Pandemia, wojna w Ukrainie, inflacja, Pakiet Mobilności pogrążają firmy z branży transportu‒spedycji‒logistyki
Zadłużenie branży transportowej jest problemem obserwowanym od lat, jednak prawdziwy rekord padł w czasach pandemicznych, kiedy według danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej osiągnął on zawrotną sumę 1,24 mld złotych[1].
Wiele mniejszych przedsiębiorstw upadnie lub zostanie wchłoniętych przez większe firmy
Ten znaczny wzrost został odnotowany pomimo zwiększonego zapotrzebowania na usługi transportu. Chyba nikt wówczas nie spodziewał się, że może być gorzej, jednak wojna w Ukrainie, jej konsekwencje, inflacja oraz postanowienia Pakietu Mobilności były kolejnymi olbrzymimi ciosami dla jednej z najważniejszych gałęzi polskiej gospodarki.
Konsekwencje tych wydarzeń będą znaczące – wiele mniejszych przedsiębiorstw upadnie lub zostanie wchłoniętych przez większe firmy.
Oprocentowanie kredytów, inflacja i niepokój
W wyniku wojny pojawiły się problemy z cenami paliw, które znacząco wywindowały w górę, załamała się także część rynku, bo wymiana towarowa z Rosją, Ukrainą i Białorusią przestała być możliwa.
Oprócz tych czynników i długów sytuację finansową branży pogarszają chociażby problemy związane z inflacją, niepokojąco wzrastającym oprocentowaniem kredytów, a także podatkami i ratami leasingowymi, które trzeba zapłacić, a które są na tyle wysokie, że wiele małych firm nie będzie w stanie im sprostać. Przedsiębiorców dobijają dodatkowo zwiększające się składki ubezpieczeń społecznych.
Ostatnim gwoździem do trumny dla wielu małych przewoźników jest oczywiście Pakiet Mobilności
Ceny opłat rosną, jak chociażby w przypadku maksymalnych stawek podatku od środków transportowych, który muszą uiścić posiadacze pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 tony. Stawki maksymalne obecnie wzrosły o około 3,6 proc., a ich wysokość w danym roku uzależniona jest od kursu euro, odnotowanego 1 października poprzedniego roku, więc oczywiście inflacja nie pozostanie bez wpływu na ten aspekt, a niestety nic też nie wskazuje na odwrócenie trendu.
Zasadniczo można powiedzieć, że koszty prowadzenia biznesu znacząco wzrastają, co doprowadzi wiele firm jeszcze w tym roku do utraty jakiejkolwiek płynności finansowej ‒ i w konsekwencji bankructwa. Ostatnim gwoździem do trumny dla wielu małych przewoźników jest oczywiście Pakiet Mobilności.
Czytaj także: Wojna w Ukrainie dobija polski transport drogowy
Pakiet Mobilności
Pakiet Mobilności w znaczącym stopniu uderzył w finanse polskiej branży TSL ‒ po zmianie przepisów w lutym 2022 roku koszty prowadzenia przedsiębiorstwa znów znacząco wzrosły, bowiem kierowcy realizujący przejazdy na terenie Unii Europejskiej będą musieli otrzymywać wynagrodzenie adekwatne do kraju, w którym wykonują przewóz, a diety i ryczałty za noclegi nie będą mogły zostać wliczone do płacy minimalnej tak, jak dotychczas – te ustalenia w konsekwencji mogą prowadzić do utraty konkurencyjności.
W krajach takich jak Niemcy czy Francja ‒ Pakiet Mobilności nie będzie miał większych, bolesnych konsekwencji, jednak w przypadku Polski lub Estonii sytuacja już wygląda mniej optymistycznie.
Sytuacja jest trudna, nastroje w branży również się pogarszają w związku z zachodzącymi zmianami
Z kolei od 21 maja 2022 r. wchodzą w życie nowe wymagania dla przedsiębiorców realizujących międzynarodowe przewozy pojazdami o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 ton – takie pojazdy stanowią ponad 70 proc. wszystkich samochodów ciężarowych zarejestrowanych w Polsce. Wśród najważniejszych zasad, które muszą spełniać przewoźnicy, jest posiadanie zdolności finansowej, czyli czegoś, co obecnie staje się coraz trudniejsze.
Jednym z kryteriów potwierdzających spełnienie tego warunku ma być polisa OC zawodowego przewoźnika drogowego, a w Polsce ponad 50 proc. firm transportowych realizujących przewozy towarowe funkcjonuje jako indywidualna działalność gospodarcza.
Obowiązkowe będzie również posiadanie zezwolenia na wykonywanie zawodu przewoźnika, co oznacza nie tylko konieczność finansowego zabezpieczenia każdego auta, ale przede wszystkim zatrudnienie na stanowisku kierowniczym osoby z certyfikatem kompetencji zawodowych (o ile nie posiada go właściciel, co jednak jest rzadkością), a to będzie generowało kolejne wysokie koszty. Zatem nowe wymagania będą oznaczać nowe problemy.
Czytaj także: W branży transportowej brakuje kierowców ciężarówek, motorniczych, pilotów, spedytorów i koordynatorów dostaw
Brak nadziei na poprawę?
Już kilka lat temu mówiono o trudnej sytuacji finansowej branży TSL ‒ wszystko przez długi i wydłużenie czasu spłaty, które przyczyniają się do zachwiania płynności finansowej. Zatem podstawą wszystkich dzisiejszych problemów transportu nie są ostatnie wydarzenia, a wieloletnie zaniedbania.
Branżę TSL charakteryzują długie, kilkutygodniowe bądź kilkumiesięczne terminy płatności, które zmuszają do zaciągania wielu zobowiązań finansowych. Tymczasem pieniądze zamrożone w fakturach przewoźnicy mogliby przeznaczyć chociażby na paliwo, podatki, wynagrodzenia dla załogi czy konieczne naprawy.
Podstawą wszystkich dzisiejszych problemów transportu nie są ostatnie wydarzenia, a wieloletnie zaniedbania
Utrzymanie firmy, pracowników i floty to kosztowne kwestie, a na uwadze należy również mieć konkurencję i konieczność rozwoju technologicznego, który także związany jest z kolejnymi nakładami finansowymi. Z tego kryzysu wiele firm niestety się nie podniesie ‒ sytuacja jest trudna, nastroje w branży również się pogarszają w związku z zachodzącymi zmianami i lękiem o przyszłość oraz przed jeszcze mniejszą płynnością finansową.
Jednak czy w tym momencie możemy jeszcze mówić o jakiejkolwiek płynności? – na pewno warto się nad tym zastanowić.
Katarzyna Syta,
prezes Zarządu KAES Logistics.
[1] https://krd.pl/centrum-prasowe/raporty/2021/obciazenie-ponad-norme-czyli-sytuacja-finansowa-w-branzy-tsl