Płace realne spadają przy stale rosnącej inflacji
Spadek na razie nie jest duży, ale przed rokiem realny wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw wynosił +5,2%.
To się szybko nie wróci
Dobra koniunktura oraz polityka socjalna rządu, która stymulowała wzrosty wynagrodzeń poprzez podwyżki płacy minimalnej oraz transfery socjalne, przyczyniały się do szybkiego wzrostu nominalnych wynagrodzeń, a umiarkowana do niedawna inflacja sprawiała, że znacząco rosły także wynagrodzenia realne.
Wygląda na to, że okres ten się skończył wraz ze skokowym wzrostem inflacji. W sektorze przedsiębiorstw pracuje niespełna 70% wszystkich zatrudnionych. Wynagrodzenia są tu o ponad 1,5% wyższe niż średnio w całej gospodarce.
W okresie podwyższonej inflacji zatrudnieni w przedsiębiorstwach mają większą możliwość uzyskania podwyżek niż w sektorze budżetowym, gdzie wynagrodzenia zależą od decyzji władz centralnych i możliwości budżetu.
Gorsza pozycja przetargowa pracujących w budżetówce
Według najnowszego informacji GUS o zatrudnieniu i wynagrodzeniach w całej gospodarce, średnie wynagrodzenia nominalne były w I kwartale 2022 roku wyższe niż rok wcześniej o 9,7%, przy czym w sektorze przedsiębiorstw były wyższe o 11,7%, a w sektorze budżetowym o 5,7%. W I kwartale inflacja wyniosła średnio 9,6%, a zatem wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw jeszcze ją wyprzedzały, ale w sektorze budżetowym już realnie spadały. Cząstkowe dane za maj potwierdzają ten trend.
Realny spadek przeciętnych wynagrodzeń to paradoksalnie dobra wiadomość dla gospodarki. Oznacza to, że realna wartość strumienia pieniądza, dopływającego do gospodarki z tytułu wynagrodzeń zaczyna się zmniejszać, co jest warunkiem opanowania inflacji.
Wyłącza się ostatni silnik wzrostu PKB
Ma to jednak również negatywne skutki. Realny spadek wynagrodzeń może spowodować, że wkrótce także konsumpcja zacznie realnie spadać.
Wprawdzie w maju sprzedaż detaliczna była nominalnie o 22,6% wyższa niż przed rokiem (realnie o 7,6%), ale wynikało to w dużej mierze z nominalnego wzrostu sprzedaży paliw o ponad 40%. Gdy płace będą realnie spadać, odbije się to też na konsumpcji, która od lat jest najważniejszym silnikiem wzrostu gospodarczego w Polsce.
W złym scenariuszu inflacja utrzyma się na poziomie ponad 10% przez kolejny rok przy dynamice PKB realnie nie przekraczającej 2%
Nie ma dużej szansy, by silnikiem tym stały się inwestycje prywatne, które w tym roku realnie spadną, choćby z powodu zahamowania projektów deweloperskich lub inwestycje publiczne. Te ostatnie są ograniczane przez możliwości budżetu oraz brak pieniędzy z Europejskiego Funduszu Odbudowy.
Nic też na razie nie zapowiada, by silnikiem wzrostu był „eksport netto”, czyli różnica między eksportem, a importem. Po czterech miesiącach bilans handlowy wyniósł -45,3 mld zł. Wynikało to w dużej mierze ze znacznego wzrostu cen importowanych surowców energetycznych.
Polska gospodarka jest w trakcie mocnego hamowania dynamiki. Będzie dobrze, jeśli doprowadzi to do zahamowania inflacji. W złym scenariuszu inflacja utrzyma się na poziomie ponad 10% przez kolejny rok przy dynamice PKB realnie nie przekraczającej 2%.