Niemcy w depresji?
Niedawno rząd federalny udzielił odpowiedzi na interpelację w tej sprawie, złożoną przez frakcję Lewicy w Bundestagu. Przede wszystkim wzrosła liczba niemieckich L-4, wydanych pracownikom ustawowo ubezpieczonym (gesetzlich krankenversicherte Arbeitnehmer): od 2008 roku w ciągu dziesięciu lat z 319 do 546 milionów, czyli o 71 procent.
98 mln dni chorobowych w ciągu roku
W swoistym rankingu źródeł zwolnień dolegliwości psychiczne, głównie depresja i stany lękowe, przesunęły się w tym czasie na drugie miejsce: w 2017 roku były powodem 98 milionów dni chorobowych. Oznaczało to ponadprzeciętny wzrost o 144 proc. Kobiety były na zwolnieniu lekarskim z powodów psychicznych 59 mln dni, mężczyźni zaś 39 mln.
Najczęstszą przyczyną brania zwolnień lekarskich są w Niemczech schorzenia kręgosłupa: 139 mln dni chorobowych (wzrost o 63 proc.). Na trzecim miejscu, po depresji, plasuje się niedomaganie układu oddechowego: 82 mln dni.
Depresja − formalna jednostka chorobowa
Depresja jako coraz częstszy powód zwolnienia to w dużej mierze efekt uznania tej dolegliwości za „normalną” chorobę. Dawniej była powszechnie lekceważona bądź uważana za wstydliwą. Wzrost liczby zwolnień to też konsekwencja większej gotowości pracowników do ujawniania tej przypadłości.
Ale i tak długofalowy trend jest wyrazisty, co pokazała analiza kasy chorych DAK (Deutsche-Angestellten-Krankenkasse): 40 lat temu spośród pięćdziesięciu zwolnień lekarskich tylko jedno miało przyczynę mentalną; dzisiaj taka diagnoza widnieje na co szóstym zwolnieniu.
Młodzi ludzie coraz częściej zagrożeni
Z kolei ekspertyza Kupieckiej Kasy Chorych (Kaufmännische Krankenkasse) wykazała niepokojące tendencje wśród młodzieży, która z różnych powodów nie może uporać się z obecną rzeczywistością. Wśród młodych ludzi wkraczających na rynek pracy lub jeszcze uczących się coraz częściej odnotowuje się depresje, myśli samobójcze, stany lękowe, zaburzenia kompulsywno-obsesyjne.
W analizie zauważono zresztą dla porównania, że podobne zjawisko zarejestrował w USA związek tamtejszych psychologów. W ciągu dziewięciu lat o 52 proc. wzrosła tam liczba młodych ludzi mających poczucie depresji. Zdaniem psychologów, zakłócenia psychiczne u młodych ludzi po części wynikają ze zmian kulturowych w społeczeństwie, ale też z niedomiaru snu u młodzieży szkolnej.
Antydepresanty co dwa tygodnie
Jeszcze inna kasa chorych (Techniker Krankenkasse – TK) w swej ekspertyzie wyliczyła, że 43 proc. zatrudnionych w Niemczech czuje się zestresowanych. W przeliczeniu na wszystkich zatrudnionych, nie tylko należących do TK, każdemu z nich w ciągu roku przeciętnie przepisano środki antydepresyjne na dwa tygodnie.
Wiadomość dobra jest taka, że pracownicy dziś łatwiej mogą się przyznać do depresji, lęków czy wewnętrznego wypalenia i uzyskać nawet kilkutygodniowe zwolnienie lekarskie na regenerację ducha.
Złą wiadomością jest zaś to, że takie zakłócenia narastają. A winna jest, jak mówił sarkastycznie aktor i satyryk w PRL-u, Kazimierz Rudzki, „coraz bardziej otaczająca nas rzeczywistość”.