Nawet 90 procent uprawnionych może skorzystać z wakacji kredytowych, przewiduje ZBP
Karol Mórawski: Do Sejmu trafił projekt ustawy, wprowadzającej tzw. wakacje kredytowe dla kredytobiorców hipotecznych. Czy prawidłowe jest użycie sformułowania „wakacje kredytowe” wobec rozwiązania wprowadzanego regulacyjnie? Klasyczne wakacje kredytowe wynikają wszak z ustaleń umownych pomiędzy bankiem a klientem…
Tadeusz Białek: Takie określenie przyjęło się w nomenklaturze rządowej, dlatego posługujmy się tym sformułowaniem. Na pewno nie mamy do czynienia z „moratorium”, dlatego że rozwiązania prawne zaproponowane przez polski rząd w żadnym wypadku nie będą tak kwalifikowane przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego.
Trzymając się sformułowania, zawartego w rządowej narracji, zasadnym jest zatem mówienie o wakacjach kredytowych, choć, jak Pan wspomniał, nie jest to pojęcie precyzyjne w tym przypadku.
Najwięcej kontrowersji budzi bez wątpienia fakt, iż możliwość skorzystania z nowego instrumentu nie byłaby uzależniona od tego, czy w danym przypadku kredytobiorca ma trudności ze spłatą zobowiązania. Czy faktycznie wsparcie będzie przysługiwać każdemu, niejako z automatu?
‒ To jest największe zastrzeżenie, jakie wobec tego projektu zgłaszał sektor bankowy. W aktualnej postaci byłoby to rozwiązanie daleko nieproporcjonalne, niesprawiedliwe, a przede wszystkim niezgodne z deklaracją premiera, który podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego wyraźnie wskazywał, że wsparcie powinno być ukierunkowane na te osoby, które wskutek wzrostu rat będą mieć problem ze „spięciem” budżetu domowego.
Tymczasem rządowa propozycja w wersji, w której trafiła do Sejmu jest rozwiązaniem de facto dla każdego. Jedyne, co udało się doprecyzować, w ramach konsultacji społecznych projektu, to że wakacje kredytowe dotyczyć mogą tylko jednego zobowiązania, zaciągniętego na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych.
Według naszych wyliczeń kwoty odroczeń za dwa lata sięgają 30 mld zł, ponieważ zakładamy, że będzie to rozwiązanie bezwarunkowe czyli dla każdego […] ta forma pomocy obejmie także osoby zamożne, nie mające żadnego problemu ze wzrostem raty
Dzięki temu z pomocy zostaną wyłączeni nabywający mieszkania w celach inwestycyjnych. Nie uwzględniono natomiast kwestii fundamentalnej, czyli wprowadzenia pewnych kryteriów dla korzystających z tego instrumentu.
Przyznawanie wsparcia będzie całkowicie odformalizowane, wersja złożona do Sejmu zakłada jedynie konieczność złożenia przez wnioskującego oświadczenia, że kredyt został zaciągnięty na cele mieszkaniowe, co sprawia, że praktycznie każdy będzie uprawniony do złożenia takiego wniosku.
W tej postaci projekt ma charakter osłabiający dyscyplinę płatniczą i kontrproduktywny wobec polityki antyinflacyjnej rządu i NBP, a dodatkowo nie uwzględnia ono skali wpływu na sektor bankowy. Według naszych wyliczeń kwoty odroczeń za dwa lata sięgają 30 mld zł, ponieważ zakładamy, że będzie to rozwiązanie bezwarunkowe czyli dla każdego.
Szacunki, które podał rząd, opiewają na ok. 8 mld na przestrzeni dwóch lat, jednak są one dalece zaniżone, gdyż uwzględniają znacznie mniejszą skalę beneficjentów, na poziomie 50% uprawnionych. Tymczasem według naszych, ostrożnych szacunków, może to być pomiędzy 80 a 90% uprawnionych.
To oznaczałoby, że ta forma pomocy obejmie także osoby zamożne, niemające żadnego problemu ze wzrostem raty. Odbyłoby się to z absolutną szkodą dla sektora bankowego, jego kondycji finansowej, stabilności, płynności, zdolności do finansowania gospodarki. Tak potężne obciążenie banków kosztami byłoby całkowicie nieuzasadnione.
W mediach można spotkać opinie, jakoby rozwiązanie mogło być szansą do bezpodstawnego wzbogacenia się. Niektórzy mogą połączyć wakacje kredytowe z przedterminową spłatą części kredytu, by w ten sposób uzyskać kolejne, nienależne korzyści…
‒ Jesteśmy zdegustowani faktem, iż w poważnych mediach publikowane są poradniki wskazujące, jak uczynić z tych wakacji narzędzie do zwiększenia zysku przez kredytobiorcę. Takie działania należy uznać za całkowicie nieodpowiedzialne, wręcz uderzające w stabilność systemu finansowego i jego zdolność do finansowania gospodarki.
To kolejny dowód na to, iż wsparcie nie może być przeznaczone dla każdego, szczególnie w kontekście możliwości zwiększania swych dochodów czy zysku w sposób niezgodny z założeniami tych propozycji, jakimi miała być pomoc osobom potrzebującym.
Jak z nowym problemem będą sobie radzić banki, biorąc pod uwagę, że już dotychczas sytuacja sektora była skomplikowana pod względem otoczenia regulacyjno-prawnego?
‒ Wprowadzenie tak szerokiej możliwości odroczenia spłaty kredytu bez wątpienia wpłynie na kondycję sektora finansowego, jego zdolność do bieżącego finansowania potrzeb gospodarki.
Wakacje kredytowe przyniosą skutek połowiczny, przejściowy, ograniczając się do krótkoterminowego zawieszenia spłaty rat, przez co zobowiązanie kredytobiorcy ulega wydłużeniu
Oprócz ograniczenia akcji kredytowej, które jest oczywistą konsekwencją, będziemy mieli do czynienia z silnym impulsem proinflacyjnym, a zwiększone obciążenia polskiego sektora finansowego, związane ze wzrostem inflacji, osłabią znacząco jego kondycję, budowaną w ostatnich latach.
Rozwiązanie jest szkodliwe, motywowane populizmem, a przede wszystkim całkowicie nieproporcjonalne, gdyż sektor bankowy wielokrotnie deklarował, że jest otwarty na poszukiwanie narzędzi wspierających osoby, które tego wsparcia faktycznie potrzebują.
To przecież bankowcy sugerowali, by skupić się na wzmacnianiu Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Wakacje kredytowe przyniosą skutek połowiczny, przejściowy, ograniczając się do krótkoterminowego zawieszenia spłaty rat, przez co zobowiązanie kredytobiorcy ulega wydłużeniu.
Za ten czas zamrożenia rat, za korzystanie z kapitału zapłaci oczywiście bank, co nie sposób uznać za sprawiedliwe.