Nowy włoski rząd ze stabilną większością
Bohater znanej powieści Juliusza Verne’a angielski dżentelmen Fileas Fogg założył się, że w 80 dni objedzie dookoła kulę ziemską. Zakład wygrał. Włochy potrzebowały 89 dni, aby powstał 65. rząd republiki. Tyle dni właśnie minęło od wyborów parlamentarnych, które odbyły się 4 marca tego roku.
Ostatni tydzień przypominał obserwatorom znany film „Dzień świstaka”. Tak były do siebie te dni podobne, żaden zaś nie przynosił oczekiwanego rozwiązania. Czyli narodzin nowego włoskiego rządu.
W niedzielę 23 maja, gdy wszystko zdawało się już zapięte na ostatni guzik i do objęcia władzy szykowały się dwie partie, które uznały, że to one wygrały marcowe wybory, niegdyś separatystyczna, dziś ksenofobiczna Liga (17 procent) oraz anty systemowy Ruch Pięciu Gwiazd (32 procent), ich kandydat na premiera Giuseppe Conte, prawnik cywilista, zrezygnował z misji i poddał się na skutek prezydenckiego weta w sprawie składu rady ministrów.
Kandydat na premiera rezygnuje
Szef państwa misję stworzenia rządu powierzył następnego dnia ekonomiście Carlo Cottarellemu, który natychmiast zapewnił, że jeśli mu się uda, stworzy rząd z góry skazany na krótką egzystencję, bo jedynym jego zadaniem będzie doprowadzić kraj do przedterminowych wyborów: jak się uda na początku przyszłego roku, jak nie nawet latem bieżącego. Zapowiedział też, że w każdej chwili ten, kto uzna, że posiada większość w parlamencie, będzie mógł sięgnąć po władzę, bo ma do tego pełne prawo.
Kiedy się o tym przekonał, krążąc w tych dniach pomiędzy pałacem prezydenckim i parlamentem, że jest to możliwe, zrezygnował w czwartek ze swego zadania. Żegnając się z prasą wyraził zadowolenie, że dzięki temu Włochy unikną nowych wyborów (czego nikt tak naprawdę nie może jednak zagwarantować).
Poprzedni kandydat na premiera znowu podejmuje się utworzenia rządu
Kilka godzin później próg Pałacu na Kwirynale przekroczył znowu profesor Conte. Doszło tam do superekspresowej procedury: prezydent powierzył gościowi misję utworzenia rządu, ten zaś w odpowiedzi wyjął z teczki listę ministrów. Można się domyślać, że Sergio Mattarella, przyjrzał się jej wyjątkowo uważnie. Spotkanie trwało niewiele ponad pół godziny, po czym premier Conte ogłosił publicznie skład swego gabinetu. Wychodząc do dziennikarzy, z którymi widział się przecież niedawno, szef nowego rządu powiedział z nieukrywanym zadowoleniem” Witam ponownie!
Wicepremierami są liderzy obu partii wchodzących w skład koalicji, Ruchu 5 Gwiazd Luigi Di Maio i Ligi Matteo Salvini. Pierwszy, jak to już wcześniej ustalono między sobą, obejmie resort rozwoju gospodarczego, pracy i polityki socjalnej, drugi – ministerstwo spraw wewnętrznych.
W rządzie jest przeciwnik euro i UE, niedoszły minister finansów
W rządzie znalazł się profesor Paolo Savona, któremu poprzednio powierzono resort finansów, czemu sprzeciwił się Mattarella, ponieważ od kilkunastu już lat 82-letni dziś ekonomista nie ukrywa swej niechęci do UE, a ostatnio ujawniony został przygotowany przez niego w 2015 roku plan przeprowadzenia wyjścia Włoch ze strefy euro i przywrócenia lirów. Kontrowersyjny ten „spiskowiec” otrzymał obecnie stanowisko ministra do spraw europejskich.
Cel – podniesienie jakości życia wszystkich Włochów
Nowym ministrem skarbu i finansów jest ekonomista Giovanni Tria, wykładowca rzymskiego Uniwersytetu Tor Vergata, a nowym szefem włoskiej dyplomacji Enzo Moavero Milanesi, w przeszłości pracujący w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości w Luksemburgu oraz jako dyrektor generalny European Policy Advisors Komisji Europejskiej. Był on również ministrem do spraw europejskich w rządach Mario Montiego i Enrico Letty. Zgodnie z najnowszą tradycją ministrem obrony została kobieta, Elisabetta Trenta; jej poprzedniczką była Roberta Pinotti, wysuwana w swoim czasie na kandydatkę na prezydenta.
Premier Giuseppe Conte oświadczył, że rząd bezzwłocznie przystąpi do pracy, realizując zredagowany już wcześniej przez Ruch 5 Gwiazd i Ligę (ale dopiero po wyborach, do których partie te szły oddzielnie) program zawarty w tzw. kontrakcie, w czym jednak jak wiadomo, on sam nie brał udziału), a głównym celem jego działalności będzie „podniesienie jakości życia wszystkich Włochów”.
Nowy rząd powróci w piątek popołudniu do Kwirynału na ceremonię zaprzysiężenia.
Jako ostatni radość z pomyślnego zakończenia rekordowo długiego kryzysu wyraził prezydent Mattarella. Oświadczył, że powstanie rządu jest ukoronowaniem „skomplikowanej drogi”. Obserwatorzy podkreślają, że szef państwa wykazał się nadzwyczajną wyrozumiałością i wręcz miłosierdziem.
W niedzielę wieczorem, gdy zanosiło się na to, że nie dojdzie do objęcia władzy przez ruch założony przez komika Beppe Grillo, jego aktualny lider Luigi Di Maio uznał, że prezydent dopuścił się zdrady demokracji i zapowiedział postawienie go w stan oskarżenia. Ponieważ okazał się w tym osamotniony, Di Maio nie wracał już do tego tematu. Mattarella również. Liga natomiast nie wycofała się z wysuniętej z tego samego powodu inicjatywy zbierania podpisów pod petycją o wyłanianie szefa państwa w powszechnych wyborach (obecnie jest to przywilej parlamentu).
Narodziny tego 65. rządu Republiki Włoskiej poprzedziły ciężkie chwile dla finansów tego kraju. Najczarniejszy był ubiegły wtorek, gdy spread, czyli różnica pomiędzy rentownością obligacji niemieckich (Bund) i włoskich (BTP), przekroczył w pewnym momencie zakazaną do tej pory granicę trzystu punktów, dochodząc do 320 punktów, by na koniec zatrzymać się na 303. A notowania na giełdzie w Mediolanie spadły wtedy o 2,65 procent, co dotyczyło przede wszystkim banków. Z dymem poszło jednego dnia 17,2 miliardów euro.