Niespójna i mocno zaskakująca decyzja RPP o utrzymaniu stóp na dotychczasowym poziomie podniosła zmienność na złotym

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bachert.joanna.pko.bp.02.267x400Środowa sesja na rynku głównej pary walutowej przyniosła silną przecenę wspólnej waluty. Jeszcze przed południem kurs EURUSD spadł poniżej 1,25. W kraju, w oczekiwaniu na zakończenie posiedzenia RPP złoty tracił na wartości, przełamując na parze EURPLN opór na 4,238 na godzinę przed decyzją.

RPP zaskoczyła rynek (i to mocno) pozostawiając stopy na niezmienionym poziomie 2,0% dla stawki referencyjnej. W reakcji na tak jastrzębi komunika złoty umocnił się, spychając kurs EURPLN do 4,22. Podczas konferencji prasowej prezes NBP M. Belka powiedział, że przesłanką do utrzymania w listopadzie stóp procentowych bez zmian był stabilny wzrost gospodarczy ograniczający ryzyko utrzymania się inflacji poniżej celu w średnim okresie. Rada nie wykluczyła jednak dalszego dostosowania polityki pieniężnej w przyszłości wskazując na utrzymującą się „niepewność co do przyszłej koniunktury”. To oznacza, że teraz nie perspektywy inflacyjne, a oczekiwana dynamika rozwoju gospodarczego będzie wpływać na kolejne decyzje RPP. Obserwując prezesa M. Belką podczas spotkania z dziennikarzami nietrudno było domyślić się, że środowa decyzja Rady nie była po jego myśli przechodząc jednym głosem najprawdopodobniej pani E. Chojnej-Duch. Po konferencji prasowej złoty oddał grosz powracając na EURPLN powyżej 4,23.

Jak już wspomnieliśmy, na rynku bazowym, dolar powrócił do wzrostów, w czym pomogła m.in. wygrana przez Republikanów częściowych wybory do Senatu (po raz pierwszy od 2006 r. będą oni mieli większość w dwóch izbach Kongresu). W ocenie inwestorów zmniejszyło się ryzyko ewentualnych ustawowych paraliżów, które miały miejsce w ostatnich latach w USA. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że współpraca republikańskiego Kongresu z prezydentem B. Obamą (demokratą) może być trudna. Rośnie natomiast oczekiwanie, że na ścieżkę wzrostu powracać zacznie sektor rafineryjny, który na przestrzeni ostatnich miesięcy odnotowywał spadki. Rynek liczy, że Republikanie będą opowiadać się za budową nowych rurociągów i gazociągów oraz dążyć do uchwalania ustaw łagodzących ograniczenia dotyczące eksportu ropy naftowej oraz gazu ziemnego.

Wczorajsza słabość wspólnej waluty to też wynik spekulacji, jakoby bankierzy centralni strefy euro kwestionowali styl zarządzania i komunikacji z rynkiem stosowany przez prezesa M. Draghi-ego. „Żale” dotyczyć miały przede wszystkim braku konsultacji decyzji dot. ewentualnych niestandardowych programów wsparcia (chodziło tu o ujawnienie celu dla zwiększenia sumy bilansowej EBC, po tym jak Rada uznała, że nie należy go ustalać). Rynek zaczął się więc obawiać o wagę informacji napływających z Frankfurtu. W tej sytuacji mało prawdopodobne wydaje się, by podczas dzisiejszego posiedzenia EBC maiły zapaść jakiekolwiek nowe decyzje (wcześniej mówiło się o planowanym szerokim skupie obligacji korporacyjnych). Można zadać też sobie pytanie: czy w tej sytuacji powszechnie oczekiwane przez rynek klasyczne QE będzie jeszcze możliwe? W naszej ocenie jak najbardziej, biorąc szczególnie pod uwagę zeszłotygodniowe poluzowanie polityki przez Bank Japonii i wczorajszą jego zapowiedź determinacji w osiągnięciu zaplanowanego 2,0% celu inflacyjnego.

Podczas środowej sesji wpływ na przedpołudniowe notowania eurodolara miała też publikacja ostatecznego odczytu indeksu aktywności PMI dla usług w strefie euro w październiku. Jak podał Markit dane okazały się słabsze względem pierwszej publikacji (52,3 pkt. wobec 52,4 pkt.), a dodatkowo zaniepokoił fakt, że do rozczarowania wynikiem przyczyniły się Niemcy pokazując spadek indeksu PMI-usługi do 54,4 pkt wobec 54,8 pkt oczekiwanych. Wspólna waluta wsparcia nie znalazła też w opublikowanych również w środę danych sprzedażowych. Według Eurostatu wrześniowa sprzedaż detaliczna nie sprostała oczekiwaniom rynkowym rosnąc o 0,6% r/r i obniżając się aż 1,3% m/m.

Euro traciło na wartości nie tylko wobec dolara, ale też w relacji do franka szwajcarskiego. Kurs EURCHF spadł w środę do najniższego poziomu od dwóch lat coraz bardziej przybliżając się do akceptowalnego przez Szwajcarski Bank Narodowy 1,20. Aprecjację franka przerwały dopiero opublikowane dane wskazujące na narastające zagrożenie deflacją, co może skłonić SNB do przeprowadzenia interwencji na rynku walutowym w celu osłabienia rodzimej waluty.

141106.ryn.walut.01.350x141106.ryn.walut.02.350x141106.ryn.walut.03.550x

Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski