Oprocentowanie lokat na rekordowo niskim poziomie
Tak słabej oferty depozytowej polskie banki jeszcze nie miały – wynika z najnowszych danych NBP. Na przeciętnej bankowej lokacie założonej we wrześniu br. można było zarobić tylko 1,32% – wynika z najnowszych danych opublikowanych przez bank centralny. Po potrąceniu podatku (19%) oznacza to jedynie 10,69 złotych odsetek „na rękę” od każdego tysiąca powierzonego bankowi na rok. Jest to najgorszy wynik w historii.
Czytaj także: Na promocyjnych lokatach można zarobić nawet trzy razy więcej niż na zwykłych. Zestawienie najkorzystniejszych depozytów >>>
Dwa uderzenia TSUE
Oprocentowanie przeciętnej lokaty wyraźnie spada już od 9 miesięcy. Początkowo można to było wiązać z normalizacją sytuacji po aferze KNF. Przypomnijmy, że w listopadzie 2018 roku niektóre instytucje oferowały bardzo atrakcyjnie oprocentowane depozyty. Szybko jednak oferta lokat zaczęła wracać do normy, a później wyznaczać nowe historyczne minima.
Wytłumaczenia tego zjawiska można przedstawić dwa. Po pierwsze banki odrabiają straty po wcześniejszym zaproponowaniu bardzo atrakcyjnego oprocentowania depozytów. Po drugie jednak nie możemy zapominać o fakcie, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał ostatnio dwa niekorzystne dla banków orzeczenia – dotyczące zwrotu części prowizji od spłaconych przed terminem kredytów, ale też o kredytach walutowych. Oba te orzeczenia mogą oznaczać dla banków koszty idące w miliardy złotych. Nie jest przy tym tajemnicą, że obniżenie oprocentowania depozytów jest dla banków jednym z najprostszych zabiegów, aby ograniczyć koszty odsetkowe i tym samym polepszyć osiągane wyniki finansowe.
Inflacja trzy razy szybsza niż bank
Jest to tym bardziej uzasadnione działanie, że Polacy w ostatnim czasie dobitnie pokazują, że nie straszne jest im nawet oprocentowanie, które nie jest w stanie pokonać inflacji, czyli utrzymać siły nabywczej ich oszczędności.
Gdyby bowiem skromne oprocentowanie lokat zderzyć z panującą inflacją, to okaże się, że utrzymanie siły nabywczej posiadanych oszczędności przy pomocy bezpiecznych produktów bankowych jest dziś nie lada wyzwaniem. Jeśli weźmiemy pod uwagę prawie 3-proc. inflację przewidywaną przez NBP na rok 2020, to okaże się, że zyski „na rękę” z zakładanego dziś depozytu nie wystarczy, aby utrzymać wartość posiadanych oszczędności. Chodzi o to, że inflacja pochłania siłę nabywczą naszych pieniędzy mniej więcej trzy razy szybciej niż banki dopisują odsetki do lokat. W efekcie większość deponentów, gdy za jakiś czas odbierze swoje oszczędności z banku, będzie mogła kupić za swoje oszczędności mniej dóbr i usług niż w momencie zakładania lokat.
Mimo tego wiele osób nie znajduje dla swoich pieniędzy alternatywy poza bankami. To dlatego nieprzerwanie od lat rośnie kwota trzymana w tych instytucjach przez Polaków na depozytach bieżących – rachunkach rozliczeniowych i oszczędnościowych. Na tych złotowych, a nie walutowych spoczywało we wrześniu 457,7 mld złotych – o 4,9 mld więcej niż miesiąc wcześniej. Spora część tej kwoty to potencjalny kapitał inwestycyjny, który tylko czeka na odpowiednią okazję.
Dodatkowo od miesięcy mamy do czynienia z wyraźnym odpływem pieniędzy z lokat. Po prostu przy tak niskim oprocentowaniu coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że nie ma sensu trzymanie pieniędzy zamrożonych na terminowych lokatach. Początek tego trendu przypada na 2016 rok. We wrześniu br. Polacy trzymali na depozytach złotowych 247,7 mld złotych – co oznacza spadek o 1,7 mld w ciągu zaledwie miesiąca.
Lokaty jeszcze długo generować będą straty
Niestety nic nie wskazuje na to, aby słaba oferta bankowych depozytów miała się w najbliższym czasie poprawić. Przy obserwowanej dziś (2,5%) i prognozowanej na przyszły rok (2,9%) inflacji oznacza to niemal brak możliwości osiągania realnych zysków z lokat. Sztuka ta może się udać jedynie osobom, które operują relatywnie niskimi kwotami i polują na najlepiej oprocentowane produkty bankowe. Z zestawienia najlepszych lokat i kont oszczędnościowych przygotowanego przez HRE Investments (w materiale z 24 października br.) wynika, że najlepsze promocyjne produkty pozwalają zarobić nawet ponad 4% w skali roku. Niestety są one wybitnie limitowane, często kierowane do nowych klientów i wymagają założenia dodatkowych produktów bankowych.
Stan taki zniechęca do zanoszenia oszczędności do banków, czego konsekwencje są dwie. Część osób nie widząc sensu w deponowaniu środków decyduje się na konsumpcję. Inni szukają alternatywy dla swoich oszczędności. Widać to po skłonności Polaków do zakupu nieruchomości, obligacji czy poszukiwania alternatywnych sposobów lokowania kapitału.