Niskie stopy i co dalej?
Historycznie niskie oprocentowanie stóp banku centralnego jest przez wielu odbierane jako coś nadzwyczajnego. Tymczasem przy obecnym poziomie inflacji jest to naturalna reakcja regulatora rynku mająca pobudzić akcję kredytową. Spadające zyski z bankowych depozytów dają nadzieję na odrodzenie rynku akcji na GPW oraz odbicie w górę wartości jednostek TFI. Decyzja Rady Polityki Pieniężnej była więc absolutnie racjonalna.
Polityka monetarna prezesa NBP, prof. Leszka Balcerowicza z przełomu XX i XXI w. polegająca na utrzymywaniu wysokich stóp dała w efekcie niski wzrost PKB, za to rekordowo duże bezrobocie. Po roku 2008 ratował nas eksport, miliardy unijnych funduszy i… wysoki popyt wewnętrzny.
Dziś jest znacznie trudniej: Polaków dopadł pesymizm wynikający z kryzysu UE oraz smutnych obserwacji degrengolady, jaką w całym społeczeństwie daje zacięta walka PO i PiS. Co gorsze, udział inwestycji publicznych w PKB spadnie w tym roku do poziomu 3 proc. (w latach 2010-2011 było to 6 proc.). Kolejne duże fundusze z UE zaczną zasilać publiczne inwestycje dopiero w roku 2015/2016. Dodatkowo euroland, trawiony brakiem wizji skutecznych reform, kupuje w tym roku mniej polskich towarów.
W tej sytuacji konieczne jest zachęcenie Polaków do zwiększenia konsumpcji, także przez branie tańszych kredytów. Dlatego eksperci RPP, widząc brak wizji rządu na walkę ze spowolnieniem gospodarczym, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.