Parlamentarzyści – czas na wakacje
Z utęsknieniem czekam na wakacje. I - co może się wydać nieco dziwne - nie tyle na swoje własne, co na wakacje parlamentarne. Może wreszcie trochę odpoczniemy od wygadywanych tam bzdur i pomówień. Niestety, tylko trochę - niedługo wszak zacznie się kampania, tym razem ostrzejsza od informacyjnej, bo już wyborcza. Będą się popisywać nasi politycy, oj będą. Aż strach pomyśleć. Najgorsze w tym wszystkim będzie to, że co i rusz o dobru Rzeczypospolitej będą prawić, gdy tymczasem tak naprawdę o stołki dla siebie walczyć będą. Zgodnie zresztą z powiedzeniem Ambrose Bierce’a (filozofa sceptyka, dziennikarza i nowelisty amerykańskiego) - polityka to prowadzenie spraw publicznych dla prywatnych korzyści.
Dawniej, choć z upływem lat coraz rzadziej, zastanawiałem się czemu to politycy, nie tylko nasi zresztą, tak chętnie i tak często wygadują głupoty. I nawet nie zarumienią się przy tym ze wstydu. Aż przeczytałem pewną myśl Emila Ciorana (przypomnę – rumuńskiego filozofa, teoretyka nihilizmu i eseisty) i przestałem się tym zajmować. A brzmi ona: politycy Starożytności otaczali się chętnie filozofami, współcześni wolą przestawać z dziennikarzami. Nie oznacza to, broń Boże, że podważam intelektualne kwalifikacje naszych dziennikarzy. Ale temu, że daleko im do starożytnych filozofów nikt chyba nie zaprzeczy. Zwłaszcza, że dziś przede wszystkim liczy się sensacja, mądrość zaś nie jest już tak ceniona.
A tak, na marginesie, przypomnę, że jeszcze nie tak dawno politycy z uporem powtarzali: „prasa kłamie”. I pewnie dlatego dziś tak chętnie otaczają się dziennikarzami – jak bowiem stwierdził George Orwell: polityka została wymyślona po to, aby kłamstwo brzmiało jak prawda…