O klimacie i nie tylko…

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Ewa Kopacz wróciła ze szczytu klimatycznego z ustaleniami, które polskiej energetyce dają czas do roku 2030 a nam konsumentom szansę na unikniecie skokowego wzrostu cen energii.

Czy to dużo, czy mało pokaże czas, a raczej sposób w jaki go wykorzystamy. Nie tylko w zakresie inwestycji i modernizacji, ale przede wszystkim dla wypracowania spójnej długofalowej koncepcji rozwoju z uwzględnieniem racjonalizacji zużycia energii. To nie tylko przemysł, to setki i tysiące gospodarstw domowych, w których woda, światło, ciepło i pozostałe media „hulają” jakbyśmy byli Kuwejtem, Kalifornią i Amazonią razem wziętymi.

To budownictwo energooszczędne, mała retencja i… szczelne krany. Słowem każdy z nas ma lekcję do odrobienia.

Również w zakresie uprawiania polityki. O ile bowiem podzielone opinie w łonie SLD da się jeszcze zracjonalizować, o tyle tezy posła Błaszczaka, że należało wetować ustalenia szczytu klimatycznego obronić się nie da. I to nie tylko z racji samego meritum, lecz dlatego, że jak mówi Janusz Lewandowski – weto to broń słabych i zdesperowanych, którzy nie potrafią przekonać do swoich argumentów i budować wokół nich koalicji.

Bezsensowna i okrutna śmierć dziennikarza TVN Dariusza Kmiecika, Jego żony Brygidy i dwuletniego synka Remigiusza, jeszcze raz uświadomiła nam z całą ostrością jak wiele zależy od stanu infrastruktury, również przesyłowej i to bez względu na to, co ostatecznie okaże się pierwotną przyczyną rozszczelnienia instalacji gazowej. Nasze miasta, ale przecież nie tylko, to tysiące bomb zegarowych z opóźnionym zapłonem.

Skoro o katowickiej tragedii mowa, niech mi będzie wolno wyrazić nadzieję, że śmierć trojga kochających się ludzi nie pójdzie na marne w tym znaczeniu, że poruszy sumienia i serca tych, również w gronie związkowców, którzy odpowiadają za wieloletnie zaniedbania, a jak twierdził śp. Dariusz Kmiecik, patologie w górnictwie węgla kamiennego.

Po części dlatego, że śmierć górników, często, zbyt często, traktujemy jak coś wkalkulowanego w cały splot uwarunkowań decydujących o współczesnym obliczu i strukturze energochłonnej gospodarki, której podstawę i motor napędowy wciąż jeszcze stanowi czarne złoto. Także ustalenia z Brukseli stanowią asumpt po temu, by istniejący stan rzeczy stopniowo uległ zmianie.

Maciej Małek