Obniżki w Polsce…czemu nie
Wtorek przyniósł umocnienie euro wobec dolara, najsilniej widoczne w pierwszej części dnia. Jeszcze do południa kurs EUR/USD utrzymywał okolice poziomu 1,36.
Jednakże po publikacji słabszych od oczekiwanych danych dot. inflacji w strefie euro (0,5% wobec prognozowanych 0,7%) euro zaczęło wbrew logice zyskiwać na wartości. Najwyraźniej, po wcześniejszych danych pokazujących silny spadek cen konsumpcyjnych w poszczególnych gospodarkach wspólnoty (szczególnie w Hiszpanii, we Włoszech i w Niemczech) oczekiwania rynkowe „spadły” i indeks HICP na wspomnianym poziomie 0,5% nie był już takim zaskoczeniem. Niemniej, niska bieżąca inflacja (powrót w maju do marcowego poziomu, najniższego od listopada 2009 roku) to wyzwanie i zarazem duże obciążenie dla EBC. Zatem w czwartek nie powinno już być kolejnego rozczarowania ze strony banku centralnego, choć niewykluczone, że sam rodzaj podjętego działania może do końca nie zadowolić graczy.
We wtorek w godzinach popołudniowych (pomimo braku dodatkowych impulsów) euro jeszcze mocniej nasiliło wzrosty, powracając momentami w okolice 1,365 – czyli do maksimów z końca ub. tygodnia. Trend przerwały optymistyczne publikacje danych o zamówieniach przemysłowych i na dobra trwałego użytku w kwietniu w USA. W obu przypadkach dynamiki przerosły oczekiwania, choć w średnio imponującej skali. W rezultacie dzisiaj od rana rynek euro/dolara otwiera się w okolicach 1,361.
W kraju, tak jak można było tego oczekiwać RPP pozostawiła stopy procentowe bez zmian. Jednak konferencja prasowa prezesa M.Belki swoim gołębim wydźwiękiem osłabiła złotego. Kurs EUR/PLN wzrósł powyżej 4,156.
Rada stwierdziła, że presja inflacyjna pozostanie w najbliższych miesiącach „bardzo niska”, a nie jak do tej pory twierdzono „ograniczona” i zmodyfikowała deklarację dot. perspektyw polityki monetarnej i poziomu przyszłych stóp procentowych (forward guidance). Z dotychczasowego stwierdzenia, że stopy procentowe NBP powinny pozostać niezmienione w dłuższym okresie, tzn. co najmniej do końca trzeciego kwartału br., wczoraj zniknął zaimek „co najmniej”. W praktyce daje to możliwość poluzowania polityki monetarnej NBP w ostatnich trzech miesiącach br. Rada dopuszcza więc obniżki stóp, ale jak podkreślił jej prezes „(…) nie jest to prawdopodobny scenariusz”.
W środę przed południem poznamy wskaźniki aktywności gospodarczej dla sektora usług strefy euro i jej największych gospodarek. Chwilę później opublikowana zostanie dynamika PKB dla E-18 po korekcie. Po południu na rynek napływać będą dane z USA. Poznamy m.in. wysokość zatrudnienia w sektorze prywatnym (raport ADP), bilans handlowy i usługowy ISM. Wieczorem Fed opublikuje zaś Beżową Księgę, czyli raport o stanie amerykańskiej gospodarki. Pomimo, że wachlarz publikacji wygląda imponująco, na dzień przed posiedzeniem EBC pozostanie bez wpływu na nastroje. Te bowiem wciąż kształtować będą domniemania potencjalnych ruchów ze strony EBC.
Choć może nie już w tym tygodniu, ale niewykluczone, że w kolejnych rynek zacznie zastanawiać się, jak poluzowanie polityki monetarnej w Eurolandzie wpłynie na politykę prowadzoną przez Narodowy Bank Szwajcarii (SNB). Opinie do tej pory były mocno podzielone. Część graczy rynkowych zakładała, że SNB pójdzie śladem EBC i również obniży stopy procentowe, aby przeciwdziałać oczekiwanemu umocnieniu franka do euro być może prowadzącemu do przełamania wyznaczonej przez bank granicy dla EUR/CHF na poziomie 1,20. Na rynku są też jednak i tacy inwestorzy, którzy zakładają, że SNB nie tylko nic nie zrobi, ale przy tym nie będzie miał żadnych problemów z potencjalnie możliwą aprecjacją franka. Co ciekawe słychać też głosy o możliwym podniesieniu dopuszczalnej granicy dla spadku EUR/CHF. To domniemania sprawia, że zaplanowane na czerwiec posiedzenie SNB (dwa tygodnie po EBC) będzie bacznie obserwowane. W naszej ocenie nie dojdzie jednak do żadnych zmian w polityce kursowej banku, co może lekko umocnić franka wobec euro.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski