Nabywcy mieszkań zapominają o kosztach utrzymania
Nie tylko w Polsce certyfikaty energetyczne, czyli dokumenty, które pokazują jak dużo energii potrzebuje nieruchomość, są mało popularne. W Wielkiej Brytanii firma Keepmoat przeprowadziła badanie, z którego wynika, że jedynie co dziesiąty nabywca nieruchomości bierze pod uwagę koszty utrzymania podczas poszukiwania domu czy mieszkania.
Jest to tym bardziej zaskakujące, że w Wielkiej Brytanii od kwietnia 2018 roku właściciel nieruchomości o klasie energetycznej F lub G (dwie najniższe oceny, jakie można dostać na Wyspach) nie będzie mógł wynająć swojej nieruchomości. Na tym nie koniec, bo brytyjskie certyfikaty są przygotowywane w bardzo przystępny dla odbiorcy sposób – analogicznie jak w przypadku urządzeń elektrycznych nieruchomość uzyskuje ocenę od A do G.
W Polsce certyfikaty energetyczne są bardziej skomplikowane i operują mało zrozumiała dla przeciętnego Kowalskiego miarą rocznego zapotrzebowania na energię w postaci kilowatów energii pierwotnej w przeliczeniu na metr kwadratowy nieruchomości.
Wielu ekspertów uznaje, że jest to jeden z powodów, dla których wykorzystanie certyfikatów w Polsce jest znikome. Przykład Wielkiej Brytanii sugeruje, że utrudniona interpretacja rodzimego certyfikatu nie jest głównym problemem.
Bardziej prawdopodobne jest raczej, że niska popularność certyfikatów wynika wprost z braku długoterminowego planowania przy okazji zakupu mieszkania czy domu. Jest to tym bardziej zaskakujące, że spora część nabywców finansuje zakup 20 czy 30 letnim długiem hipotecznym. Błędem w tym przypadku jest pomijanie kosztów utrzymania nieruchomości, które zgodnie z szacunkami GUS odpowiadają za 21% wydatków statystycznego obywatela.
Dobitnie świadczyć może o tym fakt, że gdyby każde 200 zł nie wydane na miesięczne opłaty administracyjne i rachunki właściciel przeznaczył na ratę kredytu, mógłby się przy obecnych warunkach rynkowych zadłużyć na zakup mieszkania na kwotę o 45 tys. zł wyższą. Bardziej opłacać się może więc zakup mieszkania za 330 tys. zł, a nie 300 tys. zł jeśli to droższe wiąże się z opłatami o 200 zł niższymi niż pozornie tańsze – wynika z szacunków Lion’s Bank.
Liczba tygodnia: 153 dni – tyle statystyczny obywatel musi pracować, aby zarobić na obsługę przeciętnego kredytu hipotecznego przez rok. Jest to wynik o 4 dni lepszy (krótszy) niż w roku 2014 – wynika za szacunków Lion’s Bank.
Nieruchomość tygodnia: Nowoczesny apartament urządzony w murach starego gotyckiego kościoła 3 mile od centrum Melbourne. Lokal o powierzchni ponad 300 m kw. składa się z czterech sypialni i ma też sporych rozmiarów taras. Do 15 czerwca właściciel czeka na oferty ze strony potencjalnych nabywców.
Cena: właściciel czeka na oferty w kwocie minimum 10 mln PLN
Lokalizacja: Melbourne, Australia
Źródło: Kay & Burton
Ceny nieruchomości na świecie: Wielka Brytania
Źrodło: Lion’s Bank