Obniżenie najwyższych emerytur i dochód obywatelski – plan włoskiego rządu
Po zaprzysiężeniu w piątek 1 czerwca w Kwirynale, nowy włoski rząd premiera Giuseppe Conte wystąpił w tym tygodniu o wotum zaufania Parlamentu. We wtorek szef rządu wygłosił w południe swoje expose’ w Senacie, a następnie jego tekst zaniósł osobiście do Izby Deputowanych.
Już tego samego dnia stosunkiem głosów 171 za do 117 przeciw zaufaniem gabinet Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi obdarzyła izba wyższa; w środę w jej ślady poszła izba deputowanych. Dyskusja w obu izbach była burzliwa, a głos zabierali w niej m.in. byli premierzy Mario Monti (dożywotni senator) i Matteo Renzi, który w grudniu 2016 roku zaproponował swoim rodakom likwidację izby wyższej. Ponieważ propozycja została odrzucona, Renzi jakby zakpił sobie tego i w marcowych wyborach parlamentarnych wybrał dla siebie miejsce w senacie…
Bogaci emeryci zbiednieją
Dżentelmeni nie mówią o pieniądzach. Premier Giuseppe Conte okazał się więc dżentelmenem w każdym calu: w swym expose’ – czterdzieści tysięcy znaków, którego odczytanie zajęło mu siedemdziesiąt pięć minut – nie wspomniał o kosztach realizacji wyborczych obietnic partii, których sojusz powyborczy pozwolił na stworzenie rządu (co zajęło im blisko dziewięćdziesiąt dni!), ani o tym, skąd wezmą się na to pieniądze.
Jedyna liczba, jaką podał, to pięć tysięcy euro; zapowiedział, że zrewidowane zostaną emerytury, których wysokość przekracza tę sumę, „by było sprawiedliwiej”. Mówił oczywiście o zasiłku dla bezrobotnych, nazwanym „dochodem z tytułu obywatelstwa”, nie wskazując jednak źródeł sfinansowania tej inicjatywy.
Zapowiedział ciecia w wydatkach na służbę zdrowia, sugerując, że zbyt długo uzależniona była ona od polityki i dlatego też znajduje się w tak opłakanym stanie. Conte pominął całkowitym milczeniem sprawy oświaty i kultury, niewiele też powiedział na temat włoskiej gospodarki, poza ogólnikowym apelem: „Zdajemy sobie sprawę, że odrodzenie naszej gospodarki dokona się dzięki duchowi inicjatywy i wysiłkom wielu małych przedsiębiorców, profesjonalistów, kupców, rzemieślników, którzy wśród tysięcznych trudności dochowują tradycji zaangażowania i pracowitości, będących najbardziej autentycznymi wyróżnikami naszego systemu produkcji”.
Premier adwokatem całego narodu
Premier otwarcie przyznał, że ma żadnego politycznego doświadczenia i jest takim samym obywatelem, jak inni. Zależy mu jednak na tym, „by odpowiedzieć na potrzeby innych obywateli”. Szef rządu, który był do tej pory wziętym adwokatem cywilistą, oświadczył, że poświęci się obecnie „obronie interesów obywateli tego cudownego kraju”, będzie „adwokata broniącym interesów całego narodu”.
Stwierdził następnie, iż na włoskiej scenie politycznej nie ma już partii odwołujących się do dawnych ideologii, a podział na prawicę i lewicę jest archaiczny i nieadekwatny. Siły wchodzące w skład koalicji rządowej – dodał Giuseppe Conte – „oskarżane są o to, że są populistyczne i antysystemowe”, po czym stwierdził: „Jeżeli populizm to zdolność klasy rządzącej do wsłuchiwania się w potrzeby ludzi, a antysystemowość oznacza wdrażanie nowego systemu, który ukróci dawne przywileje i rozbije skorupę władzy, to proszę bardzo, obie te siły zasługują na takie określenie”.
Odnosząc się do „scenariuszy międzynarodowych” szef nowego włoskiego rządu potwierdził „z przekonaniem przynależność naszego kraju do Sojuszu Atlantyckiego ze Stanami Zjednoczonymi, jako uprzywilejowanym sojusznikiem”. Następnie zaś powiedział: „Ale uwaga! Będziemy rzecznikami otwarcia na Rosję. Rosję, która umocniła w ostatnich latach swoją międzynarodową rolę w różnych kryzysach geopolitycznych. Będziemy promotorami rewizji systemu sankcji, poczynając od tych, które dotykają rosyjskiego społeczeństwa”.
Ten fragment expose’ podchwyciły wszystkie włoskie media, wyrażając zdumienie niewiedzą premiera o wydarzeniach, które skłoniły wspólnotę międzynarodową do nałożenia sankcji na Federację Rosyjską.
Nie mniejszym echem odbiły się jego słowa na temat stosunku Włoch, pod rządami „populistów”, do Unii Europejskiej i wynikających stąd zobowiązań. Giuseppe Conte powiedział bowiem, że celem jego rządu jest „wyeliminowanie przepaści rozwoju pomiędzy Włochami i Unią Europejską”, co powinno dokonać się „w ramach finansowej stabilizacji i zaufania ze strony rynków”.
Wyraził przekonanie, że „na aktualnym etapie europejskiej integracji interesy Włoch zbieżne są z ogólnymi interesami Europy”. „Europa jest naszym domem; to dom nas wszystkich. Jako kraj-założyciel, mamy pełne prawo domagać się Europy silniejszej, ale też sprawiedliwszej, w której unia gospodarcza i walutowa nastawiona by była na ochronę potrzeb obywateli, aby skutecznie równoważyć zasady odpowiedzialności i solidarności”.
Nie jesteśmy rasistami, ale…
A mówiąc o problemie migracji, szef 65. rządu Republiki Włoskiej zapewnił, że „nie jest ona i nie będzie krajem rasistowskim”, nie może być jednak pozostawiona sama sobie w obliczu tego zjawiska i ponowił apel o wprowadzenie w życie procedury relokacji, ignorowanej dotąd przez niektóre kraje.
W programowym przemówieniu Giuseppe Conte komentatorzy znaleźli potwierdzenie opinii, że w obecnym rządzie pierwsze skrzypce gra Liga, a Ruch Pięciu Gwiazd – z którym premier w wielu miejscach się utożsamił – odgrywa drugorzędną rolę także z powodu absolutnego zagubienia w mechanizmach władzy.