od oczekiwań został wsparty dobrymi odczytami indeksu ISM, mierzącego siłę sektora wytwórczego w USA. Także Wielka Brytania dała sygnał prowzrostowy, a tamtejsza gospodarka ma się o wiele lepiej niż francuska czy niemiecka.

Wtorkowe sprawozdanie ze spotkania amerykańskiej Rezerwy Federalnej (FED) spowodowało wyprzedaż na większości rynków uznawanych za ryzykowne, a na sile zyskiwał dolar amerykański uznawany często za „bezpieczną przystań”. Głównym czynnikiem powodującym zmianę układu sił była kwestia poruszona przez Komitet Otwartego Rynku (FOMC) w sprawie kolejnej odsłony luzowania ilościowego w polityce pieniężnej. Większa część członków rady potwierdziła, że poziom dalszego skupu obligacji będzie podyktowane warunkami ekonomicznymi. Rozszerzenie pakietu pomocowego będzie realne tylko w przypadku, gdy odradzanie się amerykańskiej gospodarki zostanie wygaszone oraz gdy inflacja będzie poniżej celu wyznaczonego na poziomie 2%.

W środę negatywne nastroje były kontynuowane, także za sprawą aukcji hiszpańskich obligacji. Ta nie powiodła się tak, jak oczekiwano, a rentowność dziesięciolatek znacznie wzrosła. Poziom 5,7% obserwowaliśmy pierwszy raz od stycznia tego roku. Kolejnym czynnikiem wpływającym na awersję inwestorów do ryzyka były słowa prezesa Europejskiego Banku Centralnego (ECB), który stwierdził, że czynnik inflacyjny jest ryzykiem dla rynku, mimo że system bankowy został ustabilizowany długoterminowymi pożyczkami płynnościowymi (LTRO). Stwierdził też, że wychodzenie z polityki akomodacyjnej, czyli dalszego luzowania polityki monetarnej, jest przedwczesne, a to zmartwiło inwestorów, który spodziewali się bardziej jastrzębich komentarzy od szefa ECB. Ciekawym aspektem do rozważań może być w mojej opinii zakres instrumentów, które ECB ma na podorędziu, by walczyć z recesją i czynnikiem inflacyjnym. Za wcześnie jest, by mówić o słabym wpływie LTRO na rynek, ponieważ widzimy pewną stabilizację, a pożyczki są długoterminowe. Jednak gdyby okazało się, że taka pomoc nie wystarcza, rynek zacznie spekulować na temat modyfikacji głównej stopy procentowej, która jest od jakiegoś czasu na rekordowo niskim poziomie 1% w Europejskim Banku Centralnym.

Presja podażowa wywierała nadal duży nacisk na wyceny akcji amerykańskich. Standard&Poors 500 spadał w czasie ośmiu z dwunastu ostatnich sesji i z pierwszy raz od miesiąca jego wykres znalazł się pod 14-dniową średnią ruchomą. Nasdaq odnotował największy spadek procentowy od 14 grudnia zeszłego roku. Można stwierdzić, że rynek potrzebował czynnika, który da „złapać większy oddech”, a w tym przypadku są to niektóre dane ekonomiczne oraz kwestie związane z luzowaniem ilościowym i to one wpływają fundamentalnie na wycenę spółek notowanych na nowojorskim parkiecie. W istocie nie inspirują one do zakupów, ale w dużej mierze są solidne i wskazują, że kondycja amerykańskiej gospodarki na pewno poprawiła się w przeciągu kilkunastu ostatnich miesięcy. Ciekawe zmiany pokazuje także CBOE Volatility Index czyli indeks zmienności nazywany często „indeksem strachu”. Gdy zmienność na rynku rośnie, wartość tego wskaźnika tworzy nowe maksima. Podobnie było w tym tygodniu, gdy po węższej konsolidacji indeks wybił się na nowe szczyty na poziomie 17,74 pkt. Widać też, że im trend wzrostowy jest bardziej zaawansowany w swojej strukturze, tym zmienność będzie wzrastać proporcjonalnie. Warto też zwrócić uwagę, jak dalej potoczą się losy obecnego trendu bocznego w krótkim terminie. Uwagę na kontraktach futures S&P 500 zwraca w szczególności ograniczenie górne 1420 pkt. oraz dolny zakres 1380 – 1385 pkt. Rynek woli sprzedawać przy górnej granicy, a większy popyt widoczny jest przy dolnym pułapie.

Marcin Niedźwiecki
specjalista rynku CFD i Forex
City Index