Opinie: Pierwsze rysy na wizerunku Wall Street

Marek Rogalski

główny analityk walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A.

Fot. Archiwum prywatne

Niektórzy wskazują, że szybkość, w jakiej indeksy na Wall Street podniosły się po gwałtownym załamaniu w pierwszej dekadzie lutego, świadczy o tym, że rynki pozostają silne. Tylko że nawet burza w szklance wody pozostawia zmiany, zaburza pewną strukturę, a przekładając to na psychologiczny aspekt rynków finansowych, powoduje, że w umysły inwestorów powoli zaczyna wkradać się niepewność. Pojawiają się nowe pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi.

Po pierwsze. Nigdy nie jesteśmy w stanie w prosty sposób wytłumaczyć, dlaczego rynki zaczęły spadać właśnie w danym momencie, nawet patrząc na to już po pewnym czasie. Teraz wskazuje się na to, że załamanie wywołały obawy związane z bardziej agresywną polityką FED w najbliższych kilkunastu miesiącach po tym, jak Departament Pracy wskazał na wyraźnie wyższy odczyt dynamiki wynagrodzeń za styczeń. Tylko że na te „dobre” dane rynki czekały od dawna, na potrzebę ich pojawienia wskazywali sami członkowie FED, którzy chcieli dostać legitymizację do podjętych już decyzji nt. podwyżek stóp procentowych, a także tych, które dopiero nastąpią. Czyli, że rynki czekały tylko na pretekst do spadku po długim okresie zwyżek, który w ...