Naprawa samorządów drogą do sprawnego państwa
Polska administracja samorządowa "zdeformowała się, dostała zadyszki" i potrzebuje fundamentalnych zmian. Ćwierć wieku od odrodzenia wolnego samorządu kosmetyczny, doraźny lifting nie wystarczy. Taki wniosek płynie z Gdańska, gdzie dziś zakończyła się 19. Konferencja "Miasta w Internecie". Uczestnicy spotkania nie tylko sporządzili diagnozę, ale wskazali również sposoby usprawnienia działania i podniesienia skuteczności JST. - Pytanie zadane już podczas pierwszej sesji plenarnej - czy polskie samorządy powinny doczekać się "wymiany" silnika - doczekało się konkretnej i jednoznacznej odpowiedzi. Jeśli chcemy przywrócić samorządom rolę motorów polskiego rozwoju - doraźne naprawy nie wystarczą, potrzebna jest kompleksowa zmiana -mówi autor programu 19. KMWI, Krzysztof Głomb.
Silnik do wymiany
Prof. Jerzy Stępień, którego wykład rozpoczął Konferencję wskazał możliwe przyczyny takiej sytuacji. Jeden z „ojców” polskiego samorządu uważa, że do deformacji JST doszło m.in. dlatego, że nie wszystkie założenia reformy sprzed 25 lat zostały wcielone w życie. – W Polsce nigdy nie dokończono reform administracyjnych. Nie zreformowano centrali i dlatego mamy cały czas Polskę resortową, czy nawet silosową, gdy jedno ministerstwo nie wie, co robi drugie – argumentował prof. Stępień. – Po drodze „zapomnieliśmy” o tym, że dopiero wtedy możemy czuć się obywatelami, jeśli mamy wpływ na to, co dzieje się zarówno z władzą centralną, jak i lokalną – przekonywał. – Pamiętajmy, że samorząd po 1989 roku był alternatywą dla państwa znanego Polakom od końca lat czterdziestych. Był kluczem dla zrozumienia pozycji obywatela w społeczeństwie – mówił.
Zdaniem profesora szczególnie mocno zaszkodził samorządom brak rozdzielenia funkcji politycznych od zarządczych. – Jakie wprowadziłbym zmiany? Po pierwsze: ustanowiłbym stanowisko „city menedżera”, który przejąłby wszystkie zadania związane z zarządzaniem, po drugie: prezydent, burmistrz, czy wójt powinien być równocześnie przewodniczącym rady, a po trzecie, wróciłbym do idei zlikwidowania diet radnych. Teraz mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której pracują oni z pobudek czysto finansowych, a nie z potrzeby działania i wprowadzania zmian – wylicza profesor Stępień.
Podobną diagnozę, ale inne „metody leczenia” wskazuje wiceprezydent Łodzi, Ireneusz Jabłoński.- Samorząd dostał zadyszki, bo został zniekształcony – uważa. – Należy zmniejszyć liczbę gmin, na przykład poprzez likwidację tych położonych wokół miast powiatowych, czy większych ośrodków. Ponadto koniecznie musimy przemyśleć obecny model powiatu – dziś wiadomo, że ten obecny się nie sprawdził. Nowy powinien być oparty na celowym związku gmin. To spowoduje racjonalizację i przyniesie spodziewane korzyści. Podobnych zmian powinny doczekać się także sejmiki – argumentuje Jabłoński. – Pamiętajmy także o jeszcze jednej ważnej kwestii. Jeżeli samorząd sam definiuje potrzeby i sposób ich zaspokajania – powinien sam go finansować.
Na inny problem związany z funkcjonowanie samorządów zwrócił uwagę prof. Paweł Śpiewak. Jego zdaniem w samorządach zatrudniani są w większości „znajomi i koledzy, a kryterium kompetencyjne nie istnieje.” Jeśli chodzi o kierunek zmian, których potrzebują JST, profesor jest ostrożny. – To nie tak, że im mniej państwa, tym więcej społeczeństwa obywatelskiego. Tak to nie działa. Nie ulega dla mnie jednak wątpliwości, że nie będzie świadomego wyborcy centralnego, bez „treningu”, jaki musi przejść na szczeblu samorządowym – mówi Śpiewak.
Ireneusz Jabłoński wierzy, że konieczne do sprawnego działania samorządów zmiany uda się wprowadzić. – To, co jest konieczne jest możliwe – mówi. – Uważam, że zarówno diagnoza, jak i wskazane rozwiązania są godne uwagi i głos płynący dziś z Gdańska zostanie usłyszany. Samorządy potrzebują dziś zmian, do których ja dodałbym jeszcze skuteczne oddzielenie ich od polityki centralnej -podkreśla prezes Stowarzyszenia „MIasta w Internecie” Krzysztof Głomb. – Naszą diagnozę potwierdzili także inni eksperci, m.in. Piotr Wołejko(Pracodawcy RP – red.), czy Krzysztof Komorowski (Instytut Sobieskiego – red.). Ich zdaniem sporo problemów związanych z cyfryzacją administracji wynika bowiem z wymienionych wcześniej błędów systemowych administracji „analogowej”.
Ostatnie takie „rozdanie”. Jak nie zmarnować najbliższej perspektywy
Rozpoczęcie nowej unijnej perspektywy finansowej i związany z tym niepokój – szczególnie po stronie samorządów – zaowocowały wyjątkowo liczną reprezentacją przedstawicieli polskich gmin, powiatów, miast i województw, którzy zjechali do Gdańska. Doczekali się oni bardzo mocnej deklaracji ze strony Izabeli Leszczyny, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów. Jej zdaniem samorządy udźwigną koszty związane z nową perspektywą finansową i zabezpieczaniem środków na tzw. „wkład własny”.
– Po pierwsze, to warto podkreślić już na wstępie, że polskie samorządy zdały egzamin z wydawania pieniędzy unijnych podczas pierwszej perspektywy finansowej. To oczywiście nie znaczy, że nie zdarzały się błędy. Problem leży w tym, że Polska ma wyższe wydatki niż dochody. To dlatego absorpcja funduszy unijnych bywa zagrożona – przekonywała Leszczyna. – W krajach intensywnie wykorzystujących środki unijne – jak Polska – istnieje ryzyko negatywnego wpływu dostosowań fiskalnych na wykorzystanie środków, poprzez ograniczenie wydatków na współfinansowanie. Dlatego odpowiedzialne wykorzystywanie środków unijnych dotyczy planowania budżetu zarówno na poziomie państwa, jak i województwa, powiatu i gminy – argumentowała dodając, że „lepszym wyjściem jest cięcie wydatków, niż podnoszenie podatków.”
Uczestnicy gdańskiej Konferencji doczekali się również pierwszej tak dokładnej prezentacji konkretnych instrumentów możliwych do wykorzystania przez JST przy realizacji projektów unijnych. – Mam na myśli m.in.: realizację inwestycji w formule partnerstwa publiczno-prywatnego poprzez projekty hybrydowe łączące środki z bezzwrotnej pomocy z UE z formułą PPP oraz obligacje przychodowe, które mogą być alternatywnym źródłem finansowania inwestycji JST -precyzuje Izabela Leszczyna.
Najważniejsza i najbardziej oczekiwana prezentacja dotyczyła związanego z tym samym problemem, zupełnie nowego pomysłu rządowego, który w Gdańsku został pokazany po raz pierwszy ze szczegółami. Chodzi o Fundusz Inwestycji Samorządowych, który ma pomagać gminom w pozyskiwaniu pieniędzy na wspomniany wcześniej „wkład własny”. – FIS będzie finansował inwestycje, m.in. w sektorach: wodociągowo-kanalizacyjnym, ciepłowniczym, gospodarki odpadami, infrastruktury miejskiej, transportu miejskiego. Partnerami inwestycyjnymi Funduszu będą: samorządy, spółki komunalne, podmioty prywatne. BGK i spółka PIR zainwestują w FIS łączną kwotę 600 mln zł -tłumaczyła Leszczyna.
Problemy związane z planowaniem projektów na lata 2015-2020 były podczas Konferencji podnoszone bardzo często. Szczególnie w kontekście kontynuacji cyfrowej transformacji Polski. – Zastanawiające jest, że efektywność działania nie jest ani formalnym, ani rzeczywistym priorytetem dla instytucji publicznych. Jeśli dodamy do tego nieprecyzyjnie zdefiniowane cele działania instytucji publicznych i resortowy (silosowy) ustrój administracji to w zasadzie już wiemy, co uniemożliwia optymalizację procesów przechodzących przez różne agendy administracji -mówił Krzysztof Komorowski z Instytutu Sobieskiego. – Przez 10 lat od uchwalenia ustawy o informatyzacji widać, że efekty większości projektów są dalekie od zakładanych. Nawet te działające nie ułatwiają życia ani obywatelom, ani przedsiębiorcom, ani urzędnikom. To bardzo duży problem -dodawał ekspert ds społeczno-ekonomicznych Piotr Wołejko.
Na konieczność zmian wskazywała także Justyna Duszyńska z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.- Mam wrażenie, że wiele przepisów wiąże nam ręce, a nie ułatwia. Pewne kwestie są „przeregulowane” – mówiła. – Chcemy, by obywatele stali w centrum rozwiązań informatycznych – dzięki temu administracji łatwiej będzie się zmieniać i unowocześniać – podkreślała. Zdaniem Piotra Wołejki problem prawny polega także na wielości przepisów. – Według jednego z badań, aby poznać obowiązujące w Polsce przepisy (tylko te opublikowane w Dzienniku Ustaw) musielibyśmy poświęcać na to 3,5 godziny dziennie każdego dnia roku.
Uproszczeniu powinny ulec nie tylko przepisy, ale również sposób myślenia o cyfrowym rozwoju. – Mówienie o e-usługach jest już nie na miejscu. Tak, jak i rozróżnienie na usługi „normalne” i „e-usługi”. Podobnie jest z informatyzacją. Przecież cyfrowy, zinformatyzowany świat otacza nas na codzień – argumentował Marcin Malicki z Centralnego Ośrodka Informatyki. – Kontrola NIK wskazała, że interoperacyjność w systemach kilkudziesięciu jednostek administracji publicznej jest zapewniona tylko na poziomie określonym przepisami. W obliczu takiego rozwoju technologii z jakim mamy do czynienia obecnie to bardzo złe. Zamiast sprawnego systemu mamy dziurawy listek figowy – przekonywał Krzysztof Komorowski.
Najważniejsze i najbardziej aktualne problemy informatyzacji starał się zebrać Michał Bukowski z MAiC. – Według resortu są to: brak całościowej wizji cyfrowego państwa i jej umocowania prawnego, brak akceptowanego właściciela budowy cyfrowego państwa, brak współuczestnictwa kluczowych interesariuszy informatyzacji w tworzeniu wizji i dostarczaniu usług wspólnych, dostarczanie usług, których nie potrzebują obywatele, brak wystarczających kompetencji po stronie administracji.
Oświatowe dylematy: jak, ile, komu, na co…
Ostatnią „ścieżką tematyczną” 19. KMWI była ścieżka oświatowa. Rekomendacje Ministerstwa Edukacji Narodowej co do przyszłości procesów transformacji polskiej szkoły przedstawiła Urszula Augustyn, Sekretarz Stanu MEN. Zgodnie z nią „dalszy proces cyfryzacji szkół powinien odbywać się według holistycznej koncepcji uwzględniającej integrację działań na rzecz doposażenia szkół w nowoczesne pomoce dydaktyczne, z uwzględnieniem indywidualnej sytuacji każdej szkoły, z działaniami na rzecz podniesienia kompetencji nauczycieli oraz wdrożeniem innowacyjnego modelu nauczania – uczenia się z wykorzystaniem elektronicznych zasobów edukacyjnych.”
Warto podkreślić, że na kontynuację programu Cyfrowa Szkoła zapisano 1,2 mld zł. – Program musi być kontynuowany, przypomnę, że dotychczasowe „produkty” Cyfrowej Szkoły to: ok. 50 000 lekcji z wykorzystaniem TIK, ok. 70 tys. uczniów uczestniczących w zajęciach z wykorzystaniem TIK, ponad 2 tysiące scenariuszy lekcji, ok. 1,5 tysiąca otwartych lekcji, ponad 1,5 tysiąca projektów edukacyjnych, ok. 3,5 tys. nauczycieli współpracujących i uczących się w 73 sieciach współpracy, 399 szkół, które zdobyło doświadczenie we wdrażani – wylicza Urszula Augustyn.
Sporo obaw związanych z finansowaniem kolejnych etapów cyfrowej transformacji polskiej szkoły ma Zdzisław Nowakowski, Sekretarz Rady ds. Informatyzacji Edukacji MEN przedstawił analizę, z której wynika, że wartość nakładów na ten cel będzie niższa. – Są pieniądze na doprowadzenie światłowodów do szkół – bardzo dobrze, ale nie ma pieniędzy na wykonanie sieci w tych szkołach. To bardzo negatywne zjawisko, a proszę pamiętać, że nie mówimy o kupnie routera, tylko stawianiu bezpiecznej, stabilnej szkolnej sieci. Według ekspertów, koszt takiej inwestycji dla niewielkiej szkoły to nawet 30-40 tys. zł – argumentował Krzysztof Głomb. Uczestniczący w Konferencji eksperci Poznańskiego Centrum Superkomputerowo-Sieciowego podkreślali, że istniejąca infrastruktura sieciowa w szkołach i jakość dostępu do internetu nie gwarantują możliwości korzystania online z e-podręczników, które już we wrześniu udostępni MEN. – Jakość dostępu do internetu w polskich szkołach ogranicza efektywność korzystania z TIK – mówił dr Krzysztof Kurowski.
Uczestnicy byli zgodni także co do tego, że zapisane w PO PC 145 mln euro na edukację cyfrową dorosłych to zdecydowanie zbyt mało. – Jak mantrę powtarzam, że poza światem cyfrowym jest niemal 10 mln Polaków powyżej 50. roku życia. Rządowy zapis pozwoli „włączyć” do sieci w ciągu najbliższych siedmiu lat jedynie co dziesiątego z nich! Jeśli chcemy prawdziwej cyfrowej alfabetyzacji to musimy to zmienić – przekonywał Krzysztof Głomb przyłączając się do specjalistów, apelujących o powtórną analizę możliwości zwiększenia środków na finansowanie projektów cyfryzacyjnych.
Kilka możliwości i sposoby skutecznego szukania dodatkowych pieniędzy wskazał Mateusz Golański z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. Jego zdaniem, środki na projekty cyfryzacyjne (priorytet 10.1) powinny zostać wzbogacone o pieniądze z drugiej osi Regionalnych Programów Operacyjnych. O tym, że jest to możliwe świadczy przykład Małopolski, która skutecznie wynegocjowała taką możliwość. – Ok. 2,2 mld euro alokacji na Program Operacyjny Polska Cyfrowa zostanie wydane na: ponad 1 mld – dostęp do szerokopasmowego internetu, niespełna 1 mld – nowoczesne e-usługi publiczne, 145 mln – cyfrowe umiejętności mieszkańców, niespełna 60 mln – pomoc techniczna.
W konferencji „Miasta w Internecie” wzięło udział ponad 300 przedstawicieli samorządów, administracji rządowej, niezależnych ekspertów oraz cyfryzacyjnych specjalistów.
Stowarzyszenie „Miasta w Internecie”