Najgorszy tydzień dla euro od początku roku

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

obliczenia.euro.02.250xW mijającym tygodniu pełnym nerwowych reakcji inwestorów najmocniej w oczy rzuca się silna przecena euro wobec 15 spośród 16 pozostałych głównych walut. W najpopularniejszej relacji do dolara unijna waluta traci w tym tygodniu już 2 proc., a od początku maja jest to niemal 6 proc. Kurs EUR/USD wczoraj osunął się do 1,2515, najniżej do lipca 2010 r., a trucizną dla wspólnej waluty stały się obawy o brak wzrostu w strefie euro, kłopotliwa sytuacja europejskiego sektora bankowego a przede wszystkim strach przed chaotycznym wyjściem Grecji z unii walutowej.

Przed panicznymi reakcjami inwestorów euro nie są w stanie obronić fundamenty gospodarki, gdyż kryzys zadłużenia coraz mocniej odciska swoje piętno na sferze realnej. Wczoraj agencja Markit podała, że indeks PMI, mierzący łączną koniunkturę w przemyśle i usługach strefy euro, spadł w maju do 45,9 pkt. z 46,7 pkt. w kwietniu. Im odczyt jest dalej od granicy 50 pkt., tym większa dekoniunktura w sektorach. Europa powoli zaczyna też tracić ostatnią linię obrony w postaci siły największej gospodarki bloku – Niemiec. Kryzys coraz silniej uderza w niemiecki przemysł (spadek indeksu PMI dla przemysłu do 45 pkt. w maju z 46,2 pkt. w kwietniu), który dotychczas łagodził negatywny wpływ recesji w Hiszpanii i Włoszech. Czwartkowy raport o PKB wprawdzie pokazał, że w pierwszym kwartale 2012 r. gospodarka niemiecka zwiększyła się o 0,5 proc., ale w danych cząstkowych niepokoić mogą spadek popytu wewnętrznego o 0,3 proc., produkcji budowlanej o 1,3 proc. oraz wydatków inwestycyjnych o 1,1 proc. Mgliste perspektywy dla gospodarki odbijają się na nastrojach niemieckich inwestorów – mierzący je indeks Ifo spadł w maju do 106,9 pkt. ze 109,9 pkt.

Sytuacja poza Europą także nie wygląda lepiej: aktywność wytwórcza w chińskim przemyśle w maju skurczyła się szósty miesiąc z rzędu, a rewizja danych o dynamice PKB w Wielkiej Brytanii wskazuje na pogłębiającą się recesję. Powodów do optymizmu jest jak na lekarstwo, a jeżeli już miałaby nastąpić poprawa, to powinna przyjść właśnie ze Starego Kontynentu. Środowy szczyt przywódców UE pokazał, że politycy na razie nie są skorzy do działania i najwyraźniej jeszcze nie czują się przyparci do muru, aby słowa przekuć w czyny. W takim wypadku pozostaje jeszcze Europejski Bank Centralny, który już nie raz potrafił uspokoić inwestorów i odbudować zaufanie do strefy euro. Obniżka stóp procentowych, kolejna runda tanich pożyczek (LTRO), skup obligacji rządowych to tylko kilka z narzędzi w arsenale banku centralnego. Najbliższe posiedzenie Rady EBC jest jednak dopiero 6 czerwca, co daje prawie dwa tygodnie kontynuacji burzy na rynkach finansowych.

Pesymistyczna atmosfera panująca podczas czwartkowych notowań w małym stopniu udzieliła się złotemu, który przez większą część dnia zyskiwał na wartości. Powodem dla takiego zachowania polskiej waluty mogły być słowa wiceministra finansów Dominika Radziwiłła. Stwierdził on, że złoty jest „względnie” stabilny po ostatnim osłabieniu a „skala deprecjacji nie jest tak znaczna”, natomiast jego resort cały czas monitoruje rynek złotego. Przypomniał też, że MF nadal planuje sprzedaż waluty obcej za złote na rynku walutowym w kwocie zbliżone do tej z poprzedniego roku, tj. równowartość 11 mld euro. Nie jest to nowa informacja, jednak niesie w sobie element interwencji słownej – Radziwiłł chciał tym przypomnieć uczestnikom rynku, że próby spekulacyjnego wpływu na kurs złotego mogą być pacyfikowane przez Ministerstwo Finansów, co powinno zniechęcać do „grania przeciw złotemu”. Działania resortu nie będą skierowane na ochronę złotego przed deprecjacją w ogóle (szczególnie jeśli sytuacja w strefie euro uległaby wyraźnemu pogorszeniu), jednak skala osłabienia powinna być dużo mniejsza, niż bez udziału resortu.

W piątek można liczyć na uspokojenie notowań i konsolidację kursów wokół wcześniej wypracowanych poziomów. Do mniej aktywnego handlu będzie skłaniać długi weekend dla inwestorów z USA, którzy w poniedziałek obchodzą Dzień Pamięci. W dzisiejszym kalendarzu na pierwszy plan wysuwają się dane z Polski i USA. O 10:00 GUS poda kwietniowe dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia (prog. odpowiednio 9,3 proc. r/r i 12,9 proc.), natomiast o 15:55 opublikowany zostanie indeks nastroju konsumentów Uniwersytetu Michigan (prog. 77,8 pkt.). Wpływ krajowych danych na rynek złotego powinien być znikomy, co pozwala oczekiwać konsolidacji kursu EUR/PLN w czwartkowym zakresie wahań, tj. 4,3330-4,37, choć wiele będzie zależeć od tego, jak będzie zachowywał się eurodolar. Im dłużej na rynku będzie dominował spokój, tym większa szansa na powrót kursu w rejon 4,31-4,32.

Konrad Białas
Dom Maklerski AFS