Obniżenie stawki VAT dla branż dotkniętych pandemią i lockdownem
Karol Mórawski: W ostatnim czasie pojawiła się koncepcja kolejnego instrumentu wsparcia dla przedsiębiorców poszkodowanych przez obecny kryzys, w postaci wprowadzenia na czas pandemii i wychodzenia z niej pięcioprocentowej stawki VAT. Jest to pomysł Platformy Obywatelskiej. Jakie konsekwencje Pańskim zdaniem by to rodziło zarówno dla całej gospodarki, jak też dla bezpośrednich beneficjentów, czyli samych przedsiębiorców?
Przemysław Ruchlicki: Pomysł, by obniżyć stawki VAT, czy to dla określonych branż, czy też na wybrane towary i usługi nie jest nowy. W czasie pandemii niektóre państwa zdecydowały się na takie rozwiązanie, przykładem może być Austria, Belgia, Czechy, Niemcy, Portugalia czy Rumunia.
Mechanizm polegał na tym, żeby zredukować tę obniżoną stawkę VAT do 5%, czyli najniższego poziomu dopuszczalnego na podstawie dyrektywy 2006/112/WE. W niektórych państwach czasem się udawało nawet wprowadzić stawkę 0%.
Obecnie trudno weryfikować ekonomiczną skuteczność tego mechanizmu, gdyż czasy pandemiczne nie sprzyjają obiektywnym pomiarom, jak obniżenie stawki wpływa bądź to na cenę finalną produktu, bądź też skłonności konsumenckie. Można oczywiście przywoływać przykład Rumunii, która w czerwcu 2015 r. obniżyła podatek VAT na żywność dość mocno, ze stawki 24% na 9%.
Owa piętnastoprocentowa obniżka stawki VAT spowodowała po pierwsze redukcję szarej strefy, ponieważ przedsiębiorcy nie mieli problemu z raportowaniem podatku, równocześnie spadły ceny produktów spożywczych i wzrosła ich sprzedaż.
Ostatecznie budżet zarobił na tej operacji, konsumenci nieco zyskali z uwagi na spadek cen, przedsiębiorcy z kolei zyskali, bo wygenerowali większy obrót. Wydaje się, że w normalnych, standardowych uwarunkowaniach drastyczna obniżka VAT dałaby korzystny impuls ekonomiczny.
Obniżenie stawki VAT miałoby sens w chwili, kiedy otworzymy gospodarkę i trzeba będzie szybko odrabiać to, co przedsiębiorcy podczas pandemii stracili
Jeśli chodzi o czasy pandemiczne, pojawia się pytanie, w jakim stopniu obniżenie stawek podatkowych przełożyłoby się na ceny towarów i usług na półkach. Pamiętajmy, że przedsiębiorcy są zdeterminowani by odrobić straty, albo raczej osiągnąć jakikolwiek zysk, żeby przetrwać.
Obawiam się, że obniżenie stawki podatku VAT spowodowałoby, że ceny pozostałyby na tym samym poziomie, tylko branże objęte pomocą uzyskiwałyby wyższe marże. W efekcie więcej pieniędzy pozostałoby w kieszeni przedsiębiorców, natomiast niekoniecznie odczuliby to konsumenci.
Istnieje też wątpliwość, czy taki instrument zadziałałby w sytuacji, w której wiele branż jest zamkniętych lub też ich obroty są bardzo niskie, gdyż mają problem w ogóle ze świadczeniem usług i sprzedażą towarów.
Obawiam się, że samo obniżenie stawki podatku niewiele by pomogło w tym przypadku.
Takie działanie miałoby sens w chwili, kiedy otworzymy gospodarkę i trzeba będzie szybko odrabiać to, co przedsiębiorcy podczas pandemii stracili. Wtedy byłoby to bardzo ciekawa opcja dla firm.
A czy tak istotna zmiana stawek VAT, podyktowana chęcią wsparcia firm w kryzysie, nie wymagałaby uzyskania zgody ze strony władz europejskich?
Kwestie związane z podatkiem od towarów i usług na terenie UE reguluje dyrektywa 112, w której stawki są podane w pewnych widełkach.
Minimalna stawka podstawowa jaka może obowiązywać w danym kraju to jest 15%, a minimalna stawka obniżona nie może być niższa aniżeli 5%. Jeżeli będziemy się poruszali w tych granicach i nie zejdziemy poniżej tych stawek, a także nie zmienimy katalogu produktów objętych określonymi stawkami, czyli towary i usługi, które obecnie są opodatkowane stawką 23% będą opodatkowane stawką 15%, a te opodatkowane 8% będą miały stawkę 5%, to nie będzie większego problemu z wprowadzeniem takiej zmiany do systemu prawnego.
Obniżenie stawki VAT to byłaby korzyść dla konsumentów zwolnionych z ponoszenia ciężaru tego podatku
W tej sytuacji tak naprawdę trudno mówić o jakiejkolwiek pomocy publicznej dla przedsiębiorców, bo podstawowym założeniem w przypadku VAT jest neutralność tego podatku dla przedsiębiorcy.
W tym kontekście, ze względu na neutralność podatku VAT, obniżenie stawek nie spowoduje, że w kieszeni przedsiębiorców pozostaje więcej pieniędzy. UE nie potraktowałaby stawek obniżonych jako pomocy publicznej, pod warunkiem, że nie były by stosowane sektorowo, czy do poszczególnych branż.
To byłaby korzyść dla konsumentów zwolnionych z ponoszenia ciężaru tego podatku, a w takiej sytuacji nie występuje zagadnienie pomocy publicznej. Wydaje się, że taki ruch byłby całkiem bezpieczny i szybki do wykonania, gdyby oczywiście ktoś się na to zdecydował.
Jakie kryteria powinny być przyjęte dla stosowania preferencji? Czy obniżone stawki VAT powinny mieć zastosowanie do poszczególnych kategorii produktów i usług, czy raczej do całych branż?
Chcąc pomagać określonym branżom, regulując stawki VAT, przy założeniu że taki ruch stanowiłby dla nich faktyczne wsparcie, musielibyśmy się poruszać w tej siatce pojęciowej i tych kategoriach, które mamy zapisane w ustawie o VAT i dyrektywie 112. A to oznacza, że moglibyśmy zmieniać stawki na poszczególne kategorie towarów i usług.
Nie ma możliwości, żeby zadekretować, że jakaś branża będzie korzystać z innych stawek podatku VAT, a pozostałe pozostają bez zmian
Nie wyobrażam sobie rozwiązania, które uzależniałoby stosowanie obniżonych stawek VAT od kodów PKD danego przedsiębiorcy przy tej samej grupie towarów czy usług. Tak nie dałoby się rozwiązać tego problemu, ani na gruncie prawa krajowego, z uwagi na kwestię równego traktowania przedsiębiorców, ani prawa wspólnotowego, ze względu zarówno na naruszenie zasad konkurencji, jak i przepisów dyrektywy 112.
Mamy konkretne towary i usługi, opodatkowane stawką podstawową, i katalog produktów i usług, które mogą być opodatkowane stawką obniżoną, w tej siatce pojęciowej musimy się poruszać. Nie ma możliwości, żeby zadekretować, że jakaś branża będzie korzystać z innych stawek podatku VAT, a pozostałe pozostają bez zmian.
Ostatnie pytanie dotyczy przepisów intertemporalnych. (zespół reguł określających zakres i czas obowiązywania przepisów prawnych uchylonych przez nowy akt normatywny) W jaki sposób określić horyzont obowiązywania takich przepisów, biorąc pod uwagę, że pandemia najpewniej skończy się w ciągu najbliższych lat, tymczasem wiele umów biznesowych obejmuje nawet okres kilkunastu lat lub dłuższy?
Moim zdaniem, nie ma tu powodów do obaw. Nawet jeżeli umowa dotyczy usługi ciągłej, to ona musi być regularnie fakturowana, co z kolei oznacza, że co do zasady najczęściej raz w miesiącu nalicza się podatek VAT zgodnie ze stawką, obowiązującą w dniu wystawienia faktury.
Przykład Rumunii, która drastycznie obniżyła szereg podatków, pokazuje, że można to zrobić, nie tracąc w dłuższej perspektywie wpływów budżetowych, a równocześnie zmniejszając szarą strefę
Ćwiczyliśmy to chociażby przy zmianie stawki podstawowej z 22% na 23%, albo przy zmianie stawek obniżonych, gdzie wprowadzono ustawowy mechanizm, stanowiący, że tam, gdzie przedsiębiorcy umówili się konkretną stawkę podatku, teraz będzie stosowana inna.
W konsekwencji umowy były zmieniane z automatu. Przedsiębiorcy standardowo zabezpieczają się przed takimi sytuacjami, z uwagi na fakt, iż przepisy podatkowe potrafią się dynamicznie zmieniać także i co do stawek.
Najczęstszą formą zabezpieczenia interesów sprzedawcy jest podawanie cen netto. Z drugiej strony nawet, jeśli uwidocznione zostały ceny brutto to z reguły w umowie jest zawarta klauzula stanowiąca, że w przypadku zmiany przepisów, które mają wpływ na stawkę podatku dokonuje się ponownego przeliczenia wartości takiej umowy.
Nie wydaje mi się to wielkim problemem. Osobiście w pewnym stopniu odwrócił bym to pytanie. Jeżeli już decydować się na obniżenie stawek podatkowych i popatrzeć na przykład Rumunii, o której wspomniałem na początku naszej rozmowy, pojawia się pytanie, po co w ogóle je później podnosić.
Na pytanie, kiedy wprowadzić ulgi i na jak długo, odpowiedziałbym, że optymalnie byłoby wdrożyć to rozwiązanie z chwilą otwarcia gospodarki, kiedy będziemy mieli choć cień pewności, że za tydzień jej nie zamkniemy, i najlepiej na stałe.
Przykład Rumunii, która drastycznie obniżyła szereg podatków, pokazuje, że można to zrobić, nie tracąc w dłuższej perspektywie wpływów budżetowych, a równocześnie zmniejszając szarą strefę.
Podsumowując, nie widzę problemu ze zmianą stawki w jedną czy drugą stronę, bo firmy sobie to rozwiążą we wzajemnych relacjach, nawet bez pomocy ustawodawcy.
Gdybym zobaczył takie obniżki stawek podatku VAT to całym sercem byłbym za tym, by w tych dolnych granicach wyznaczonych przez dyrektywę 112 one pozostały jak najdłużej.