Od Redaktora Naczelnego | Sprzężenie zwrotne
Znamy już termin najbliższych wyborów parlamentarnych. To oznacza, że inflacja czeka nas już nie tylko w gospodarce, ale także w pomysłach i deklaracjach polityków na użytek kampanii wyborczej. Okres powyborczy nie będzie wyglądał jednak tak kolorowo, jak to będą w najbliższych miesiącach antycypować politycy.
Gospodarczo najbliższe lata mogą okazać się wyjątkowo trudne, gdyż coraz silniej będziemy odczuwali długotrwały skutek wzrostu cen, koszty wojny w Ukrainie, czy chociażby słabnący potencjał niemieckiej gospodarki. Przy braku odpowiedzialnych rozwiązań jednym z czynników istotnie oddziałujących na kondycję polskiej gospodarki będzie też problem kredytów walutowych. W tak niełatwych uwarunkowaniach odpowiedzialność kadry politycznej po wyborach powinna skutkować szczególnie racjonalnymi decyzjami, w tym dedykowaniem ewentualnego wsparcia ze środków publicznych do tych grup społecznych, które takowej pomocy faktycznie potrzebują. Paradoksalnie, w tej sytuacji niczym pocieszenie brzmią słowa profesora Krzysztofa Jajugi: „na szczęście politycy spełniają tylko część swoich nieodpowiedzialnych obietnic”. Równocześnie jednak podkreśla on, iż sam fakt składania tego rodzaju pustych deklaracji jest niebezpieczny, gdyż przyczynia się do budowy roszczeniowej mentalności, w myśl zasady, że nie musimy być przezorni, gospodarni i troszczyć się o własną przyszłość, bo przecież „państwo i tak da”. Tymczasem to przekonanie z gruntu fałszywe. „Państwo nic nie da, bo nic nie ma. To my pracujemy na wypełnienie tych wszystkich obietnic” – celnie wskazuje profesor Krzysztof Jajuga.
Potrzebę ograniczenia roszczeniowych postaw dostrzega też główny ekonomista ING Rafał Benecki. Jego zdaniem, powinniśmy teraz „wrócić do modelu powściągliwości w wydatkach socjalnych i tworzyć warunki wspierające inwestycje, żeby strona podażowa gospodarki radziła sobie lepiej. Powinniśmy obniżać jednostkowe koszty pracy, żeby pozwolić firmom pokonać wysokie koszty nie tylko poprzez przerzucanie ich na ceny detaliczne, co bardzo mocno podbija inflację, ale by pokonać skok kosztów poprzez inwestycje i w efekcie zwiększyć produktywność” – uważa główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Trudno odnieść się do przyszłości gospodarki bez analizy możliwości finansowych sektora bankowego. Tymczasem profesor Leszek Pawłowicz jako największe ryzyko ekonomiczne dla sektora bankowego widzi właśnie w jego słabnącej roli w gospodarce. „Spada relacja udzielanych przez banki kredytów do PKB, aktywów do PKB, przy nadmiernym udziale obligacji państwowych. Trzeba pamiętać, że sprzężenie zwrotnie między państwem a sektorem bankowym jest bardzo groźne, co pokazało kilka kryzysów bankowych, a my sobie na własne życzenie je fundujemy. Przy okazji powodujemy spadek ROE i zniechęcamy inwestorów prywatnych do kupowania banków. Już mamy nisko skapitalizowane banki w relacji do PKB, mamy wyzwania związane z transformacją energetyczną, jakieś szanse związane z odbudową Ukrainy i nie mamy jak tego zrobić przy niskich kapitałach banków” – podkreśla profesor Leszek Pawłowicz.
Zapraszam do lektury całego numeru „Miesięcznika Finansowego BANK”.