Nowelizacja prawa konsumenckiego ryzykowna dla banków i fiskusa

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

dokument.250xNowe przepisy o prawach konsumenta w zaproponowanej przez rząd postaci mogą stanowić narzędzie do wyłudzania podatku VAT przez nieuczciwych przedsiębiorców. Na nowym prawie stracić mogą również banki.

Wynikająca z przepisów unijnych nowelizacja prawa konsumenckiego przewiduje rozszerzenie definicji konsumenta. Obecne prawo przewiduje, że konsumentem jest wyłącznie osoba fizyczna dokonująca czynności prawnej niezwiązanej z jej działalnością gospodarczą lub zawodową.

W myśl dyrektywy, za konsumenta uznać należy również osobę fizyczną, która dokonując czynności związanej z prowadzoną działalnością gospodarczą lub zawodową, działa także w celu niezwiązanym z tą działalnością i cel ten przeważa. Takie rozwiązanie zaproponowali też twórcy projektu ustawy – nie precyzując, w jaki sposób ma się odbywać weryfikacja „przeważającego celu” dokonanej czynności prawnej.

W projekcie brakuje zapisu, wyłączającego spod obowiązywania przepisów zakupy dokonywane „na firmę” – czyli takie, w przypadku których jako nabywca wskazane jest przedsiębiorstwo, jego adres i numer NIP. W połączeniu z przepisami umożliwiającymi zwrot towaru zamówionego na odległość w ciągu 14 dni, rodzi to istotne ryzyko nadużyć w zakresie podatku VAT.

Wystarczy, aby nieuczciwy przedsiębiorca dokonał zamówienia w sklepie internetowym i otrzymał fakturę zakupu na klika dni przed końcem okresu rozliczeniowego w VAT. Dzięki temu zyskuje możliwość odliczenia VAT naliczonego przy transakcji – nawet, jeśli jeszcze za towar nie zapłacił (np. w przypadku zamówienia za pobraniem). Następnie – już w nowym okresie rozliczeniowym – towar zostaje odesłany do sprzedawcy. Wtedy korekta VAT naliczonego nastąpi już w nowym okresie rozliczeniowym. Na takiej operacji straci nie tylko skarb państwa, ale i kontrahent, który musi pokryć VAT z tytułu fikcyjnej transakcji. Dodatkowo, proceder taki będzie znacznie trudniejszy do wykrycia niż handel pustymi fakturami; należy bowiem udowodnić kupującemu, że działał wyłącznie w celu zmniejszenia podstawy opodatkowania.

Na nowych przepisach straci również sektor bankowy. Ustawa o kredycie konsumenckim zezwala na odstąpienie od umowy o kredyt konsumencki w ciągu 10 dni od zawarcia takiej umowy. W połączeniu z nową definicją konsumenta kredyty konsumenckie – z założenia przeznaczone dla osób prywatnych w celu zabezpieczenia ich potrzeb osobistych – mogą stać się nieoprocentowaną „chwilówką” dla small biznesu, poprawiającą płynność przedsiębiorstwa lub umożliwiającą wykazanie się na dany moment odpowiednimi środkami finansowymi (np. w przypadku ubiegania się o zamówienia publiczne). Warto podkreślić, że możliwość odstąpienia od umowy w terminie 10 dni wprowadzono wyłącznie po to, by chronić konsumenta jako gorzej zorientowanego w zawiłościach prawa gospodarczego niż aktywnie działający na rynku przedsiębiorca. Objęcie analogiczną ochroną prywatnych przedsiębiorców, i to również w zakresie prowadzonej przez nich działalności, stanowi wypaczenie samej idei ustawy o kredycie konsumenckim.

Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie jednoznacznego zapisu, wyłączającego zastosowanie praw konsumenckich w odniesieniu do wszelkich transakcji, w których jako nabywca wymieniane jest przedsiębiorstwo. Taki zapis wydaje się być do pogodzenia z wymogami unijnymi; w przypadku, gdy jako strona umowy wskazane jest przedsiębiorstwo, trudno uznać, iż głównym celem transakcji są potrzeby osobiste.

Więcej na ten temat w kolejnych numerach miesięcznika „Bank”

Karol Mórawski,
Miesięcznik Finansowy BANK