Niższy deficyt obrotów bieżących bez wpływu na notowania złotego
Złoty pozostaje pod presją zarówno wydarzeń globalnych jak i krajowych. Poniedziałkowa próba umocnienia naszej waluty zakończyła się nieudanym testem wsparcia na 4,344 na EURPLN. Sił nie wystarczyło nawet na utrzymanie tych okolic, jeszcze podczas sesji europejskiej kurs zawrócił w kierunku poziomów zamknięcia ub. tygodnia na ok. 4,365. Z technicznego punktu widzenia przełamanie poziomu 4,30 otworzyło drogę do wzrostu do 4,40. To szczyt z końca ubiegłego roku, jednak nie oczekujemy, by doszło do ataku na ten opór, przynajmniej do końca grudnia.
Najwyraźniej, wczoraj z rana naszej walucie chwilowo pomogły nocne publikacje z Chin dotyczące sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej, które okazały się wyższe niż zakładał konsensus ekonomistów. Sprzedaż detaliczna wzrosła w listopadzie o 11,2% w ujęciu rocznym wobec oczekiwanego wzrostu o 11,1%. Z kolei produkcja przemysłowa zwiększyła się o 6,2% wobec prognozowanego wzrostu o 5,6% i analogicznego wzrostu w poprzednim okresie.
Głównym powodem deprecjacji złotego pozostają oczekiwania na jutrzejszą podwyżkę stóp w USA. Złotemu nie pomaga też niepewność odnośnie kształtu polityki monetarnej i fiskalnej polskiego rządu oraz toczący się spór wokół Trybunału Konstytucyjnego. Presja na PLN jest tak silna, że nawet opublikowane w poniedziałek dobre dane o handlu zagranicznym nie dały rady go wspomóc (w październiku deficyt zmniejszył się do 113 mln EUR dzięki niespodziewanie niskiej dynamice importu). Tradycyjnie już, neutralny wpływ na PLN miały też dane o podaży pieniądza (w listopadzie + 9,8%).
Do decyzji FOMC nie zostało już wiele czasu. Ciężar spodziewanego wyniku posiedzenia odczuwa się też na parze EURUSD. Wspólna waluta wciąż zmaga się z oporem na 1,10 USD. W poniedziałek nie pomogły jej nawet zaskakująco dobre dane przemysłowe ze strefy euro. Wyrównana sezonowo produkcja przemysłowa w strefie euro wzrosła w październiku br. o 0,6% m/m, a w całej UE zwiększyła się o 0,5% w tym ujęciu. Konsensus rynkowy dla strefy euro wynosił +0,2% m/m. W ujęciu rocznym, produkcja przemysłowa wzrosła o 1,9% w strefie euro i o 2,4% w całej UE. Konsensus wskazywał na 1,3% wzrost.
Obok posiedzenia FOMC w tym tygodniu istotnym wydarzeniem będzie publikacja wskaźnika inflacji konsumenckiej CPI w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz w Polsce. Ponadto opublikowana zostanie sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii i Polsce oraz wskaźniki PMI dla strefy euro. Z danych krajowych poznamy jeszcze wyniki w przemyśle (dynamikę produkcji sprzedanej oraz ceny PPI).
Zapowiada się tydzień ciekawy o wysokiej zmienności. Jak już wcześniej sugerowaliśmy środowa decyzja FOMC może jeszcze nieco osłabić naszą walutę, ale już towarzyszące posiedzeniu Fed wystąpienie prezes J. Yellen powinno ograniczyć, jeśli nie odwrócić negatywny dla złotego układ na parze z euro. Zakładamy, bowiem, że komentarz będzie wyważony, wskazujący na brak pośpiechu w procesie normalizacji polityki monetarnej w USA. Tempo działania ograniczać będzie niska presja inflacyjna, wynikająca z mocnego dolara i tanich surowców.
Tymczasem, po bardzo silnych piątkowych wzrostach rentowności, pierwsze godziny poniedziałkowego handlu upływały pod znakiem kontynuacji spadków cen obligacji na krajowym rynku. Później jednak doszło do silnej przeceny. Krzywa dochodowości przesunęła się w górę o 15 pb na długim końcu, co mogło być spowodowane odbiciem na rynkach bazowych. 10-letni US Treasuries zakończył dzień powyżej 2,22%, a jego niemiecki odpowiednik powyżej 0,58%. Spread polskich obligacji 10-letnich do obligacji niemieckich utrzymywał się na poziomie 250 pb. W poniedziałek najbardziej pokaźny wzrost odnotował jednak sektor dwuletni plasując się powyżej 1,84%. Rentowności IRS-ów i stawki kontraktów FRA także obrały kierunek północny. FRA 12X15 zaczynają tydzień na poziomie 1,60%.
Zeszłotygodniowe wzrosty wywołane były zarówno czynnikami globalnymi jak i krajowymi. W Polsce głównym powodem osłabienia na rynku jest perspektywa rosnących podaży obligacji w 2016 roku spowodowana poluzowaniem reguły wydatkowej, a w konsekwencji wyższym deficytem. Utrzymujący się zły sentyment wywołany eskalacją sporów politycznych i coraz bardziej negatywnym postrzeganiem Polski na rynkach międzynarodowych także nie jest dla rynku elementem wspierającym. Do globalnych czynników negatywnie wpływających na krzywe można w dalszym ciągu zaliczyć oczekiwania na zacieśnianie polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych (FRA dyskontują podwyżkę o 25 pb w obecnym tygodniu), a co za tym idzie obawy o narastający odpływ kapitału z rynków wschodzących, do których w dalszym ciągu zaliczana jest Polska w okresach dekoniunktury na rynku.
Joanna Bachert,
Marta Dziedzicka,
PKO Bank Polski