Ostatnia szansa na porozumienie dla OPEC?
Być może mylimy się sądząc, że osiągnięcie porozumienia na szczycie w Doha 17 kwietnia jest sprawą wyjątkowo pilną. Wynik tego spotkania nie ma znaczenia: cena baryłki ropy nie powróci natychmiast do wcześniejszego poziomu umożliwiającego zbilansowanie finansów publicznych większości krajów produkujących ropę. Mimo iż w połowie 2014 r. cena baryłki znacznie spadła, w ujęciu ogólnym pozostaje powyżej średniej ceny długoterminowej. Od 1861 r. do dziś średnia bieżąca cena baryłki ropy wynosi około 33,90 USD. Analiza historyczna pozwala nam wyciągnąć wniosek, że anomalią nie jest obecny okres, a raczej lata 2011-2014. Od czasu pierwszej rewolucji przemysłowej zyski z ropy jeszcze nigdy nie miały wartości stałej.
Porozumienie wymaga zbieżności interesów, o której jeszcze nie można mówić. Iran i Irak dążą do odzyskania udziału w rynku. Nie było żadnym zaskoczeniem, że miesięczna produkcja w Iranie wzrosła o 13% w porównaniu z czerwcem 2014 r., a w Iraku – o 32% w analogicznym okresie. Wyraźnie widać, że kraje te nie są jeszcze gotowe na zamrożenie produkcji. W perspektywie krótkoterminowej rynek skupia się na Iranie, jednak w dłuższym okresie to wzrost produkcji irackiej stwarza największe ryzyko po stronie podaży. Oba kraje niewątpliwie ponoszą koszty strategii kontrolowania rynku, wdrożonej przez Arabię Saudyjską i innych członków Rady Współpracy Zatoki Perskiej: Wenezuelę i Algierię. W obydwu przypadkach branża naftowa nie była w stanie dostosować się do spadku cen. Miesięczna produkcja ropy w Wenezueli spadła w efekcie o 0,3%, a w Algierii o 6,7% w porównaniu z czerwcem 2014 r. Oba kraje są postawione pod ścianą. Najprawdopodobniej będą zmuszone do podjęcia wyjątkowych działań finansowych w perspektywie średnioterminowej (dewaluacja waluty, zamrożenie cen, kontrole kapitałowe), jak również do korzystania z pomocy międzynarodowej w dłuższym okresie.
W kontekście długoterminowych niskich cen baryłki ropy, priorytety państw produkujących ropę można podsumować w dwóch punktach. Po pierwsze, cena baryłki powinna odzwierciedlać koszt produkcji, co obecnie ma miejsce, również w przypadku Wenezueli, gdzie cena ropy jest jedną z najwyższych (23,50 USD za baryłkę). Po drugie, należy ustalić zbilansowaną cenę ropy, umożliwiającą tym krajom transformację gospodarczą w możliwie najmniej niekorzystnych warunkach. Proces ten już trwa. Członkowie OPEC wzięli już pod uwagę konieczność dywersyfikacji źródeł dochodów, sprzedaży aktywów w przypadku, gdy jest to możliwe lub zaciągnięcia korzystnie nisko oprocentowanych pożyczek międzynarodowych. Ze względu na możliwości adaptacyjne państw Zatoki i narodowe strategie Iranu i Iraku, kartel nie ma obowiązku osiągnąć porozumienie za wszelką cenę w najbliższym czasie.
W Doha mogą mieć miejsce następujące trzy scenariusze:
- brak jakiegokolwiek porozumienia. W takiej hipotetycznej sytuacji cena baryłki ropy mogłaby gwałtownie spaść do około 30-33 USD wkrótce po publikacji komunikatu, a w średnim terminie powróciłaby w granice przedziału z ostatnich kilku tygodni (35-40 USD). Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, biorąc pod uwagę dostępne informacje i fundamenty rynku. W ostatecznym rozrachunku Doha okazałaby się wydarzeniem nieistotnym dla inwestorów. OPEC osiągnęłaby światowe porozumienie do czerwca następnego roku;
- porozumienie w wersji minimum, czyli zamrożenie produkcji kilku państw roponośnych w ramach planu omawianego w przypadku porozumienia w lutym. Taki wynik nie rozwiązałby problemu nadpodaży na rynku i nie wpłynąłby na zlikwidowanie presji na spadek cen. Ponadto istotna byłaby kwestia przestrzegania warunków porozumienia przez wszystkie zainteresowane strony. W istocie, Rosja w lutym dość swobodnie zinterpretowała warunki wiążącej dla niej decyzji o zamrożeniu produkcji. W marcu rosyjska produkcja nadal rosła, osiągając najwyższy poziom od czasów Związku Radzieckiego, tj. 10,91 mln baryłek dziennie. Opcja minimum nie jest również w interesie Arabii Saudyjskiej, ponieważ byłby to czek in blanco dla Iranu z tytułu odzyskania udziału w rynku;
- światowe porozumienie z uwzględnieniem Iranu. Mogłoby zawierać specjalną klauzulę zapewniającą Teheranowi dodatkowy czas na osiągnięcie wyższego poziomu wydobycia przed ostatecznym zamrożeniem produkcji. To najmniej czarny ze wszystkich scenariuszy dla wszystkich państw produkujących ropę, jednak wymagałby wywarcia na Iran znacznej presji, aby Teheran wyraził zgodę na te warunki. To jedyna hipotetyczna sytuacja, w której cena baryłki mogłaby zmierzać w kierunku docelowego poziomu 50 USD przyjętego przez OPEC w perspektywie średnioterminowej. Realizacja takiego porozumienia nie byłaby prosta i wymagałaby ścisłej kontroli cen rynkowych przez OPEC. W rzeczy samej organizacji tej nie stać na powrót do poziomu 50-60 USD za baryłkę, ponieważ na tym poziomie amerykańscy producenci ropy z łupków ponownie zaczęliby generować zyski i praktycznie zalewać rynek swoją ropą.
Nawet w przypadku globalnego porozumienia OPEC nie będzie w stanie wyeliminować nieuniknionego, podwójnego zagrożenia w postaci produkcji w Iraku i produkcji ropy z łupków, w przypadku której możliwe jest szybkie obniżenie kosztów operacyjnych dzięki zastosowaniu innowacyjnych technologii. Członkowie OPEC mają świadomość, że mogą jedynie grać na czas i muszą to wykorzystać, aby zdywersyfikować swoje gospodarki, a niekiedy wręcz zreformować swoje systemy opieki socjalnej niedostosowane do epoki niskich cen ropy.
Christopher Dembik,
Saxo Bank