Niższe rachunki nową przynętą na klientów
Banki sięgają po kolejny pomysł na przyciągnięcie nowych klientów. Instytucje finansowe pomagają obniżyć rachunki za prąd, gaz, wodę, telefon i internet. Takie rozwiązanie wygląda zachęcająco w okresie powszechnego cięcia wydatków przez gospodarstwa domowe. Ale czy stanie się równie popularne co zwrot za płatności kartą?
Moneyback, czyli usługa zwrotu części wydatków poniesionych przez klienta, powoli staje się niemodna. Rozwiązanie znane również w niektórych bankach pod nazwą cashback z powodzeniem funkcjonuje na rynku od 2008 r. Zwrot od 0,5 do kilku proc. wydatków poniesionych kartą płatniczą tak bardzo się upowszechnił, że kolejne banki chcąc się wyróżnić na rynku muszą oddawać klientom coraz większą część swoich dochodów z obrotu bezgotówkowego. Niektóre instytucje zamiast podnosić poprzeczkę jeszcze wyżej postanowiły przyciągać nowych klientów możliwością zmniejszenia wydatków na opłacanie rachunków (m.in. za prąd, gaz, wodę, telefon oraz internet).
Jako pierwszy na rynku tańszymi rachunkami zaczął kusić Alior Bank, który deklaruje możliwość obniżenia opłat za energię elektryczną, telewizję oraz ubezpieczenia. Bank uruchamiając usługę pod nazwą „Kosztozmniejszacz” podpisał umowę z wybranymi dostawcami usług (Polkomtel, Polsat Cyfrowy, PKP Energetyka, TU Europa oraz ING TUnŻ), na podstawie której klienci zyskują dostęp do preferencyjnych cen. Aby płacić więc niższe rachunki konieczna jest zmiana dostawcy usług za pośrednictwem Alior Banku. Często zadanie to może być utrudnione ze względu na okresowy charakter umów i naliczanie kar umownych za przedwczesne ich zerwanie. Co ciekawe, do niedawna Alior wręcz gwarantował, że jest w stanie obniżyć comiesięczne rachunki o co najmniej 10 proc. Jeśli zaś było to niemożliwe bank wypłacał klientowi premię z własnych środków. I choć w regulaminie znajduje się informacja, że promocja obowiązywała do 30 września br. to pracownicy banku przekonują, że wciąż jest ona aktualna.
Nieco inny, choć nie mniej ciekawy, sposób na obniżenie opłat za rachunki promuje Credit Agricole. Przez pięć miesięcy od przystąpienia do promocji „Oszczędzam na Rachunkach” bank oddaje 10 proc. za płatności na rzecz dostawców gazu, prądu, wody, telefonu i internetu. Promocja dotyczy jednak wyłącznie nowych klientów, którzy zdecydują się założyć jeden z dwóch wybranych rachunków osobistych (płatnych od 0 do 16 zł w zależności od wysokości wpływów), złożą wniosek o kartę debetową oraz zadeklarują stałe wpływy na ROR. W ramach promocji bank zwróci nie więcej niż 200 zł łącznie. Co ważne, bank zastrzega sobie prawo do obciążenie klienta równowartością przekazanych odsetek, jeśli ten zdecyduje się zamknąć rachunek przed upływem roku. Promocja „Oszczędzam na Rachunkach” trwa do 30 listopada br.
Do końca października br. podobna promocja co w Credit Agricole obowiązywała również w PKO BP. Klientom, którzy założyli Konto za Zero między 22, a 31 października bank będzie przez najbliższe 12 miesięcy oddawał 10 proc. za rachunki telefoniczne lub doładowania telefonu. Miesięczna kwota zwrotu nie przekroczy jednak 10 zł. Warto dodać, że PKO BP zachęca również do założenia konta osobistego poprzez usługę wydłużenia gwarancji na sprzęt RTV i AGD. Bank daje klientom darmowe ubezpieczenie, które przedłuża 24-miesięczną gwarancję o kolejne 12 miesięcy. Promocja dotyczy sprzętów zakupionych przy pomocy karty debetowej wydanej do Konta za Zero.
10 proc. za internet, gaz lub telefon postanowił oddawać także Citi Handlowy. Promocja przeznaczona jest dla użytkowników bankowości mobilnej, którzy korzystają z usługi FotoKasa. Jest to rozwiązanie pozwalające opłacać faktury wybranych dostawców po zeskanowaniu kodu 2D aparatem fotograficznym znajdującym się w telefonie. Na podstawie zeskanowanego kodu aplikacja rozpoznaje dane usługodawcy i faktury, a później przenosi użytkownika do wypełnionego formularza płatności, który wystarczy zaakceptować. Liczba współpracujących z bankiem usługodawców jest wciąż krótka (UPC Polska, Telekomunikacja Polska, Netia oraz PGNiG). Promocja Citi Handlowego dotyczy 10 tys. pierwszych transakcji. Bank zwracając 10 proc. wartości faktury zobowiązuje się oddać jednorazowo nie więcej niż 20 zł. Każdy uczestnik promocji trwającej do końca 2012 roku może odzyskać maksymalnie 100 zł.
Komentarz
Pomoc banków w zmianie dostawcy usług lub bezpośredni zwrot części wydatków poniesionych na opłatę rachunków wygląda ciekawie na tle tradycyjnego moneyback, który instytucje finansowe zaprezentowały na polskim rynku ok. cztery lata temu. Jest to rozwiązanie, które może szczególnie przypaść do gustu klientom poszukującym oszczędności na comiesięcznych opłatach. Wydaje się jednak, że nie zastąpi ono popularnego zwrotu części wydatków poniesionych kartą płatniczą na stacji paliw, w supermarkecie czy podczas zakupów w sieci. Dopłacanie do rachunków ma dla banków raczej sens w przypadku chwilowego podbicia statystyk prezentujących liczbę klientów. Oferowanie zwrotu za płatności kartą powoduje natomiast, że klienci chętniej wyciągają plastik z portfela co przekłada się również na przychody banków. Druga metoda jest więc dla banków korzystniejsza, ponieważ zyskują one faktycznie aktywnych klientów. Jeśli więc coś spowoduje, że popularność typowego moneyback zmaleje, to obcięcie stawek interchange (prowizji, którą banki otrzymują za płatności kartami), a nie chwilowe dopłacanie do rachunków przez konkurencyjne banki.
Michał Sadrak
Open Finance