Otwarci na potrzeby klienta

Otwarci na potrzeby klienta
Fot. Lenovo
Rozmowa z Wojciechem Zaskórskim, General Managerem Lenovo Polska.

Jak z perspektywy roku 2025 można ocenić rozwój technologiczny Polski i polskiej bankowości w minionych dwóch dekadach?

– Polacy dobrze wykorzystali dwie dekady obecności w UE. Dotyczy to sektora publicznego, ale i rynku finansowego. Jeszcze niedawno Polacy opowiadali o powszechnych płatnościach kartą za granicą, dziś to my bywamy rozczarowani, że za granicą nie można zapłacić bezdotykowo. Wielu cudzoziemców jest zdziwionych, jak szybko rozwinęła się Polska, implementując najnowsze technologie i rozwijając je twórczo. Na przykładzie Lenovo, które jest obecne w Polsce od 20 lat, mogę powiedzieć, że nasze wdrożenia znad Wisły spotykają się z żywym zainteresowaniem na świecie. Dostajemy wiele pytań o referencje i o możliwość przyjazdu do firmy w Polsce, by je poznać. Biorąc pod uwagę, że mamy bibliotekę najciekawszych rozwiązań z blisko 150 krajów, w których działamy, to świetny rezultat.

Czy sektor IT w polskich warunkach powinien być postrzegany jako siła napędowa gospodarki? Wydaje się, że w tej sferze Stary Kontynent nieco odstaje od rozwiązań amerykańskich czy azjatyckich…

– Wszystkie rozwiązania chmurowe dziś są poza Europą. Ten poziom uzależnienia od dostawców zewnętrznych generuje poważne ryzyko wzrostu cen za korzystanie z ich rozwiązań. To z kolei spowodowało odwrócenie trendu: jeszcze niedawno biznes migrował do chmury, dziś obserwujemy kierunek odwrotny. Lenovo podchodzi do tej zmiany ambiwalentnie: dostarczamy rozwiązania do hyperscalerów, do takich chmur jak Azure czy AWS, z których korzystają m.in. banki, ale mamy też ofertę w modelu on premise.

W pierwszej fazie wojny w Ukrainie chmura wydawała się najbezpieczniejszą opcją, choćby z uwagi na potencjalne zagrożenie dla serwerów lokalnych. Rozumiem, że obecnie trend uległ odwróceniu?

– Szybko sobie uświadomiono, że potencjalni sprawcy ataków znają lokalizację centrów przetwarzania danych dużych dostawców chmurowych. Oczywiście, firmy te dysponują kopiami zapasowymi, niemniej nie ma jednego, stuprocentowo bezpiecznego rozwiązania. Ostatnio rozmawiałem z jednym z prezesów banków, który potwierdził, iż dane wracają do zasobów on premise, w szczególności, jeśli chodzi o dane kontrolowane przez regulatora.

Do tego dochodzi cena energii, silnie wpływająca na koszt usług cloudowych…

– Ceny energii w Polsce należą do najwyższych w Europie, a w przypadku centrów przetwarzania danych olbrzymi wydatek energetyczny pochłania ich chłodzenie. Dziś to najważniejszy składnik kosztowy data processingu, wyższy niż zasilanie serwerów. Stąd poszukiwania sposobów, by ten koszt zredukować. Już niebawem w centralnej Polsce powinna ruszyć inwestycja w największe centrum przetwarzania danych, zasilane energią generowaną przez OZE. Przypomnę, że istnieją takie technologie Lenovo jak chłodzenie cieczą, które pozwalają obniżyć nakłady na energię nawet czterokrotnie. Taka oferta ma istotną przewagę konkurencyjną: potencjalny nabywca nie patrzy tylko na koszt samego wdrożenia, ale uwzględnia OPEX w okresie trzech lat i dostrzega korzyści. Te są istotne, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, iż w Polsce już dziś około 40% energii pochodzi z OZE, a za pięć lat węgiel powinien odpowiadać zaledwie za ok. 20% miksu energetycznego. Przypomnę, prędzej czy później powstaną SMR-y.

W sferze energetyki atomowej musimy się jeszcze sporo nauczyć…

– Mamy podstawy sądzić, że to się uda, patrząc na dotychczasowe osiągnięcia i dalszy potencjał wzrostu. Jak mówił niedawno Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku, za pięć lat osiągniemy 70% PKB Włoch, a wobec Niemiec polska gospodarka jest 4-5 razy mniejsza. Jednocześnie polskie PKB per capita jest wyższe niż w Japonii, więc mamy podstawy inwestować w projekty rozwojowe. Wydaje się, że siłą Polski jest charakter. Lubimy dyskutować, mamy własne zdanie, co napędza pogoń za rozwojem i zmianami oraz wpływa na rzeczywistość. Niezależnie od aktywności administracji centralnej w sferze regulacyjnej, przedsiębiorcy najsilniej kształtują otoczenie, także przez tworzenie technologii. Takie inicjatywy jak LLM Bielik zaczynały oddolnie, rosły dzięki crowdfundingowi i dopiero gdy okazało się, że warto, zyskały patronów w sektorze publicznym.

Czy możemy się spodziewać, iż takich LLM, również dedykowanych bankowości, będzie coraz więcej?

– Moim zdaniem, sektor bankowy szczególnie byłby zainteresowany prywatnym LLM do własnego użytku, który nie jest dostępny w internecie i nie uczy się na jego zasobach. To pozwoliłoby zapewnić bezpieczeństwo. Gdy korzystamy z rozwiązania publicznego, każda informacja, którą wprowadzimy, staje się potencjalnie dostępna wszędzie na świecie. Tego nikt nie chce, a system bankowy w szczególności. Wbrew pozorom fakt, że Bielik obsługuje język polski, jest bardzo ważny, choćby z uwagi na kontekst. Niekiedy nawet najlepsze tłumaczenie OpenAI nie uwzględni polskiego kontekstu kulturowego i wszystkich istotnych niuansów.

Polska jest od pewnego czasu na celowniku cyberprzestępców. Czy powinniśmy outsourcować na resztę Europy wiedzę, jak budować cyberbezpieczeństwo?

– Przypomnę: jesteśmy siódmym krajem na świecie pod względem liczby ataków. Dziennie zdarza się nawet 200 prób istotnych incydentów, nierzadko przygotowywanych miesiącami. Ci, którzy atakują nasze systemy, potrafią być w sieci wiele miesięcy, a ujawnić się dopiero po dokonaniu wielu szkód. Dlatego jako Lenovo, dbamy o edukację naszych klientów w kontekście cyberbezpieczeństwa. Organizujemy liczne warsztaty w Showroomie Lenovo & Motorola dla osób w każdym wieku – nie tylko o tym, jak korzystać z nowych technologii, ale przede wszystkim jak być w tej przestrzeni bezpiecznym.

Ale polskie systemy bezpieczeństwa całkiem sprawnie odpierają cyberataki…

– Jako państwo przyfrontowe mamy szczególne doświadczenie, zdobywane choćby podczas wizji lokalnych w podmiotach ukraińskich. Jesteśmy odporni, ale pamiętajmy, że nie ma systemu idealnego, przestępcy stale się doskonalą, a system jest tak bezpieczny, jak jego najsłabszy element. Lenovo certyfikuje się w całym procesie produkcji i udostępnia klientowi informacje na ten temat. Jesteśmy też w stanie zamknąć proces produkcji dla konkretnego klienta, by mógł pilnować komponentów i widzieć, jak powstają. Dzięki temu zyskujemy zaufanie takich agencji jak amerykańska NSA, która ma najsurowsze wymagania na świecie w kwestii bezpieczeństwa. Ale to wciąż tylko połowa sukcesu. Przykład: wyłudzenia „na BLIKA”. Tu słabość nie tkwi w systemie, lecz w świadomości użytkowników. Ataki socjotechniczne przestępcy opanowują coraz lepiej; ich próby manipulacji obejmują zarówno proste fraudy na szkodę konsumenta, jak i działania godzące w odporność cyfrową państwa i systemy krytyczne. Budowanie cyberodporności to proces ciągły; nie ma momentu, gdy możemy jednoznacznie powiedzieć: „jesteśmy już cyberodporni”.

Czy w tym kontekście DORA była dla Lenovo gamechangerem, czy raczej dostosowaniem do ewoluującej rzeczywistości?

– DORA potwierdziła dobre praktyki, stosowane wcześniej w bankach. Uczestniczyliśmy w tym procesie, bo banki wymagały od nas poświadczeń i weryfikacji, co nie było problemem. Dobrze oceniam zestaw dobrych praktyk, które banki miały wcześniej. Dzięki nim instytucje, z którymi współpracujemy, były odpowiednio przygotowane, a czasem wykraczały poza wymagania DORA i NIS2. Wiadomo, że istnieją systemy krytyczne dla kraju, więc trzeba działać ostrożnie i nie mamy z tym kłopotu. Lenovo jako jeden z nielicznych vendorów jest gotowy na każdy scenariusz. Mamy 35 lokalizacji w Europie, Ameryce Północnej i Azji, gdzie produkujemy rozwiązania, więc szybko dostosowujemy się do wymogów danej jurysdykcji. Jeśli klient ma określone wymagania, np. dotyczące bezpieczeństwa, może wybrać produkcję w Europie. Czasem ograniczenia wynikają z prawa; pewne technologie, jak HPC, nie mogą być wytwarzane poza USA. Jako vendor działamy w łańcuchu dostaw elastycznie i mamy szerokie możliwości, a wszystkie zakłady produkcyjne są nasze, co w branży jest rzadkie. Dlatego, jeśli np. służby w Polsce zamawiają rozwiązania i mówią: „chcemy zamknąć produkcję tylko dla nas”, potrafimy to zorganizować. Dotyczy to też kodów źródłowych. To pokazuje otwartość Lenovo na rynek: jeśli klient ma szczególne wymagania i powie, że chce mikrokod, nawet na poziomie najmniejszego bitu w BIOS-ie, bo to dla niego ważne, możemy to udostępnić. To, sądzę, wyróżnik Lenovo, można powiedzieć: nasza norma.

Ostatni wątek dotyczy agentów AI. Czy to przyszłość sektora bankowego, a może raczej czynnik wspierający klientów, ale niekoniecznie przez nich preferowany?

– Jest spór o to, czy agenci AI są wciąż w odwodzie, czy już w pełni wykorzystywani. Widać niewiele zastosowań i wdrożeń agentów AI w naszej rzeczywistości. Na polskim rynku, także poza bankowością, nie widać ciekawych zastosowań w modelu predykcyjnym, jakim jest agentic AI. Przeciwnie, coraz częściej słychać głosy, że wydatki na AI nigdy się nie zwrócą. Z drugiej strony przykład maszyny parowej: gdy powstawały takie technologie, ludzie też nie bardzo wiedzieli, jaką rewolucję oznaczają i jakie dają możliwości. Dopiero uczymy się tych rozwiązań, a one też nie są doskonałe. Jest dobry przykład agenta używanego przez służby USA w śledztwach, gdzie predykcja zachodzi w pełni poza człowiekiem. Na pewnym etapie trafia to do człowieka-agenta, ale algorytmy same przeszukują miliony transakcji, analizują i zgłaszają podejrzane sygnały. Uważam, że agentic AI to przyszłość, choć nie wiadomo, jak odległa. Pewnie za kilka lat będziemy mieć wokół siebie prawdziwych agentów AI. I strach, że AI odbierze pracę, też minie; dziś chyba jest już mniejszy. W naszej filozofii „Smarter AI for All” dajemy możliwość korzystania z AI na dowolnym urządzeniu i w dowolnym miejscu. Mówimy też: chronimy twoją prywatność i wspieramy prywatne modele AI do użytku osobistego.

Pytam, bo niekiedy wprost słyszymy o bańce AI, na miarę tej dotcomowej sprzed ćwierć wieku…

– Podobne zjawisko pewnie jest, ale AI z nami zostanie. Dobrym tego przykładem jest ochrona zdrowia, gdzie modele uczenia maszynowego wspierają przeliczanie sekwencji genotypów dla badań naukowych i zastosowań medycznych. Innym zastosowaniem jest obrazowanie. Jeden z operatorów medycznych mówił, że już dziś AI służy do predykcji zagrożeń, bo brakuje radiologów. Na podstawie opisów dotychczasowych badań AI wyłapuje przypadki o najwyższym ryzyku. Oczywiście radiolog to weryfikuje, ale możemy udzielić odpowiedzi bardzo szybko. Trzeba pamiętać, że w medycynie, jak w bankowości, mamy dużą odpowiedzialność wobec pacjenta i ścisłe wymogi prawa. Dlatego AI będzie w back-office, obsłudze klienta, marketingu czasu rzeczywistego i łączeniu faktów, np. w bankowych CRM-ach. Z czasem rozwiną się agenci AI.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK