Nie masz nic? Umorzymy ci dług
Związek Banków Polskich ostrzega, aby ustawa o upadłości konsumenckiej nie stała się dla obywateli sygnałem, że nie warto regulować zobowiązań. Nie może być działania automatycznego na zasadzie: jeżeli nic nie masz, umarzamy ci się wszelakie długi po wsze czasy i możesz się na nowo zadłużać.
Mec. Jerzy Bańka, wiceprezes ZBP uważa, że nowe regulacje prawne nie powinny być premią dla każdego, kto chce, tylko dla osób, które popadły w pętlę zadłużenia z przyczyn losowych. Jeżeli z powodu w pełni świadomie podjętych decyzji kredytowych, ktoś nie chce spłacać swoich długów, banki w każdym państwie posiadają odpowiednie narzędzia, aby je odzyskać. Nie może być tak, że jedynie wierzyciele będą łożyć na funkcjonowanie systemu. W Polsce, wzorem legislacji w innych krajach europejskich, winien on stanowić swoisty przywilej dla dłużnika, z którego może skorzystać tylko w określonych prawem przypadkach. Zasadą niepodważalną jest bowiem konieczność maksymalnego zaspokojenia wierzycieli oraz zapewnienie ochrony ich słusznych praw.
– Mamy do ustawy liczne uwagi i oceny negatywne – stwierdza mec. J. Bańka. – Niepokoi nas nadmierny liberalizm i otwarcie na bezwarunkowe oddłużenie. Asymetria, zawsze obecna w relacjach między wierzycielami i dłużnikami, może być jeszcze większa m.in. z powodu daleko idących uproszczeń w procedurach sądowych. Obawiamy się, że zanim zostanie ustalona linia orzecznicza na odpowiednio wysokim akceptowalnym poziomie, będzie dochodziło do spektakularnych orzeczeń ze szkodą dla banków.
– Jeżeli wprowadza się asymetrię w prawach, to ci najsłabsi, którzy niejako z definicji liczyliby na wsparcie nie dostaną go, a skutki związane z wykluczeniem społecznym i ekonomicznym mogą być dotkliwe. Za lawinę upadłości zapłacilibyśmy wszyscy: banki i właściciele małych firm oszukani przez nierzetelnych klientów, członkowie spółdzielni z umorzonymi zaległościami w czynszu i opłatach za mieszkania, ale też sami beneficjenci ustawy, którzy zostaliby stygmatyzowani likwidacją majątku, a następnie niemożnością uzyskania wsparcia ze strony instytucji finansowych.
Na świecie regulacje dotyczące upadłości istnieją od wielu lat. W Wielkiej Brytanii co kwartał bankructwo ogłasza 5-10 tys. osób, w USA decyduje się na to co roku 1,5 mln konsumentów. Blisko 70 proc. Amerykanów, którzy skorzystali z procedury tzw. chapter 13, stanęło na nogi, o ile miało stały dochód, ich zadłużenie na karcie kredytowej nie przekraczało 250 tys. dol., a dług hipoteczny nie był wyższy niż 750 tys. dol. W prawie niemieckim obowiązuje zasada, że najpierw trzeba spróbować ułożyć się z wierzycielami. Jeśli na to nie przystaną, pozostaje droga sądowa. Sędzia ustala wysokość comiesięcznych spłat i wyznacza tzw. powiernika, który zarządza majątkiem i dochodami dłużnika przez kolejnych sześć lat. Po udanym okresie „dobrego zachowania” sąd odpuszcza resztę długów.
Nowa ustawa wpisuje się w szerszy kontekst prawodawstwa, które ma charakter prokonsumencki. Dotyczy to zresztą nie tylko Polski, ale również innych krajów UE. Eksperci ostrzegają jednak, że zbyt daleko posunięty proces ochrony praw konsumentów może wymknąć się spod kontroli i wywołać recydywę groźną dla gospodarki oraz systemu finansowego państwa, nie tylko dla samych banków.