Otwarto banki na Cyprze
Na rynkach wciąż dominuje tendencja ucieczki od ryzyka. Dolar jest w ofensywie, a złoty traci na wartości. W centrum uwagi ponownie Cypr, gdzie rano otwarto banki. Wprowadzono czasowe restrykcje w przepływie kapitału, więc groźba runu na placówki nie jest przesadnie duża. Doniesienia z wyspy mogą jednak w dużej mierze kształtować dzisiejszy handel.
Po blisko dwóch tygodniach przerwy, dziś otwarto banki na Cyprze. By zapobiec odpływowi pieniędzy z wyspy rząd wprowadził ograniczenia w przepływie kapitału. Limit dziennych wypłat gotówki ustalono na 300 euro. Nie będzie też można swobodnie dokonywać transferu środków na konta zagraniczne. Jak podało cypryjskie ministerstwo finansów w komunikacie, restrykcje mają obowiązywać przez 7 dni. Doniesienia napływające z wyspy będą niewątpliwie czynnikiem kształtującym notowania w ciągu najbliższych kilkunastu godzin handlu.
Tymczasem groźba rozprzestrzeniania się kryzysu na pozostałe słabsze kraje strefy euro powoduje dalszą wyprzedaż wspólnej waluty. Nie milkną spekulacje na temat tego, które kolejne państwo będzie potrzebowało pomocy. W tym kontekście wspomina się o Słowenii, Malcie, jednak najważniejszym krajem, który może przysporzyć problemów są Włochy. Na półwyspie apenińskim nadal trwa polityczny impas. Wciąż nie wyłoniono nowego rządu i szanse na to, że wkrótce coś się w tym względzie zmieni z każdym dniem maleją. Głównym rozgrywającym obecnej sytuacji jest S. Berlusconi. Bez poparcia ze strony jego ugrupowania szanse na utworzenie gabinetu są znikome. A były premier może wcale nie kwapić się do porozumienia. Według najnowszych sondaży, gdyby wybory do parlamentu odbyły się dziś, wygrałaby je właśnie centroprawica Berlusconiego. Najpewniej w tym kierunku zmierza właśnie sytuacja we Włoszech. Przedłużenie patowej sytuacji w trzeciej największej gospodarce strefy euro stwarza zagrożenie zaniechania reform, pogorszenia sytuacji finansowej do ponownych obaw o rozpad regionu włącznie. Nie służy to stabilizacji nastrojów na rynkach. Od początku tygodnia rentowności włoskich obligacji ponownie rosną. Dziesięciolatki zbliżają się do tegorocznych maksimów na poziomie 5 proc.
Ponowna eskalacja problemów w strefie euro nie służy złotemu. Polska waluta, choć jest stabilna do euro, systematycznie traci na wartości w stosunku do umacniającego się na rynku międzynarodowym, dolara. Wczoraj osiągnięte zostały nowe, tegoroczne maksima cenowe. Kurs USD/PLN zbliża się do linii szczytów z połowy listopada (3,3000). Szanse na nagłe odwrócenia wzrostowej tendencji na tej parze walut są znikome. Dalsze spadki kursu EUR/USD w kierunku 1,25 mogą, w najlepszej dla złotego sytuacji, spowodować spadek kursu EUR/PLN w okolice 4,15 oraz utrzymanie notowań USD/PLN poniżej istotnej z technicznego punktu widzenia bariery na 3,30. To scenariusz na najbliższe kilka tygodni. Wiele wskazuje jednak na to, że w średnim terminie nie będzie to koniec pokazu siły amerykańskiej waluty. W krótkiej perspektywie zahamowanie trendu aprecjacji dolara mogłoby mieć miejsce w reakcji na słabsze od oczekiwań dane ze Stanów Zjednoczonych (szczególnie o liczbie stworzonych miejsc pracy poza rolnictwem i bezrobociu – publikacja w przyszły piątek). Mogłyby one zmniejszyć obawy rynku o ograniczenie bądź skrócenie programu QE3. Z drugiej strony, coraz częściej rozważany jest scenariusz obniżki stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego by złagodzić skutki kryzysu zaufania wywołanego ostatnimi wydarzeniami. Posiedzenie EBC w przyszły czwartek. Zapowiada się, że w pierwszym tygodniu kwietnia na rynkach może być ponownie bardzo nerwowo.
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS