Początek tygodnia bez istotniejszych zmian
Poniedziałkową sesję na rynku głównej pary walutowej rozpoczęliśmy w okolicach 1,105 po tym jak rynek odreagował październikowy komunikat Fed nasilający wyprzedaż euro wobec dolara i sprowadzający kurs EURUSD w okolice najniższego poziomu od połowy sierpnia br. (poniżej 1,09). Kolejne godziny wczorajszego handlu przyniosły dalszą niewielka aprecjację wspólnej waluty, ruch był jednak ograniczony i para EURUSD nie zdołała przełamać oporu na 1,108, który to testowała już w ubiegłym tygodniu. Najwyraźniej ruchy na rynku ogranicza oczekiwanie na piątkowy raport non-farm payrolls, którego to wydźwięk pokaże, czy wzrośnie/spadnie prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w USA podczas grudniowego posiedzenia Fed.
Wcześniej, rynek pozna też wysokość zamówień w przemyśle i na dobra trwałe, zmianę zatrudnienia wg ADP, bilans handlu zagranicznego oraz indeks ISM dla sektora usługowego (56,5 pkt.). Najważniejsze będą jednak rządowe NFP. Konsensus dla zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym wynosi 180 tys., co oznacza spadek poniżej 200 tys. pierwszy raz od marca 2014 r. Stopa bezrobocia ma zaś utrzymać się na obecnym poziomie (czyli 5,1%), a średnie wynagrodzenie godzinowe wzrosnąć o 0,2% w ujęciu miesięcznym. Trudno nie oczekiwać, że im lepsza figura tym silniejszy wzrost eurodolara, zaś im wydźwięk danych będzie słabszy tym większe będą szanse na powrót popytu na walutę amerykańską.
Złoty podczas poniedziałkowego handlu tracił na wartości i to pomimo publikacji silniejszych od oczekiwanych danych o PMI dla polskiego przemysłu (52,2 pkt wobec rynkowych szacunków rzędu 51,5 pkt). Kurs EURPLN wzrósł powyżej 4,26. Optymizm mógł przyćmiewać fakt, że pomimo odbicia, w październiku tempo ożywienia w przemyśle pozostało niższe od średniej z pierwszej połowy 2015 roku. Ponadto, jak podano w raporcie „mimo przyspieszenia tempo wzrostu liczby nowych zamówień było nadal zbyt słabe, aby zwiększyć presję na wydajność producentów. Zaległości produkcyjne spadły ósmy miesiąc z rzędu i to w większym tempie”. Z kolei koszty produkcji zmalały drugi miesiąc z rzędu i był to najszybszy ich spadek od kwietnia 2013 roku. W efekcie w październiku ceny wyrobów gotowych spadały w najszybszym tempie od 13 miesięcy. Nastojów nie poprawiła poniedziałkowa publikacja indeksu CPI flash wskazująca na utrzymywanie się w październiku deflacji na wrześniowym poziomie 0,8% r/r podczas gdy ekonomiści liczyli na wynik o 1-2 p.p. wyższy. Na rynku automatycznie pojawiły się komentarze wskazujące, że o ile obecna RPP do końca swojej kadencji nie zmieni już parametrów polityki monetarnej NBP (pozostawiając koszt pieniądza bez zmian, może jedynie obniżyć prognozowaną ścieżkę inflacji), o tyle nowa Rada z takimi danymi będzie bardziej przekonana, co do dalszego luzowania polityki banku centralnego mocno podkreślając wolniejsze od oczekiwanego wychodzenie polskiej gospodarki z deflacji.
Na rynku stopy procentowej początek tygodnia nie przyniósł istotniejszych zmian rentowności. Inwestorzy otrzymali dwa sygnały: jeden pozytywny w postaci wspomnianej niższej od prognoz inflacji w październiku (flash na poziomie minus 0,8%), a także negatywny w postaci wyższego o 1,1 p.p od oczekiwań wskaźnika PMI dla przemysłu. Mimo, że dane makroekonomiczne okazały się mieszane, to jednak naszym zdaniem ogólny ich obraz nie jest dla rynku stopy procentowej korzystny. Niższy wskaźnik nie zmienia ścieżki inflacji w najbliższych miesiącach, chociaż doprowadzi do korekty w dół prognoz (tym samym jeśli teraz dane nie będą zaskakiwać w górę, to w grudniu też możemy mieć deflację). Znacznie większe ryzyka związane są z perspektywą wzrostu gospodarczego w Polsce po serii słabszych danych z ostatnich miesięcy. Wzrost indeksu PMI pokazuje, że jest szansa na lepszy odczyt w zakresie produkcji przemysłowej w październiku, tym bardziej, że widać m.in. dobrą sytuację na rynku pracy, wzrost zamówień eksportowych, a także pozytywne tendencje w zakresie nowych zamówień (w tym eksportowych) i produkcji. Z pewnością eksporterom w ostatnich miesiącach sprzyjała też deprecjacja złotego. Poniedziałkowe dane nie zmieniają naszych oczekiwań w odniesieniu do przyszłych tendencji na rynku. Zakładamy, że na dłuższym końcu krzywej rynek będzie podążał w ślad za rynkami bazowymi.
Joanna Bachert,
Mirosław Budzicki,
PKO Bank Polski