Ostatnia sesja swobodnego opadania złotego?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

rosinski.damian.02.400x376W obliczu obaw związanych z wyborami dzisiejsze posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego w przypadku złotego traci na znaczeniu, choć w dłuższym horyzoncie może mieć dla niego istotniejsze znaczenie. Przełomu spodziewać się nie należy, choć Draghi na pewno nie powie nic, co samo z siebie będzie korzystne dla euro.

Wyprzedaż złotego postępuje. Stracił on kolejny procent wartości w relacji do euro. Kurs EUR/PLN ostatni raz był na poziomie 4,29 dokładnie 9 miesięcy temu, kiedy Narodowy Bank Szwajcarii nieoczekiwanie zrezygnował z obrony kursu EUR/CHF na poziomie 1,20. Zyski do, osłabionej globalnie z uwagi na wprowadzenie przez bank centralny programu skupu obligacji, wspólnej waluty, którymi złoty cieszył się przez większą część roku, zostały skasowane. W okolicach poziomu 4,28 na EUR/PLN wchodziliśmy w 2015 r. Ostatnie trzy sesje ujawniły słabość rodzimej waluty wynikającą z ryzyka politycznego. Wczoraj dołożyły się do tego czynniki o charakterze globalnym (wyprzedaż walut emerging markets, spadek cen ropy naftowej, przecena akcji w Chinach). Kolejne zapowiedzi ekspertów gospodarczych z liderującej w sondażach przedwyborczych partii odbierane są negatywnie przez rynek. Kluczowa pozostaje kwestia niepewności, co do możliwości utworzenia stabilnego rządu oraz rosnące prawdopodobieństwo wznowienia cyklu obniżek stóp procentowych po wyborze nowych członków Rady Polityki Pieniężnej i prezesa NBP. We wczorajszej wypowiedzi poseł H. Kowalczyk przyznał, że PiS będzie preferował kandydatów do Rady przychylnie nastawionych do obniżek stóp procentowych. Proponuje się również rozszerzenia mandatu banku centralnego, wzorem USA, o dbanie o wzrost gospodarczy.

W wyborów i niepewnych rozstrzygnięć, co do perspektyw utworzenia nowego rządu, a jednocześnie wciąż mało sprzyjających warunków zewnętrznych, przez najbliższe kilka sesji złoty może mieć problemy z poprawieniem swojej pozycji. Zakładamy jednak, że już od jutra inwestorzy zaczną stopniowo dostrzegać potencjał złotego i dyskontować bardziej optymistyczne scenariusze.

W szerszym horyzoncie brakuje czynnika, który dałby solidniejszy zastrzyk kapitału. Pozytywny impuls nie napłynie z gospodarki, bo względnie dobre wyniki są już w cenach. Nie należy się go również spodziewać ze strony Rady Polityki Pieniężnej, bo ta żadnej decyzji do końca kadencji już nie podejmie. O sferze polityki nie wspominając. Zostaje świat, a tam jako najlepszy kandydat rysuje się chiński „stymulus”. Obniżka stóp procentowych lub ogłoszenie innej formy wspierania koniunktury w drugiej największej gospodarce z pewnością byłoby czynnikiem poprawiającym nastroje, zwiększającym apetyt na ryzyko i atrakcyjność walut krajów wschodzących. Tak samo działać powinien podobny ruch ze strony Bank Japonii, czego również nie można wykluczyć (wczorajsze słabe dane o eksporcie zwiększają prawdopodobieństwo wytoczenia przez bank centralny kolejnych armat). Przed końcem roku nie należy się natomiast spodziewać takiego kroku ze strony Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Dzisiejsze posiedzenia nie przyniesie najpewniej żadnych przełomowych informacji. Nauczony poprzednimi wystąpieniami M. Draghiego rynek uwzględnił w cenie euro łagodny komentarz utrzymujący kurs waluty na niskim poziomie. Pytanie czy Włoch będzie w stanie spełnić te oczekiwania. Poprzednio asem w rękawie okazało się rozszerzenia puli możliwych do skupu obligacji poprzez zwiększenie limitu obecności EBC w dane emisji. Obecnie podobnej skali ruch jest mało realny. Stąd ryzyko niespełnienia oczekiwań jest dość duże. Z drugiej strony, nie ma podstaw, by wątpić w możliwości oddziaływania Draghiego na rynki.

Damian Rosiński,
Dom Maklerski AFS