Pęknięcia bańki na rynku nieruchomości nie da się uniknąć
Według Taylora instytucje odpowiedzialne za nadzór i regulacje rynków finansowych nie rozumiały sytuacji i nie miały odpowiednich informacji odnoszących się do zjawisk występujących w różnych segmentach rynku.
Bańkę widać dopiero wtedy kiedy pęknie?
Ale wystarczyło spojrzeć na wykres cen nieruchomości, które wychylały się znacznie ponad średnią wieloletnią, by dostrzec anomalię.
Dziś ceny nieruchomości w wielu krajach, w tym w Stanach Zjednoczonych, Europie i oczywiście Polsce są na rekordowo wysokim poziomie i wciąż rosną napędzane niskimi stopami procentowymi.
Czy doprowadzi to do kryzysu, podobnego (a może większego) niż w 2008 roku?
Zadziwiające jest, że ani NBP, ani inne banki centralne nie starają się zapobiec narastaniu bańki.
Dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole, twierdzi, że bańkę możemy zauważyć dopiero wówczas, gdy pęknie. Perspektywa niezbyt przyjemna.
Bańki ceną za wzrost gospodarczy?
Były sekretarz skarbu w gabinecie Billa Clintona, a wcześniej główny ekonomista Banku Światowego Lawrence Summers postawił w przemówieniu, które wygłosił 8 listopada 2013 roku w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, zaskakującą tezę.
Gospodarka krajów rozwiniętych potrzebuje wspomagania ze strony rządów i banków centralnych, a wspomaganie prowadzi nieuchronnie do powstawania baniek spekulacyjnych i kryzysów
Stwierdził, że bańka na rynku nieruchomości w USA, która narastała od 2003 roku, a w 2008 doprowadziła do globalnej eksplozji, była nie do uniknięcia. Była niejako ubocznym skutkiem wzrostu gospodarczego.
Innymi słowy, gdyby osoby decydujące o polityce gospodarczej mogły cofnąć czas i działać tak, by nie dopuścić do katastrofy światowych finansów, musiałyby zdusić do zera wzrost gospodarczy w USA, Unii Europejskiej i Japonii.
Gospodarka w krajach bogatych nie umie już, zdaniem Summersa, rozwijać się samodzielnie, w sposób zrównoważony.
Potrzebuje wspomagania ze strony rządów i banków centralnych, a wspomaganie prowadzi nieuchronnie do powstawania baniek spekulacyjnych i kryzysów.
Nowa normalność
To nie jest teoria ekscentryka, lecz jednego z najbardziej poważanych na świecie ekonomistów. Były prezes funduszu PIMCO Mohamed el-Erian uważa, że w gospodarce mamy do czynienia z „nową normalnością” – gospodarka rośnie wolno mimo pobudzania jej przez większe wydatki rządów i pompowania pieniędzy przez banki.
W czasach „nowej normalności” ceny w sklepach nie rosną, a nadmiar pieniądza gromadzi się na rynku akcji, nieruchomości, złota, ryzykownych obligacji
Bezrobocie nie daje się obniżyć do poziomu akceptowalnego przez społeczeństwo, a skutkiem rozpaczliwych prób pobudzania gospodarki jest jej jeszcze większe rozregulowanie i zadłużenie.
W „normalnych czasach”’ nadmiar pieniądza powoduje inflację – równomierny wzrost cen, zauważany przez konsumentów i przedsiębiorców.
W czasach „nowej normalności” ceny w sklepach nie rosną, a nadmiar pieniądza gromadzi się na rynku akcji, nieruchomości, złota, ryzykownych obligacji. I tam wywołuje bańki spekulacyjne, które, pękając, pogrążają gospodarkę w chaosie.