Opinnie: Posłańcy „dobrych” wieści
Kryzys finansowy nie przyszedł nagle. Jednak nagle został przez media zauważony i niemal z dnia na dzień urósł do największej katastrofy od czasu WTC. Pół roku później media radośnie ogłosiły, że widać światełko w tunelu, by wkrótce znów zmienić zdanie.
Krzysztof Leski, Paweł Raduła
Podobno „pióro jest silniejsze niż miecz”, a pióro mediów jest orężem najsilniejszym, zdolnym kierować narodami i wpływać na gospodarkę. Jaki jest ten wpływ? Czy służy gospodarce? Czy histeryczne nagłówki gazet pomagają w uspokojeniu rozchwianych rynków? Gdy osiem lat temu terroryści islamscy obalili wieże WTC, świat zrozumiał, że
nigdy już nie będzie tak, jak było
Te bardzo popularne wówczas słowa okazały się prawdziwe. Mimo upływu czasu nikt nie kwestionuje potrzeby zaostrzenia reguł bezpieczeństwa, choć wybuchają spory o szczegóły. Od Ameryki przez Europę po Daleki Wschód – pasażerowie samolotów pogodzili się, że „z miasta” nie przemycą do samolotu nawet buteleczki wody mineralnej. Dużo rzadsze są narzekania, że policja „przesadza”, traktując poważnie każdy alarm bombowy i np. zatrzymując na kilka godzin warszawskie metro w godzinach szczytu.
Dlaczego? Jedną z przyczyn może być postawa polityków. Nikt nigdzie nie ogłosił, jak dotąd, że wojna z terroryzmem została wygrana. I zapewne nigdy tego nie ogłosi. Premierzy i prezydenci, ministrowie spraw wewnętrznych i szefowie służb specjalnych chętnie chwalą się sukcesami, wykrywają próby zamachów, wygrywają bitwy – ale nie twierdzą, że to koniec wojny i nie obiecują, że prędko się ona skończy.
Mogłoby się wydawać, że terroryści są czymś bardziej materialnym niż przesłanki światowego kryzysu bankowego i gospodarczego. Maskują się i konspirują, jednak ich wykrycie, złapanie i osądzenie – choć trudne – jest bezsprzecznie łatwiejsze niż nawet sama identyfikacja przyczyn załamania na rynkach. A jednak
nie brak mędrców
którzy stawiali w kwestii kryzysu diagnozy znacznie bardziej stanowcze niż te dotyczące terroryzmu. I to diagnozy często diametralnie różne.
Kryzys nie zaczął się od upadku Lehman Brothers, ale dopiero bankructwo tego banku sprawiło, że media nagle dostrzegły problem, który lekceważyły jeszcze w początkach września 2008 r. Gdy pół roku wcześniej Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegał, że świat już wpadł w najgorszy kryzys finansowy od czasów wielkiego kryzysu – media wspominały o tym jako o ciekawostce, zawsze podkreślając, w niewielkich skądinąd tytułach, że to zdanie MFW, a nie redakcji.
W połowie września zeszłego roku niemal z dnia na dzień modne stało się rysowanie sytuacji w najczarniejszych z dostępnych barw. „Najgorszy kryzys od lat 30., a końca jeszcze nie widać” – donosił „The Wall Street Journal” 18 września 2008 r., tak jak niemal cała światowa prasa, portale internetowe, telewizje i radia. Media prześcigały się w tworzeniu synonimów słowa kryzys, krach, tragedia czy katastrofa. „Gazeta Wyborcza” zastanawiała się „czy to już koniec Wall Street”, „The Economist” pisał o „gaszeniu finansowego pożaru” (Financial firefighting), a „Rzeczpospolita” wieszczyła, że „...
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI